Pod koniec lutego miałam ogromny zaszczyt uczestniczyć w kolacji degustacyjnej w skandynawskiej restauracji GaRD Nordic Kitchen. Podczas spotkania poznaliśmy nową kartę menu oraz wina z Piwnicy Wybornych Win. Jeżeli jesteście ciekawi, co można zjeść w tej restauracji to zapraszam Was do dalszego czytania i oglądania fotografii.
Restauracja GaRD Nordic Kitchen znajduje się hotelu Courtyard by Marriot Watrfront w Gdyni. Z restauracji rozpościera się piękny widok na port z przycumowanymi kutrami rybackimi. W oddali zobaczycie na pewno okręt ORP Błyskawica, a jeszcze dalej Dar Młodzieży i Pomorza. Restauracja GaRD to idealne miejsce na odpoczynek po mroźnym spacerze lub przystanek na coś dobrego latem. Co czwartek grana jest muzyka na żywo, która dodatkowo umili każde chwile spędzone w restauracji.
na zdjęciu w towarzystwie Martyny z bloga Kaku Fasion&Cook – fotografia autorstwa Piotra Żagiell |
Podczas kolacji degustacyjnej próbowaliśmy około 15 dań! To było całkiem spore wyzwanie nawet dla mnie, a jestem zaprawiona w takich bojach kulinarnych :). Wiele dań było dla mnie nowych i zaskakujących. Kuchnia skandynawska jest dosyć prostą i tradycyjną. Dominują w niej oczywiście ryby i owoce morza, ale nie brakuje dziczyzny. W deserach za to często pojawiają się borówki.
W restauracji GaRD szefuje Przemysław Woźny, który z wielką lekkością opowiadał o swoich daniach i kuchni skandynawskiej. Okazało się, że wszystkie potrawy były dopracowane w każdym szczególe. Dba się tutaj o estetykę podawania dań, a obsługa kelnerska jest profesjonalna. W restauracji można podglądać kucharzy podczas wydawania dań i ostatnich szlifów nad nimi. Wszyscy kucharze byli bardzo skupieni na swojej pracy.
Moja przygoda z restauracją GaRD rozpoczęła się od zaskakującej i przepysznej przystawki. Tost Skagen to sałatka z zasalanych krewetek podana na chrupiącej grzance z ikrą sielawy (28 zł). Jeszcze nigdzie nie jadłam tak ciekawej przystawki z krewetek, koniecznie spróbujcie.
Drugą przystawką był mój ukochany tatar wołowy (28 zł), który serwowany jest z klasycznymi dodatkami jak cebula, piklowany ogórek, marynowane kurki i pieczarki z żytnim chlebem oraz nietypowym, bo plastycznym żółtkiem (które miało konsystencję jakby z jajka na miękko). Wiele tatarów zjadłam w swoim życiu, ale ten był wyborny! Doskonałej jakości mięso, odpowiednio posiekane i klasyczne dodatki dały mi pełnie szczęścia.
szef kuchni Przemysław Woźny |
Kolejną przystawką, która może być serwowana w wersji wegetariańskiej jest rosti ziemniaczane (28 zł), czyli placki ziemniaczane z risotto z buraków, śmietaną i kawiorem. Przyjemnie chrupiące placki z burakami i kawiorem sprawiły, że przeciętna placki stały się elegancką przystawką.
Ciekawą opcją wśród przystawek jest oryginalne duńskie danie smørrebrød (kanapki z ciemnego pieczywa) serwowane na kilka sposobów (po 15 zł) np.:
- ze szparagami, jajkiem w koszulce, sosem holenderskim
- z mostkiem wołowym i żółtkiem (ta mi najbardziej smakowała)
- z wędzonym serem, ogórkiem i rzodkiewką
- z wędzonym kurczakiem i lubczykiem.
W nowym menu znalazły się trzy zupy (po 18 zł): rybna z warzywami, łososiem i dorszem (bardzo delikatna), lekko pikantny krem z pomidorów z homarem oraz zupa grzybowa.
W karcie dań pojawiły się też podpłomyki podawane na 3 sposoby:
- z kurczakiem, bekonem, awokado, piklowaną cebulą, suszonymi pomidorami i musztardowym majonezem (36 zł)
- ze szparagami, rukolą, kozim serem panierowanym, orzechami i miodem (ten panierowany kozi ser to sztos! 42 zł)
- z krewetkami, sałatą, jajkiem, suszonymi pomidorami, czerwoną cebulą i jogurtem cytrynowym (42 zł).
Dalej już na naszym stole pojawiły się dania główne i zaczęliśmy od klasyków restauracji GaRD, czyli m.in. dorsza po norwesku (58 zł), który był niezwykle soczysty, ale dodatki kompletnie mi nie przypasowały – krewetki, jajko ugotowane, świeżo tarty chrzan, sos maślano-cytrynowy. Po raz pierwszy miałam okazję spróbować filet z bażanta z duszonymi warzywami, gruszką (ah jak ona byla przygotowana pysznie!) i sosem z pomarańczy (62 zł). Niestety dziczyzna ciągle mnie nie przekonała dla siebie, dlatego zrezygnowałam z kolejnego dania, którym był podobno doskonały i wybitny comber jagnięcy z puree z pasternaku i topinamburu, paloną marchewką i sosem tymiankowym (65 zł).
W karcie znajdziecie też wybór dań z grilla, do których możemy sami dobrać dodatki i sosy. Największe wrażenie na wszystkich zrobił stek Tomahawk 750 g (85 zł) oraz krewetki (39 zł).
Zwieńczeniem kolacji, która upływała w prawdziwie skandynawskiej atmosferze, czyli wesołej i przyjacielskiej, były oczywiście desery. Choć większość z nas nie miała już w brzuchach miejsca to nikt nie mógł odmówić choćby kawałka czegoś słodkiego. Dla moich kubków smakowych rajem było ciasto czekoladowe z sosem waniliowym i robionymi na miejscu lodami (19 zł). Aksamitny mus, o smaku gorzkiej czekolady, przełamany nutą słodyczy z pysznymi lodami to była istna rozpusta na koniec dnia! Dla tych, co tęsknią za latem czekała tarta jagodowa z kremem cytrynowym i grzankami cukrowymi (20 zł). Natomiast fanów klasyki urzekł doskonały creme brule (19 zł). Zaskoczeniem wśród deserów może być deska regionalnych serów (35 zł). Na koniec podano nam też dwa autorskie koktajle, które można dostać w barze.
koktajl Hygge |