W miniony czwartek mieliśmy okazję poznać i degustować nowe menu restauracji InAzia, która znajduje się w Hotelu Sheraton w Sopocie. Z restauracji rozpościera się wspaniały widok na molo i morze, ale kosztując orientalnych dań z karty menu przeniesiecie się w egzotyczną Azję.
Restauracja InAzia – lokal zamknięty
Sheraton Sopot Hotel
ul. Powstańców Warszawy 10
Sopot
W restauracji serwowane są orientalne i egzotyczne smaki, które wyznaczone są przez wspaniałą szefową kuchni Ying , która pochodzi z Tajlandii. Jednak menu opiera się również na doświadczeniu całej załogi, czyli jeszcze Krystiana Szidel, Michała Kowalewskiego, Łukasza Stankiewicza i Łukasza Groth widocznych na zdjęciu.
Nasza kolacja i orientalna podróż rozpoczęła się od amuse bouche, czyli drobnej przystawki w postaci sałatki z wakame (czyli morskich glonów) doprawionej olejem sezamowym i słodkim japońskim winem (mirin). Ta mała sałatka skutecznie rozbudziła nasze kubki smakowe.
Na przystawkę zaserwowano nam koszyk dim sum, w skład którego wchodziło pięć różnych smakołyków, a dokładnie:
sakiewka z białej ryby
krewetka w chrupiącym cieście
sago z tapioki, kurczakiem, orzeszkami ziemnymi i krewetką w formie kulki
wonton, gotowany pierożek z wieprzowiną z nutą imbiru
samos z warzywami
podane z trzema sosami: chiński barbecue z wiśniami, śliwkowym i tajskim z sosem rybnego.
Cena takiego dania obfite w różne smaki i faktury to 38 zł.
Trzecim danie, które degustowaliśmy były małże z krewetkami, winem i kolendrą, która dodała wspaniałego orzeźwiającego smaku. Krewetki podano w formie szaszłyków. Całe danie, jak na przystawkę dość spore – cena 40 zł. Ciekawym akcentem okazały się kwiaty czosnku.
Z ciekawością oczekiwaliśmy na oryginalną tajską zupę, do której nie powinno podawać się mleczka kokosowego, jak wyjaśniła nam Ying. Trochę obawialiśmy się pikantności, ale zupa została dostosowana pod europejskie kubki smakowe, była lekko pikantna i bardzo aromatyczna. Co ciekawe zupę podano w towarzystwie kilku dodatków: papryczki chilli, gdyby zupa miała być bardziej pikantna, kolendry by jeszcze bardziej orzeźwiała i była aromatyczna oraz bryłki brązowego cukru, który łagodzi pikantność.
Wszystkie dania były przygotowywane właściwie na naszych oczach. W kuchni panowała bardzo przyjazna atmosfera.
Danie główne, które zaskoczyło mnie swoim smakiem to miecznik przygotowany na grillu teppanyaki podany z warzywami, kiełkami mizuny (z której robi się musztardę japońską), słodkim sosem z kumkwata (rewelacyjny) i smażonym ryżem (65 zł). Na talerzu znalazł się też chips zrobiony z tapioki, który bardzo mi się spodobał (ciekawa faktura i smak). Mięso miecznika było wyjątkowo soczyste. Całe danie zasługuje na szóstkę! Poezja smaków!
Męskim podniebieniom, jak mi się wydaje, zasmakowała bardziej polędwica, którą również przygotowano na naszych oczach, na grillu teppanyaki. Danie wydano w towarzystwie szparagów, kiełków fasoli mung i aż trzech rodzajów grzybów azjatyckich (shitake, shimei białe i ciemne) i sosem ze śliwek. Dodatkowo zaserwowano bardzo aromatyczny kuskus. Koszt takiego dania to 85 zł.
Zwieńczeniem okazał się deser, na który wszyscy czekali, pomimo pełnych już żołądków – makaronik z zielonej herbaty podany ze świetnym kremem z marakui i anglaise z trawy cytrynowej i sosem kardamonowym – po prostu rozpływający się w ustach deser, niebo w gębie! Zapomniałam jeszcze o dodatku prażonej czekolady.Taka rozkosz za jedyne 25 zł.
Restauracja InAzia zaskakuje naprawdę orientalnymi propozycjami przygotowanymi z dbałością o najmniejsze szczegóły. Jeśli szukacie czegoś egzotycznego to na pewno w nowej karcie menu to znajdziecie. Kuchnia azjatycka z nutą europejskiej sezonowości – jestem przekonana, że nigdzie takiej nie znajdziecie. My zostaliśmy oczarowani!
Przepięknie to wszystko wyglada i gdybym tylko mógł to zjadłbym to już teraz. Miejsce wyjątkowo urocze i ten sposób podania dań – wszystko dopracowane co do najmniejszego szczegółu – chciałbym kiedyś dojść do takiej perfekcji by każde dani i każdy talerz w mojej kuchni wygladał tak samo pięknie jak tutaj