Zapraszam wszystkich zainteresowanych na konkurs, który organizuję razem z Printu.pl.
Do wygrania są 3 fotoksiążki kucharskie – możecie zamówić książkę kucharską mojego projektu albo Waszą własną, pozostawiam wybór Wam. Jak wygląda moja fotoksiążka kucharska możecie zobaczyć w tym wpisie – https://dusiowakuchnia.pl/ksiazka-kucharska-z-printu .
ZADANIE KONKURSOWE
Opisz swoje kulinarne wspomnienie – może są to początki Twojego gotowania, może eksperymenty kulinarne, a może jakaś zabawna historia z nieudanym wypiekiem?
Koniecznie zostaw email do siebie.
Konkurs trwa do 10.06.2016 do końca dnia.
przy małej ilości zgłoszeń zastrzegam sobie prawo do przedłużenia konkursu.
EDIT wyniki konkursu
Dziękuję za Wasze przepiękne, zabawne i ciekawe wspomnienia. Fotoksiążki wygrywają:
martuchaa.g@gmail.com
joannamarzejon@vp.pl
monika1413@onet.pl
Napiszcie czy wybieracie moja fotoksiążkę czy swoją własną 🙂
Gratulacje!!!
Pamiętam moje i mojego taty pierwsze ciasto (taty ostatnie). Miałam z 7 lat, to był czas, kiedy rodzice strasznie się kłócili. Mama obrażona, zabrała mojego brata i pojechała do swojej siostry, my z tatą zostaliśmy w domu. Na przebłaganie chcieliśmy upiec ciasto. Nie wiem jak czytaliśmy przepis, ale z 3 i 3/4 szklanki mąki zrobiło nam się tylko 3/4… Jakieś rzadkie było to ciasto, ale któż by śmiał podważać przepis z zeszytu mamy. Uznaliśmy zgodnie, że widocznie tak ma być. No i upiekliśmy…. Oczywiście wyszedł zakalec, że szok, a mama jak wróciła miała taki ubaw, że wszystkie niesnaski odeszły w zapomnienie. Tata tym incydentem zakończył swoją przygodę z pieczeniem, a ja, jakoś tak się złożyło, że zaczęłam zabawę w cukiernictwo. Długo jednak mieliśmy przypominaną naszą sromotę, obróconą na szczęście w żart 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
katarzyna.zaluska123@gmail.com
Kiedy szukam w głowie kulinarnego wspomnienia, od razu pojawia mi się obraz mojej ciotki. Jak co roku gościłam u niej z rodzinką w czasie letnich wakacji. Ona była mistrzynią gotowania i pieczenia. Ja z mamą skrupulatnie przyglądałyśmy się jej pracy i zapisywałyśmy wszystkie tajne receptury. Najbardziej lubiłam przygotowywać z nią słodkości. W szczególności nauka robienia kruchych rurek nadziewanych przepysznym kremem na bazie nutelii zapadł mi w pamięć, bo od tej chwili zaczęłam w domu samodzielnie piec ciasta i ciasteczka dla mojej rodzinki. Rurki jak na pierwsze wyzwanie kulinarne były trudnym zadaniem, ale efekt przebił moje oczekiwania.Pamiętam z jaką dokładnością nawijałam paski ciasta na metalowe foremki. Chciałam, żeby były idealne jak u cioci. Krem trzeba było ucierać długo, aby nadać mu puszystości. Dodanie nutelli było kulminacyjnym punktem. Aksamitna masa smakowała wybornie. W nadziewaniu rurek pomagała mi ciotka, bo wymagało to dużej zręczności. Po skończonej pracy w końcu mogłyśmy spróbować naszego dzieła. Ale najlepsze jest w tym to, że z niecierpliwością czekałam aż skosztują je inni i pochwalą je. Uśmiechy na twarzach rodziny zawsze dodawały mi skrzydeł. Dziękuję mojej cioci za zaszczepienie we mnie iskierki cukiernika i dzielenie się najznakomitszymi przepisami. Pieczenie wciąż sprawia mi tyle radości, jak podczas tych letnich wczasów na wsi.
monika1413@onet.pl
Kulinarne wspomnienie… Z całą pewnością jest mi najbliższe, niezapomniane i miało miejsce w pierwszych latach mojej przygody z gotowaniem. W wieku lat 14-stu, postanowiłam zrobić pierogi z truskawkami mojemu tatusiowi <3 Ale powiedziałam mu, że jeden z nic zawiera niespodziankę 🙂 Zajadał z niesamowitą prędkością! Oczy mu błyszczały z radości i dumy, że jego córka takie pirogi robi. I jest! Trafił!! Jego mina zmieniła się, oczy naszły łzami. Znalazł się pierożek z niespodzianką. Calusieńki nafaszerowany był mieszanką pieprzu i soli. Do dzisiaj nie mam pojęcia dlaczego wydało mi się to zabawne. A mój tatuś uśmiechną się i powiedział, że w życiu nie jadł tak doskonałych pierogów! Od tamtego czasu gotuję i każdy nowy przepis jest testowany przez mojego tatę. Jest moim ulubionym krytykiem kulinarnym, gościem przy moim stole i fanem mojej kuchni. Kochany Tatuś <3
Ps. I nie robię mu już TAKICH niespodzianek, teraz są zdecydowanie słodsze <3
kuchniailony@gmail.com
Nie jestem wprawną kucharką i często bazuję na…książkach kucharskich. Moja mama dużo gotuje i to smacznie. Jest z tego znana. Wielokrotnie korzystam na jej umiejętnościach kulinarnych 🙂 Mam to szczęście. Pewnego razu, dość dawno temu, zostałam na święta Bożego Narodzenia sama. Cała rodzina pojechała na południe Polski na pogrzeb. Ja zostałam…Lodówka pusta. Święta. Ja i telewizor…Wierząc w swoje siły sięgnałam po pierwszą z brzegu książkę. Trafiłam na dużą, grubą pozycję Międzynarodowe Przysmaki Rodzinne Rona Kalenuika. Potrawy z całego świata…Czego tam nie było…I sałatka z homara z Nowej Szkocji, bawarski tort jabłkowy, gulasz z rekina, baklava, sola nadziewana krabem po chińsku…Ani kraba ani rekina jak się domyślacie nie było w mojej lodówce. Szukałam takiej potrawy do której składniki znalazłabym w mojej szafce. Wybrałam empanady z kurczakiem i czosnkiem. Danie z Ameryki Łacińskiej. Coś wyszło 🙂 Na pewno było podobne do empanad na zdjęciu w książce. Smakowało mi 🙂 Byłam dumna z siebie, że to co zrobiłam nie tylko dało się zjeść , ale również smakowało. I ciasto i farsz. Do dziś w książce została kartka-zakładka na stronie z empanadami. Nigdy więcej ich nie robiłam i nie jadłam, jednak nie zapomnę ich do końca życia. I jak ktoś o nie zapyta wiem co to za danie…:-) Asia Marzejon joannamarzejon@vp.pl Jestem na fb. Pozdrawiam wszystkich smakoszy! 🙂
Jeśli chodzi o kulinarne wspomnienia, pierwsze co przychodzi mi na myśl to wakacje u babci. I to nie tylko z powodu babcinych kulinarnych szaleństw, ale ogólnie całokształtu, który docenia się dopiero po czasie, niestety. Babcia mieszkała w małej miejscowości, w drewnianym domu, takim z piecem i kuchnią kaflową, starymi drewnianymi regałami uginającymi się od książek i gazet z przepisami kulinarnymi, który dodatkowo otoczony był pięknym i bogatym w różne smakołyki ogrodem. Babcia była niesamowicie twórcza w swoim gotowaniu, można było u niej zjeść sałaciankę, sałatkę z liści mleczu, smażone ryby w zalewie octowej, zacierkę na wodzie,cepeliny, pampuchy, pierogi z truskawkami… i wiele innych smakołyków. Babcia była też radosną posiadaczką takiego robota wieloczynnościowego, do którego to można wrzucić wszystkie składniki, on to wymiesza i szast prast mamy ciasto ;)Na tamte czasy było to dla mnie dość niezwykła i magiczna maszyna, a ciasta Babci miały taki smak, którego nie da się powtórzyć. Tak więc mijały 2 tygodnie beztroskich wakacji, polegających głównie na jedzeniu pyszności, wylegiwaniu się w cieniu, czytaniu książek i ogrodowych harcach ze stadem babcinych kociaków, a gdy przed obiadem zapadło się w drzemkę, Dziadek budził okrzykiem "Nie śpij na głodnego, bo Ci się Cygany przyśnią" 😛 Nigdy nie rozumiałam, dlaczego akurat Cyganie i co ma piernik do wiatraka, ale tak czy siak, spanie na głodnego nie wchodziło w grę 😉 Żałuję niesamowicie, że tak sielskich wakacji już nie będę miała, ale ten czas spędzony u Babci zaszczepił we mnie miłość do gotowania, eksperymentowania, zbierania przepisów, książek, gazet i gadżetów kuchennych i do tych wszystkich przysmaków <3 no… może oprócz zupy z sałaty i sałatki z mleczu 😛
martuchaa.g@gmail.com
Wspomnienie kulinarne – hmmm. Poza wspomnieniami z babcinej kuchni i takimi kiedy brat dosypał mi do kruszonki soli zamiast cukru o czym przekonaliśmy się dopiero przy próbie słodko słonego ciasta to często wracam do jednego wspomnienia może nie tak bardzo zabawnego bo wypiek się udał ale od początku…
Kiedy poznałam mojego dziś męża i zaczęłam się z nim umawiać przyszedł czas na odwiedziny u mnie w domu. Jako grzeczna panienka chciałam się dobrze do tej wizyty przygotować , a że na kawalerze mi zależało to oprócz wysprzątania pokoju na błysk postanowiłam przygotować cos dobrego do jedzenia. Padło na ciasto, a że była jesień to na ciasto z jabłkami. Upiekłam szarlotkę na kruchym cieście z beza na wierzchu. Ciasto udało się idealnie. Spód nie za twardy nie za miękki idealnie wypieczony, jabłka nie za kwaśne nie za słodkie takie w sam raz, do tego beza chrupiąca z wierzchu i mięciutka w środku – po prostu marzenie. Stół pięknie nakryty, filiżaneczki, serweteczki, na środku świeczki. Młodzieniec przybył jak przystało z kwiatami. Kawusia podana, siedzimy patrzymy sobie w oczęta, idealna szarlotkę zajadamy. Kawaler zjada jeden kawałek, proponuje dokładkę zgadza się , sam prosi o drugą – wieczór upływa miło i romantycznie…..po jakimś czasie dopiero dowiaduje się że mój maż obecny nie lubi jabłek 🙂 do dzisiaj ich nie je to był jeden jedyny raz kiedy widziałam go jak jadł jabłka – jak nic już wtedy chłopak mnie kochał …….
nikajaz@wp.pl
Heh pierwsze kulinarne wspomnienie, ahh …. swoją przygodę zaczęłam gdy poznałam mojego męża <3 wiadomo, że jak go zapraszałam na kawę, to i ciasto musiało być. Tak się zaczęło on próbował a z biegiem lat mi szło coraz lepiej. Tak od ciast i ciasteczek, przeszliśmy to dań bardziej konkretnych 🙂 Teraz jesteśmy dwa lata po ślubie i mamy przesłodkiego synka
justyna9512@interia.pl