Nie będę owijać tylko od razu na wstępie Wam napiszę, że Fino Noir to według mnie jedna z trzech TOP restauracji w Sopocie. Jeżeli szukacie wrażeń i prawdziwej uczty kulinarnej, która wbije Was w fotel, ale przy tym bez zbędnej szopki, tak na luzie, to zapraszam do przeczytania całego wpisu. Dowiecie się, które danie rozwaliło mój mózg… :).
Przyznam Wam, że to trzecia restauracja, którą odwiedziłam po otwarciu gastronomii i byłam bardzo podekscytowana. Z jednej strony byłam pewna obaw, czy aby na pewno kuchnia w stylu fine dining po tych wszystkich dowozach w większości w prostym raczej stylu mnie znowu porwie. Z drugiej strony tak długo czekałam też na nowe doznania kulinarne, że aż nie mogłam się doczekać aż usiądę przy stoliku. Tyle też już nasłuchałam się na mieście o restauracjach Fino (są aż 3 – Gdańsk, Sopot, Gdynia) pozytywnego, że bałam się, że nastawię się aż za bardzo, a tak miałam już kiedyś z jedną restauracją top w Gdyni (recenzja nigdy nie pojawiła się na blogu, bo wyszłam nieco rozczarowana). ALE! Fino Noir sprostało wszystkim moim oczekiwaniom, a nawet mnie totalnie zaskoczyli! To lubię! I to nie jest już łatwe przy takiej ilości restauracji, jaką przetestowałam. Tym przydługim wstępem zapraszam na konkrety poniżej.
Spis treści
FINO NOIR – restauracja zamknięta
ul. Bohaterów Monte Cassino 63, Sopot (Plac Zdrojowy)
KONCEPT FINO NOIR
Fino Noir to jedna z trzech restauracji szefa kuchni Jacka Koprowskiego. Sopocka restauracja jest z klasą i bez nadęcia, jak sami o sobie piszą i ja to potwierdzam. Koncept to fine casual, czyli taki rodzaj kuchni przed fine dining, ale dużo bardziej swobodny, choć wciąż oferowany jest wysoki poziom serwowanych dań. Jacek Koprowski traktuje kuchnię roślinną na równi z mięsną, dzięki czemu jest to wspaniałe miejsce dla osób na diecie wegetariańskiej. Restauracja chce trafiać nie tylko do turystów i zależy jej na mieszkańcach Trójmiasta.
LOKALIZACJA
Fino Noir zlokalizowane jest na Placu Zdrojowym, czyli na tzw. dolnym Monciaku i siedząc w ogródku można podziwiać tętniący życiem Sopot, ale jesteście też nieco oddaleni od przelatujących tu tłumów.
WNĘTRZE
Wnętrze jest dosyć ciemne, utrzymane w nowoczesnym stylu i tutaj na pewno zyskacie większą intymność niż na ogródku. Na ścianie możecie podziwiać mural znanego trójmiejskiego artysty Tuse z charakterystycznym motywem dla Fino, czyli koprem.
MENU FINO NOIR
Do wyboru macie menu ala carte, czyli taką klasyczną kartę dań oraz menu degustacyjne z możliwością doboru też pairingu win. My korzystaliśmy właśnie z tej drugiej opcji i wybraliśmy menu degustacyjne mięsne oraz roślinne. Koszt menu degustacyjnego złożonego z 6 dań to około 200 zł (obecnie dostępne jest za 209 zł), a dobrana selekcja win do nich to 119 zł. Polecam właśnie skorzystać z możliwości zamówienia dobranych win, bo czegoś takiego nigdzie nie doświadczyliście. Nigdzie jeszcze tak perfekcyjnie nie były dobrane wina pod dania, ale też i dopasowane pod nasze kubki smakowe. Zaskakujące dobory, nieszablonowe butelki, szczepy, piękna przygoda, a przy tym wspaniale i ciekawie przekazana wiedza o nich przez Ludwika Kobylińskiego.
W tygodniu czekają też Was 3-daniowe lunche od godz.13 do 16.
Przejdziemy teraz do opisu dań.
PIETRUSZKA/MLEKO KOKOSOWE/CZARNUSZKA
KAŁAMARNICA/KOKOS/CZARNUSZKA
Tuż przed pierwszym daniem na stole pojawia się koszyk z domowym pieczywem i masełkiem z czerwoną kapusta. Taki niby drobiazg w postaci nietypowego smarowidła, a już nas to uradowało. Potem na stół podano pierwszą pozycję i od razu zaskoczenie. Nasze dania wyglądają identycznie, choć smakuję oczywiście nieco inaczej. W sumie to po opisie totalnie nie wiedziałam czego się spodziewać, a przyznam, że moje roślinne danie było petarda. Pyszne połączenie pietruszki z sosem kokosowym, chipsem z czarnuszki i malinami. Paweł kałamarnicą zadowolony, ja zdecydowanie bardziej wolę smażoną formę :). Lekko i przyjemnie. Idealnie na upał.
I przechodzimy do pozycji HIT – obowiązkowo do spróbowania, jeśli będzie np. też w karcie głównej. Pozycja, której się najbardziej bałam, że nie zjem, bo nie lubię arbuza…
ARBUZ/SZCZYPIOREK/GRZYBY
I wiecie co? To danie rozwaliło mi mózg! To wersja roślinna tatara. Patrzę w trakcie kolacji na danie Pawła, które wygląda bardzo podobnie, a ma tatar wołowy. Biorę pierwszy kęs mojego i to co się zadziałało w mojej głowie…. Szok! Arbuz w kawałeczkach jak mięso, kolor przypomina też wołowinę, a w ustach struktura i konsystencja mięsa!!!! Całość po spróbowaniu z chrustem ziemniaczanym, pieczarkami i sosem no obłęd! Coś pysznego! Coś niesamowitego! Paweł również był w ciężkim szoku. To jedno z lepszych dań roślinnych, jakie zjedliśmy, a już na pewno najbardziej zaskakujące.
Chwila chwila, bo…
WOŁOWINA/OSTRYGI/TRUSKAWKI
To też prawdziwy kozak! I jest we wszystkich restauracjach Fino jak coś. Wołowina posiekana nie za drobno, piklowane truskawki, ostrygowy majonez i chipsy rybne! Sztos! Istne szaleństwo – gdzie tatar, gdzie truskawki do tego i jeszcze chips rybny. No czapki z głów, bo to wszystko tak grało. Pyszności.
Danie nr 3
KIMCHI/RABARBAR
Tu też miałam stres, bo za kimchi nie przepadam, ale o matko – tu nie można mówić, że czegoś się nie lubi, bo to zaraz polubisz 🙂 – chrupiący pierożek z ciasta filo z lekko ostrym kimchi w połączeniu z rabarbarem i kremu z topinambura. Niebo w gębie!
U Pawła na talerzu za to DORSZ/NOWALIJKI, którego podano w formie jakby futomaka na kremowej i aksamitnej zupie. Dorsz niestety był dla nas nieco za słony, natomiast turbo soczysty.
Następnie podano intermezzo: KOPER WŁOSKI, czyli sorbet z kopru bardzo orzeźwiający i aromatyczny podany na oczyszczenie kubków smakowych przed kolejnym daniem.
Dania nr 4
BOCZNIAKI/SZPARAGI/GROSZEK
Piękna prezentacja i bardzo smaczne danie. Ciemny sosik idealnie pasował mi do grzybów, a taką kropką nad i były warzywa. Szparagi cudownie przygotowane. Może nie tak lekkie niby danie, ale ja się po nim czułam wyśmienicie.
KACZKA/FOIE GRAS/TRUFLE
Czy wystarczy, jak napiszę, że Paweł danie uznał za wybitne i że to najlepsza kaczka, jaką jadł? Perfekcyjne danie i jeszcze to foie gras… tu wszystko rozpływało się w ustach po prosto. Klasa!
Dania nr 5
Tu przyznam szczerze, że deser w wersji roślinnej mnie nie porwał, a że szaleję za truskawkami to szybko zabrałam Pawłowi talerz. Ale po kolei:
KOKOS/ANANAS/BEZA niby wszystko fajne, ale jednak wegańska beza jest dla mnie słabsza niż na białkach, a cała reszta no jakoś nie zrobiła na mnie wow. Do czegoś muszę się przyczepić ;), więc po prostu dla nas to była najsłabsza propozycja, co nie znaczy, że nie była dobra :).
Za to ten deser…. to KOLEJNY HIT! O niech mnie trzymają, jakie to było obłędne!!!! I jeszcze kropką nad i było boooskie wino.
TRUSKAWKI/SZPARAGI
Tak niepozornie brzmiące składniki, a taka poezja smaków! Kruche ciastko z kremem, z truskawkami, z galaretką z kwiatów czarnego bzu i lody szparagowo-truskawkowe! Rozpływam się na samo wspomnienie o nich. Brawa brawa brawa! Tak to ja kocham być zaskakiwana, tak się delektowałam tym deserem, że chyba przy nim mlaskałam :). Mmmm!
Koneserów wina na pewno zainteresują wina, specjalnie dla Was zrobiliśmy zdjęcia, a które było, do jakiego dania niech pozostanie ciekawostką, żeby Wam wszystkiego nie zdradzać :).
Czy się najedliśmy? Oczywiście! Nie byliśmy na szczęście też jakoś wybitnie przejedzeni, bo to nic miłego :). Taka kolacja to prawdziwa uczta, choć uważajcie, bo ilości wina do niej też są spore :).
PODSUMOWANIE – FINO NOIR jedną z najlepszych sopockich restauracji!
W sumie to jest mi wstyd, że nie trafiliśmy tu wcześniej z obawy mojej na widok niektórych nazw składników w menu. Tu polubisz to czego nie lubisz! 🙂 A już tak profesjonalnie mówiąc – dania spod rąk szefa Jacka Koprowskiego to jest prawdziwa uczta dla zmysłów, niesamowita przyjemność i ciekawe przeżycie. Uwielbiam być tak kulinarnie rozpieszczona i zaskoczona. Podziwiam kulinarny talent, kreatywne podeście, precyzję i perfekcję, ale też przede wszystkim to wybitne menu roślinne, które nie jest zrobione po łebkach. Na uwagę szczególną zasługuje profesjonalna obsługa, ale przy tym też niezwykle sympatyczna. Dobór win pisałam już, że perfekcyjny. To była wspaniała przygoda! Musicie tego też doświadczyć.