ul. Filipkowskiego 3
Gdynia Wiczlino
Restauracja Pieterwas to kameralna restauracja znajdująca się z dala od tłumów z centrum, w spokojnej dzielnicy Gdyni, jaką jest Wiczlino. Właścicielem i Szefem Kuchni jest Mariusz Pieterwas, który razem z żoną prowadzi restaurację. Mariusz Pieterwas posiada ogromne doświadczenie, które zdobywał nie tylko w Polsce (pracował np. w White House i Metamorfozie), ale także za granicą, w tym w restauracji z gwiazdką Michelin. Jako pierwszy w Trójmieście został wyróżniony rekomendacją Slow Food Polska. W restauracji serwowana jest kuchnia autorska międzynarodowa – są dania z kuchni francuskiej czy włoskiej, ale także indyjskie i tajskie. Przy tym wszystkim nie zapomniano o daniach polskich i regionalnych (kaszubskich).
Wnętrze restauracji urządzono przytulnie, po domowemu, tak by każdy mógł się tutaj czuć swobodnie. Lawendowe ściany, zwisające lampy z abażurami, jasne drewno i zazdroski w oknach tworzą ciepły klimat. Początkowo restauracja była bistrem „food to go” o nazwie Multi-food. Za jakiś czas odbędzie się przebudowa lokalu, dzięki czemu przestrzeń dla gości się zwiększy, a przy stolikach będzie mogło usiąść aż 30 osób. W restauracji znajduje się otwarta kuchnia, w której możemy obserwować pracę Szefa Kuchni i załogi. Na dwóch tablicach kredowych wypisane są propozycje z menu, a na półkach stoją słoiki z domowymi przetworami do zakupienia oraz miody z rodzinnej pasieki właścicielki.
Oferta restauracji jest naprawdę bogata. Już od godz. 6 rano można przyjść na śniadanie (ceny od 5 zł za jajecznicę z 3 jaj, pieczywo, masło do najdroższej pozycji za 17 zł śniadanie angielskie), co ciekawe do śniadania herbata lub kawa z ekspresu jest za 1 grosz! Dostępne jest oczywiście menu a’la carte, które zawsze będzie stałe, bo zawiera same najlepsze propozycje Szefa Kuchni. Ciekawą i tanią propozycją jest menu 5-10-15, w której kilka propozycji zup zawsze jest po 5 zł, a po 10 i 15 zł dostaniemy różnorodne dania – te menu jest zmieniane sezonowo, z tego, co aktualnie właściciele znajdą sami na targu.
W karcie znajduje się wiele pozycji bezglutenowych (aż 16 dań!) i dla wegetarian, a co najważniejsze sami właściciele przestrzegają obu tych diet, więc nie ma mowy tu o pomyłkach, czy obawie, że jednak coś nieodpowiedniego znajdzie się na talerzu.
W karcie znajduje się wiele pozycji bezglutenowych (aż 16 dań!) i dla wegetarian, a co najważniejsze sami właściciele przestrzegają obu tych diet, więc nie ma mowy tu o pomyłkach, czy obawie, że jednak coś nieodpowiedniego znajdzie się na talerzu.
Dania, które mieliśmy okazje skosztować pochodzą z menu głównego, a na zdjęciach przedstawiono porcje degustacyjne (będę informować ile to cała porcja).
Na początku na naszym stole pojawiają się domowe, ręcznie robione, z uroczą falbanką pierogi bezglutenowe z krewetkami (8 sztuk 30 zł). W menu do wyboru są też pierogi ruskie i z mięsem, na mące pszennej lub mieszance mąk bezglutenowych przygotowywanej na miejscu. Pierogi są sporej wielkości, z delikatnego ciasta, pierwszy raz jedliśmy bezglutenowe i były dobre, w środku każdego znajdował się farsz z krewetek oraz cała krewetka. Pierogi zostały podane z palonym masłem limetkowym. Limetkowe akcenty idealnie pasowały do pierogów z krewetkami, to naprawdę bardzo smaczna pozycja dla fanów owoców morza.
Drugie danie to wątróbki drobiowe glazurowane z cebulą/ziemniaki lub kasza gryczana/buraczki za 13 zł. I wiecie, co… ja nie lubię wątróbki, ale ta była taka dobra, że toczyłam o nią bój z Pawłem :). Pełne zaskoczenie, delikatne i mięciutkie mięso w niebywałym słodkawym sosie z wyczuwalnym winem – poezja, nie da się opisać tego inaczej, jak – spróbujcie i zrozumiecie (podobno to bardzo chwalona pozycja).
Spróbowaliśmy dwóch zup: orientalna/ nudle/ grzyby mun/ olej sezamowy/ kapusta pekińska/ peperoncino (w wersji czystej za 10 zł, a z kurczakiem lub krewetkami po 13zł) niestety nie przypadła nam do gustu, ale była oczywiście poprawna; esencjonalny bulion lekko pikantny, delikatny kurczak, posiekane grzyby, wyraźna sezamowa nuta.
Zupa tajska/ mleko kokosowe/ pasta curry/ trawa cytrynowa/ makaron (czysta 11 zł, z krewetkami lub kurczakiem 14 zł) – to najlepsza tajska w całym Trójmieście, nie boję się tego powiedzieć! W dodatku w jakże atrakcyjnej cenie. Szef Mariusz pracował z Tajami, posiada więc wiedzę w zakresie kuchni tajskiej, ale sam opracował idealny przepis na tą najbardziej znaną tajską zupę. W zupie dominował aromat kokosowy z wyraźnymi cytrusowymi nutami, które pochodziły od trawy cytrynowej, imbiru, kolendry i liści kaffir, całość była dosyć mocno pikantna. Naszą zupę jedliśmy z krewetkami, które były naprawdę świeże, bo soczyście chrupały. Aromatyczna, pikantna i pyszna! Koniecznie sprawdźcie, czy faktycznie jest najlepsze :).
Kolejne danie to noodle pszenne z woka po tajsku/warzywa/mleko kokosowe/pasta curry/liście limety/sos ostrygowy i znowu możemy zadecydować, czy danie pozostanie wegetariańskie czy chcemy wkładkę mięsną lub z krewetek. Nasze danie było z kurczakiem i kosztowało 29 zł. Na talerzu znalazła się naprawdę solidna porcja makaronu z dodatkiem marchewki, papryki, cukinii, całość miała słodko-słony smak, dzięki dodatku sosu ostrygowego.
Bardzo interesującą propozycją w menu jest burger kaszubski z dorszem w tempurze i kapustą kiszoną – niezwykłe połączenie smaków nawiązujące do naszego regionu. Tempura przygotowywana jest na miejscu, co mnie naprawdę zaskoczyło pozytywnie. Na zdjęciu widnieje połowa porcji dorsza w burgerze, pełne porcja to aż 180 g. polędwicy, czyli najlepszej części ryby. W środku znalazły się jeszcze klasyczne dodatki pomidor, cebula czerwona, sałata, sos ostry paprykowy i dip majonezowo-czosnkowy. To kolejne danie, z którym prawie nie podzieliłam się z Pawłem – chrupiąca bułka z sezamem i chrupiący, ale soczysty w środku dorsz to niebo w gębie. Kaszubski burger kosztuje 23 zł.
Z wielkim trudem, bo z pełnymi już brzuchami degustujemy mini porcje brownie czekoladowego (z czekolady 80% kakao) z robionym na miejscu sosem toffi i lodami waniliowymi. Pełna porcja kosztuje 15 zł, a zapewniam, że znajdziecie się w słodkim, czekoladowym niebie.
Do deseru oczywiście kawa lub herbata, oczywiście w atrakcyjnej cenie: esencjonalna latte za 7 zł, herbata po 5 zł. Nie zabrakło też kompotu po 3 zł. Na razie alkoholu nie ma, ale powinien być za jakiś, a wtedy polecam Wam skosztowanie domowych nalewek.
Pieterwas to restauracja, którą musicie koniecznie odwiedzić, jeśli chcecie spróbować dań przygotowanych ze świeżych i wysokiej jakości składników, dostępnych w naprawdę atrakcyjnych cenach. W lokalu można czuć się swobodnie, podejrzeć pracę na kuchni i zamienić słówko z właścicielami, którzy są niezwykle otwarci na każdego gościa restauracji. Oczarowało nas wręcz to, że Szef z żoną usiedli do naszego stolika, szczerze rozmawiali i byli niezwykle skromni, a to przecież światowi ludzie tworzący naprawdę świetną restaurację! Restauracja jest przyjazna dla bezglutenowców i wegetarian, ale fani mięsa znajdą naprawdę dobre pozycje też dla siebie. Koniecznie odwiedźcie i przekonajcie się na własnych kubkach smakowych, że tutaj jest po prostu pysznie :).
________________________________________________________________________________
dopisek 21.01.2015
zamówienie na wynos (dostarczone przez moją Czytelniczkę Kasię, dziękuję!) : wszystko szczelnie zapakowane, zafoliowane, zupa tajska taka sama duża porcja, świeże krewetki, aromatyczna, pierogi z mięsem delikatne pełne farszu z mięsa drobiowego, podane z cebulką. kolejny raz udany!
A zajrzę z chęcią! 😀
A ja tam prawie codziennie zaglądam i jestem zadowolona, że mam tak blisko i że jedzonko jest pyszne. 🙂 Szkoda, że nie ma już lasagnii wegetariańskiej..nigdy smaczniejszej nie jadłam!! Pychota!
Przydałoby się więcej dań wegetariańskich i wegańskich, bo czasem osoby, które nie jedzą mięsa mają problem… Ale poza tym pycha!
Właściciele są wege, więc w karcie jest sporo pozycji i na pewno chętnie coś przygotują, jeśli będzie taka potrzeba, trzeba pytać 🙂
Czy pani oceny lokalów są obiektywne? Tak ciepło pisze pani o wielu, wielu restauracjach. A ciężko powiedzieć czy jest pani tam po prostu z własnej inicjatywy czy jest pani tam zapraszana. Planuje odwiedzenie kilku,a nie chciałabym się zawieść.
pozdrawiam. Kasia
Pani Kasiu, bo na moim blogu przedstawiam miejsca, które są pewniakami, złych recenzji nigdy tu nie będzie, tylko te lokale, której kuchni jestem pewna. Oczywiście nie ma tu wszystkich miejsc – brak czasu, materiału, nie wszędzie też byłam. Jeśli ma Pani swoje propozycje proszę pytać na fanpagu – publicznie lub we wiadomości prywatnej lub wysłać email. Pozdrawiam i liczę na to, że będę mogła Pani coś polecić.
Dziekuję za taką odpowiedź. Profesjonalne podejście, bardzo się chwali.:) Teraz juz wiem wiecej na temat pani recenzji. Facebook niestety nie posiadam, ani mój mąż. Ale z emaila w przyszłości skorzystam. Bloga oglądam od dość dawna i teraz będę z jeszcze wiekszą przyjemnością. Mam nadzieje, że pani się nie obraziła za moje pytanie.
Pozdrawiam, stała czytelniczka
Kasia
Niebawem zamieszkam w tej dzielnicy Gdyni i z chęcią odwiedze to miejsce.
Miłego dnia!
Justyna obowiązkowo daj znać, czy smakowało 🙂 W okolicy jest też świetna kawiarnia, wpis znajdziesz na blogu 🙂
Dusia na pewno przedstawiła Pieterwas w dobrym świetle!!! Jestem tego pewna! Ja również lubię jedzonko z tej restauracji…i moje dzieci też 🙂
a przecież dzieci to wybredni konsumenci 🙂
Pani Dusiu:)Ten kulinarny blog jest pierwszym który przeczytałam i dzięki niemu znalazłam Multi Food Gdynia:)Miała pani rację pyszna tajska a i biały barszcz pychota. Rosół jak powiedziała moja córka u babci jest lepszy:)Więc z gustami się nie dyskutuje:)
Pyszny burger i pesto z ziołami:)Tylko gołąbek z jaglaną miniaturowych rozmiarów:(Warto było:)Na pewno wrócimy:)
Zaraz zabieram się do dalszego studiowania bloga bo szukam knajpki na okrągłą rocznicę teściów.
Pozdrawiam Hanka (okragła miłośniczka jedzenia)
Pani Haniu
Bardzo się cieszę, że przygoda kulinarna z tą restauracją okazała się być pozytywna :). Mam nadzieję, że dzięki mojej stronie wszystkie inne również będą pyszne. Bardzo dziękuję za komentarz i czekam na kolejne 🙂 Pozdrawiam cieplutko
Dziękuję pani Dusiu i mam nadzieję, że dzięki pani stronce przełamię w końcu standardowe polskie obiady(schabowy, mielony,)
i zacznę lepiej przykładać się do zdrowego odżywiania bo widzę, że podaje też pani przepisy:)
I w końcu zamiast "Ankera "i pizzy przekonam córcię do fajniejszych miejsc:)
No nic mąż będzie słono płacił:)
Ale raz w miesiącu chyba można:)
Pozdrawiam:(okrągła miłośniczka jedzenia)
Hanka:)
A ja się nie mogę przełamać, żeby zjeść w Ankerze. Z pizzy to obowiązkowy punkt Czerwony Piec – na szczęście cenowo też dobrze wypadają :). Zdrowych przepisów będzie coraz więcej, bo staram się też zadbać o swoje zdrowie :). Zapraszam też na fanpage 🙂
W "Ankerze" nic nie jemy oprócz pizzy z samym serem:)najbezpieczniej:)
Bardzo miło,że pani odpisała:)Czerwony piec znam to blisko Hali? taka pizza na szybko przy okazji zakupów ale pełna włoskich klimatów na cienkim cieście:)
Latem robili pyszną lemoniadę z miętą i cytryną:)kwaśna super:)
Hanka (okrągła miłośniczka jedzenia)
P.S Koniec nadawania i wazeliny pani Dusiu idę kończyć mielone:)
Zazdroszczę pani takiego hobby:)
Proszę nie paniować, bo się krępuję 🙂 Dusia jestem i już 🙂 Tak to właśnie tam, fajnie, że taki smakosz jak Pani do mnie trafiła. Lecę piec biszkopt 🙂 Pozdrawiam
Dusia:)to ja Hanka:)
Smakosz za dużo powiedziane!!! bo nie stać mnie na luksusowe knajpy i tylko raz w życiu jadłam krewetki(restauracja Panorama -Gdańsk) i kalmary (Baracuda-Gdynia)
Ale mam koleżanki które gdy zapraszają na urodziny zawsze zaskoczą mnie czymś smacznym i nie koniecznie drogim(ostatnie odkrycie urodzin: ciasto francuskie zwijane w ślimaka z pieczarkami i posypane sezamem)Pychota:)