Oj zaskoczyli nas, a wcale to nie jest takie łatwe. Było taaak dobrze! W poszukiwaniu wybitnych smaków rybnych musicie koniecznie tu przyjść! Fisherman Sopot – myślę, że można już ich zaliczyć do topowej czołówki sopockich restauracji.
Spis treści
Fisherman
ul. Grunwaldzka 89, Sopot

Lokalizacja
Fisherman to restauracja ulokowana na parterze hotelu Villa Sentoza na Dolnym Sopocie w niewielkiej odległości od plaży.
Koncept Fisherman Sopot
Nazwa restauracji nie jest przypadkowa. Fisherman, czyli z tłumaczenia po prostu rybak ma podwójne znaczenie. Po pierwsze, załoga restauracji podobnie jak rybacy zaczynają pracę o świecie. Po drugie jest to restauracja, w której mają królować ryby. Ryba ma tu być tylko świeża.
Szefem kuchni jest tu Łukasz Mierzejewski, który współpracuje z szefem patronem Rafałem Koziorzemskim z Białego Królika.
Wnętrze
Restauracja jest utrzymana w jasnych kolorach, jest w niej taki przyjemny klimat, jakby domowy. Lokal podzielony jest na dwie sale, główną oraz taki taras czy oranżerię i to właśnie w tej drugiej z przyjemnością się ulokowaliśmy. W planach jest duży kącik dla dzieci. Przed restauracją można też usiąść w ogrodzie.

Menu Fisherman Sopot
Karta dań jest krótka i konkretna, ale nie zapomniano w niej o osobach na diecie roślinnej. Po złożeniu zamówienia na naszym stole pojawia się poczęstunek od szefa kuchni, czyli amuse bouche w postaci pasty rybnej na chipsie z tapioki. Skutecznie to rozbudziło nas na więcej doznań.
Tuż przed przystawkami podano nam również pyszny chleb robiony na miejscu.


Ja wybrałam tatar z solonego pstrąga z suszonym żółtkiem, piklowanymi grzybami i kaparami (30 zł), który na talerzu prezentował się świetnie i również tak smakował. Pstrąg posiekany był w większą kostkę, dzięki czemu można było dobrze poczuć jego smak. Kapary podano w formie chipsików, uwielbiam kapary w takiej chrupiącej postaci. W tatarze znalazła sie też piklowana cebulka, którą bardzo lubię, a tu nieco psuła mi odbiór całego dania. Natomiast to, co zrobiło tu robotę to suszone żółtko! To była jakaś eksplozja smaków! Bierzesz taki tatar do ust, czujesz rybę i za chwilę ten proszek z żółtka rozpływa się w ustach i całość po prostu jest taka kremowa, jajeczna, eksplozja smaków! Rewelacyjna przystawka.



Zaskoczyły nas łazanki w formie przystawkowej, więc Paweł przetestował pietruszkowe łazanki z krewetkami i pieczonym czosnkiem (35 zł). Porcja, jak na przystawkę spora. Po pierwszym spojrzeniu na danie pomyśleliśmy, gdzie krewetki? Były schowane pod spodem. Łazanki są tu domowej roboty i to czuć! Były świetne! Krewetki minimalnie były przeciągniętę, myślę, że dlatego że były pod ciepłymi łazankami. Całość na plus, ale to tatar skradł nasze serca.

Nie mogliśmy przejść obojętnie obok zupy na pieczonych rakach z botwiną i gołąbkiem z owocami morza (37 zł). Forma podania była interesująca. Talerz z gołąbkiem i chipsem z kapusty, obsługa nalewa wywar przy nas, a na drewnianej podstawce podano krewetkę. Wywar był niezwykle esencjonalny i aromatyczny! Raki mocno wyczuwalne w smaku! Całość podkręcona oliwą paprykową. Paweł był zachwycony, ja jednak wielką fanką raków nie jestem, bo dla mnie były to zbyt intensywne doznania. Z przyjemnością zatem zjadłam taki nieklasyczny gołąbek :). Chips z kapusty – mega!


To teraz przejdźmy do dwóch WYBITNYCH dań głównych!
- gotowany na parze okoń morski z kruszonką koperkową, gzik oraz sos z pieczonych skrzydełek (58 zł)
- polędwica z dorsza atlantyckiego z kalafiorem, soloną słoniną i czipsem pomidorowym (59 zł).
Okoń – podany jak król na talerzu z płetwą ogonową i sosem! Prostota! Jednak obok na desce podano dodatki w niezwykle uroczej formie. Wow! Cała prezentacja TOP! Co do smaku pierwsze zaskoczenie, ryba nie miała ości, ta płetwa zbiła nas z tropu. Wyfiletowany okoń? Wow! Mięso wybitnie soczyste! Kremowe wręcz! Rozpływało się w ustach! Sos mięsny do rybny? Ależ to pasowało! Aksamitny gzik z chipsami ziemniaczanymi również nieoczywisty dodatek, który nas zachwycił! Kozackie danie!!!
Dorsz…tak soczystego jeszcze nigdy nie jadłam! Pięknie się „płatkował”, był wybooorny! Chipsy z pomidorka cudowne! Kalafiora nie lubię, a bardzo mi smakował. I znowu akcent mięsny w daniu rybnym, czyli kawałeczek słoniny. Tu mi się podobała zabawa na języku fakturami, coś chrupnęło, coś było aksamitne!
Te dania to arcydzieła sztuki kulinarnej, przygotowane perfekcyjnie!





Deser… no byłam bardzo ciekawa! Flambirowane śliwki z lodami z maślanki i słonym karmelem (23 zł) to również eksplozja smaków! Maślana kruszonka, podduszone śliwki, chips z mleka, lód z maślanki robiony na miejscu! Sztos! Na koniec mieliśmy przyjemność przetestować jeszcze nalewkę – to był idealny finisz :).



Podsumowanie – Fisherman Sopot
Wyszliśmy zachwyceni! Również obsługą, która perfekcyjnie znała podawane dania, których składowe wcale nie są tak proste do zapamiętania!
Każde danie nas czymś zaskoczyło! Każde danie było przemyślane, zaprezentowane w przepiękny sposób i wykonane idealnie. Wszystkie składowe są robione na kuchni. Ryby przygotowane perfekcyjnie! Kuchnia na najwyższym poziomie, dlatego wchodzi w moje TOP sopockie.
Natomiast uprzedzam, że samymi daniami głównymi się nie najecie, natomiast my po zupie i przystawce byliśmy odpowiednio nakarmieni. Może to i dobrze, bo warto tu spróbować, jak najwięcej pozycji. Tu przychodzi się po doznania kulinarne! Różne techniki przygotowanych składowych świadczą o dużym doświadczeniu szefa kuchni.
Fisherman brawo! Dziękujęmy za te doznania!
Będę śledzić z przyjemnością rozwój tego miejsca i czekam na menu, które będzie się zmieniać, co jakiś czas!