A la française
ul. Spichrzowa 24/1
Gdańsk
W Gdańsku mamy nowy punkt na kulinarnej mapie. Całkiem blisko ul. Długiej, choć już bez tłumów i lekko na uboczu znajduje się restauracja francuska połączona z delikatesami.
Restauracja prowadzona jest przez rodowitego kucharza Francuza-Dominique’a razem z małżonką. W lokalu znajdziecie wszystko co francuskie, zarówno jeśli chodzi o menu, jak i produkty delikatesowe wystawione w regałach. Do kupienia jest np. krem z kasztanów, pasztet ze ślimaków, kwiat solny lub ciasteczka francuskie. Lokal jest dwupoziomowy, na dole znajduje się kilka stolików, kącik dla dzieci, wspomniane regały z produktami do kupienia oraz spora lada z ziołami, owocami i słodkościami. Wchodząc po schodach na piętro ukazują się nam kolejne stoliki oraz otwarta kuchnia z Szefem Kuchni i mnóstwem zapachów. Na górze znajduje się również mini galeria z pracami absolwentki Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Na obu poziomach znajdują się półki z czasopismami i książkami francuskimi. Latem można skorzystać z niewielkiego ogródka, ale bardzo przytulnego. Ogółem w lokalu jest jasno, przejrzyście, dominuje jasne drewno, ściany są w ciepłych kolorach, na stołach znajdziemy świeże zioła i lawendę, sufit jest bogato zdobiony z pięknymi żyrandolami. Troszkę brakuje mi łącznika jakiegoś między Francją elegancją na suficie, a prostotą sali, ale i tak jest przytulnie.
W karcie znajdziemy same francuskie smakołyki, od tradycyjnych i zapiekanych kanapek, śniadań, w skład, których można zamówić bagietki (wypiekane na miejscu) z konfiturą lub omlet, przez bagietki francuskie podane bardziej na bogato np. z kurczakiem i musztardą lub kiełbasą suszoną z francuskimi korniszonami (po 10zł), sałatki, zupy (np. cebulowa lub gazpacho) po naleśniki. Są dwa rodzaje naleśników do wyboru: galettes, czyli naleśniki gryczane obiadowe oraz crepes-na słodko. W karcie oczywiście są także desery, uwagę przykuwa lawendowy creme brulle, bretońskie ciasto z lodami i eklery. Jeśli natomiast chodzi o napoje, to nie zaskoczę Was pewnie tym, że kawa i herbata są również prosto z Bretanii, dla wymagających gości jest także wino.
Swój poranek po francusku rozpoczęłam latte macchiato z syropem malinowym, w świetnej cenie 11 zł.
Obowiązkowo musiałam spróbować francuskiej zupy cebulowej na biały winie, podaną z grzankami i serem Emmental (12zł). Dla mnie, fanki cebuli była przepyszna – idealnie doprawiona, pachnąca winem ze smacznymi grzankami, jeśli nigdy nie jedliście polecam.
Potem po raz pierwszy spróbowałam specjalności Szefa Kuchni: naleśnika gryczanego galettes w wersji „complete”, czyli z szynką, serem i jajkiem. Widok nieziemski, rozpływające się żółtko otuliło naleśnik, całość rozpływała się w ustach, a dodatek sałaty z sosem winegret był doskonały, dzięki czemu całość nie wydała się ciężka. Cena za takie danie 15 zł. To jest mój hit tego miejsca 🙂
Pomimo, że byłam już naprawdę najedzona to nie byłam w stanie odmówić sobie spróbowania po raz pierwszy, prawdziwego, francuskiego creme brulee, a jak dowiedziałam się, że jest z dodatkiem mojej ulubionej lawendy to żołądek musiał znaleźć dodatkową półkę na deser 🙂 Na moich oczach kucharz karmelizował palnikiem cukier, było to bardzo efektowne. I wreszcie mogłam przebić cukrową skorupkę puknięciem łyżeczki w deser tak jak to lubiła robić filmowa Amelia 🙂 Koszt deseru to 12 zł.
Miejsce oferuje bardzo smaczne i różnorodne dania kuchni francuskiej w niewysokich cenach, lokal jest urządzony po domowemu, posiłki dla siebie znajdzie tutaj każdy, nie zapomniano o wegetarianach oraz bezglutenowcach ( np. jest mleko kozie do kawy), jedynie brakuje dodatkowych pozycji w menu dla dzieci, bo o ile są naleśniki na słodko to coś wytrawnego, specjalnego dla nich by się przydało 🙂 Mamy ucieszy przewijak w toalecie.
Restauracja „Po francusku” jest godna polecenia, jeśli chcesz zjeść pyszne, francuskie dania to wybierz się właśnie tutaj, sama mam w planach wybrać się tutaj jeszcze nie raz 🙂
Ale fajna 😉
No to już mój cudny tam pojedzie 😉
Zakochane we Francji. dzięki Dusia
fajny klimat, coś dla mnie 🙂
Pamiętam Dominique'a i Asię jeszcze jak pracowali w Krakowie i było pysznie.:) Muszę się tam wybrać jak będę w Gdańsku.
Bezglutenowcom mleko krowie akurat nie zawsze wadzi, nietolerancja glutenu może, ale nie musi łączyć się z nietolerancją laktozy i skrót myślowy tu akurat nie byłby wskazany. 😉
Piękne zdjęcia, pozdrawiam!
Nie zapomniano o bezglutenowcach bo jest mleko kozie? co to ma do rzeczy? Mają tam jakieś dania bezglutenowe?
Kamila
Fajne miejsce, muszę się tam wybrać w weekend 🙂