Aleja Niepodległości 625
Sopot

Karczma Polska „Zagroda” to wyjątkowe miejsce dla spragnionych swojskich klimatów i staropolskiej kuchni. Jest to miejsce, które naprawdę warto odwiedzić przebywając w Trójmieście – po pierwsze ze względu na smaczne jedzenie, po drugie ze względu na morskie klimaty w środku. Karczma znajduje się na granicy Gdańska i Sopotu, obok stacji paliw.
Karczma jest dwupoziomowa i posiada dwie spore sale – Kominkową i Komandorską, w których znajdują się drewniane ławy wysłane futrem. Wystrój jest niesamowicie ciekawy, oczekiwania na dania w ogóle się nie odczuwa, ponieważ wzrok, co chwilę zawiesza się gdzieś na dłużej. Morskie stylizacje wpływają na naszą wyobraźnie tak mocno, że można mieć wrażenie, że jest się w środku drewnianego statku. Pod sufitem wiszą prawdziwe sieci rybackie, na ścianach koła sterowe i ratunkowe, liny, latarnie, a w oknach modele statków.
W karcie menu znajdują się dania kuchni staropolskiej z różnych regionów – są akcenty z nad morza – śledzie oraz z gór – oscypki. Wybór jest całkiem spory. Po złożeniu zamówienia podano nam starter w postaci sporej miseczki smalcu z dwoma rodzajami świeżego i dobrego pieczywa. Dawno nie jadłam takiego dobrego, swojskiego smalcu.
Na przystawkę zamówiłam tatar bałtycki ze świeżego łososia z cebulką, ogórkiem i piklami z dyni za 23,50 zł. Paweł wybrał „Oscypek Juhasa”, czyli zapiekany oscypek w boczku podany z żurawinową marmoladą w cenie 17, 50 zł. Kiedy podano nam talerze z przystawkami to byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni. Dania były podane w przepiękny sposób, na ciekawych talerzach, a dodatek kwiatów zawsze podbija moje serce biologa :). Oby dwie propozycje były bardzo smaczne, mój tatar idealnie komponował się z dodatkami (podano mi także do niego pyszny chleb), a Pawła oscypek rozpływał się w ustach, ciekawie smakował z dodatkiem brzoswkiń i wywołał wspomnienia do miejsca, w którym się poznaliśmy, czyli Zakopanego.
Długo zastanawiałam się nad wyborem dania głównego, bo kilka propozycji mi się podobało (np. łosoś), ale w końcu zdecydowałam się na „Zraz Wójta”, czyli staropolski zraz w sosie własnym, z kaszą gryczaną gotowaną na bulionie, buraczkami i mizerią (koszt tego dania to 27, 50 zł). Porcja jest solidna, dobry zrazik – z serii „jak u mamy”, kruche mięso, nadziane ogórkiem i boczkiem, smaczny sos i dodatki, mizeria po kaszubsku na słodko. Nie dałam rady pochłonąć całej porcji 🙂 .
Tym razem Paweł miał za zadanie wybrać jakąś rybę i skusił się na pieczonego halibuta z dodatkiem frytek, marchewek, fasolki szparagowej z sosem kurkowym (33,50 zł). Trochę te frytki nie pasowały do końca, ale halibut był soczysty, dobrze doprawiony i solidnej wielkości. Sos kurkowy delikatny i kremowy.
W trakcie jedzenia popijaliśmy piwo – 1 litr w cenie 14 zł. Kufel był ogromny :).  Dla prawdziwych Kaszubów jest do wyboru wśród napojów nawet maślanka. Muszę wspomnieć, że karta alkoholi jest naprawdę bogata. Do deserów zamówiliśmy po herbatce – karczma ma bardzo fajne propozycje. Skusiłam się na „Herbatę z duszą michałową”, czyli herbatę z dodatkiem nalewki michałówki (z sokiem pomarańczowym i miodem), dostępnej wyłącznie w tej karczmie, goździków, miodu i cytryny (12zł), a Paweł na herbatę wodzireja z dodatkiem rumu (11,50zł). Alkoholu w herbatkach nie żałowano :). Sporą porcję miodu przyniesiono na oddzielnym talerzyku tak jak lubię.
Wybraliśmy dwa desery – lody królewskie za 16 zł (troszkę chyba za dużo kosztuje) z dodatkiem adwokatu, owoców, orzechów i sosu czekoladowego – bardzo słodki deser, którego nie daliśmy rady dokończyć, tym bardziej, że stał przed nami drugi.

Drugim deserem były zapiekane jabłka (9zł) – spodziewaliśmy się raczej pieczonego jabłka, a podano nam crumble, jabłka pod kruszonką, które też bardzo lubimy- słodkie, dobra kruszonka, ale deser miał jedną dużą wadę – w jabłuszkach pod kruszonką kryło się sporo całych goździków i to było bardzo uciążliwe. Teraz dopiero doczytałam, że deser miał być z toffi, a nie pamiętam czy go uraczyłam. W dużym skrócie – bez goździków byłoby idealnie :).

W lokalu można zakupić wyroby specjalne, czyli przetwory, miody, kiełbasy ze spiżarki „Zagroda”.
Lokal bardzo pozytywnie nas zaskoczył, w zasadzie z każdej strony. Wnętrze jest niesamowite, styl restauracji jest rustykalny – wiejskość miesza się z morskimi klimatami, dania są z kuchni staropolskiej, choć serwowane na nieco nowoczesny sposób i bardzo pyszne – porcje są duże, a ceny adekwatne do Sopotu i do jakości dań, obsługa sympatyczna i sprawna. Warto wybrać się na jedzenie kawałek od centrum od Sopotu. Uważajcie by nie zjeść za dużo pysznego smalcu podanego jako starter dla każdego zamawiającego, bo kolejne dania są również smakowite :). W menu znajdują się też dania dla dzieci. Polecam, bo jest pysznie :).
Do restauracji wybraliśmy się w ramach akcji portali Uroda i Zdrowie

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.