Elephant Club&Restaurant
Długi Targ 41/42
Gdańsk
Elephant to restauracja w samym sercu Gdańska znajdująca się na najsłynniejszej gdańskiej uliczce, czyli Długim Targu, tuż obok fontanny Neptuna. Lokalizacja jest idealna, a charakteru miejscu dodaje wnętrze, które ulokowano w podziemiu, gdzie zachowano elementy starych murów. To też wyjątkowe miejsce, bo muzyka na żywo grana jest tutaj codziennie.
Wnętrze jest klimatyczne, a tworzy je delikatne światło, czerwona cegła i fotografie muzyków na ścianach, które nawiązują do muzycznego charakteru restauracji.
W restauracji króluje modna ostatnio kuchnia polska przełamana nowoczesnością. Za barem natomiast serwowane są najlepsze klasyczne, ale także autorskie koktajle.
Na przystawkę standardowo zamówiłam tatar z polędwicy wołowej za 34 zł, który podano z klasycznymi dodatkami, czyli cebulą, ogórkiem kiszonym, żółtkiem, pieczarkami marynowanymi oraz zupełnie nieklasycznie z anchois. Żółtko ciekawie prezentowało się w kawałku cebuli :). Do przystawki zaserwowano koszyk z jasnym pieczywem. Całość była smaczna, ale mięso było za drobno zmielone, zdecydowanie lepiej smakuje polędwica posiekana w większe kawałki.
Na drugą przystawkę wybieram ceviche z dorsza (25 zł), czyli dorsza marynowanego w cytrusach z pieczonymi korzeniowymi warzywami (seler, pietruszka, marchew) z jogurtowym sosem. Mnie to danie nie przekonało, Pawłowi smakowało – mocno octowy aromat dorsza, wydaje mi się, że ryba była marynowana w różowym pieprzu stąd kolor, korzeniowe warzywa nie do końca mi tu pasowały.
Niesamowicie pysznym daniem okazały się kluski śląskie z polędwicą wołową, borowikami i chipsami z pietruszki (39 zł). Kluseczki idealnej konsystencji, nie za gumowate, nie za miękkie otulone pysznym grzybowym sosem z kruchą polędwicą. Chipsy z pietruszki były smacznym zwieńczeniem i dodały poprzez chrupkość charakteru tej potrawie.
Drugim pysznym daniem głównym okazał się dorsz smażony (38 zł), co prawda szkoda, że nie grillowany, ale jego smak wynagrodził mi wszystko :). Idealnie wysmażony, soczysty w środku podany na aksamitnym puree ziemniaczanym z sałatą rzymską polaną sosem jogurtowym.
W restauracji można też zamówić pizzę wypiekaną na szamocie, która była naprawdę dobra. Składników było odpowiednio dużo, ser był ciągnący, a sos pomidorowy gęsty. Na zdjęciu pizza firmowa Elephant za 39 zł z szynką parmeńską, pieczarkami, pomidorami suszonymi i rukolą.
Desery – dla Pawła obowiązkowo szarlotka z gałką lodów i bitą śmietaną (15 zł), która dla mnie niestety nie była doskonała, miałam wrażenie, że owoce były ze słoika, ale obsługa zapewniła, że tak nie jest.
Dla mnie czekoladowa kula (19 zł), która po polaniu gorącym sosem wiśniowym pękła i ujawniła wnętrze z musem czekoladowym. Słodko, oj słodko i trochę czarów, jak lubię :).
Koktajlami, w szczególności tymi autorskimi byłam zachwycona :).
![]() |
long island ice tea 29 zł |
![]() |
sex on the beach 24 zł |
Podsumowując trzeba powiedzieć, że w Elephancie kuchnia jest dobra, a w szczególności dania główne zasługują na duże uznanie, reszta wymaga niewielkiego dopracowania. Uśmiechnięci barmani serwują świetne koktajle w nowatorskich połączeniach i chciałoby się, aby obsługa kelnerska była bardziej zaangażowana. Ogromną zaletą tego miejsca jest codzienna dawka muzyki na żywo.
Smacznie to wszystko wygląda i ten lokal, przy najbliższej okazji na pewno was odwiedzę !