Lao Thai w Gdańsku to restauracja serwująca kuchnię prosto z Tajlandii i Laosu. To restauracja, którą po raz pierwszy odwiedziliśmy w 2010 roku (zobacz). W czasach epidemii zamawialiśmy ich dania z dowozem. Tym razem zostałam zaproszona do restauracji, aby pokazać Wam nowe wnętrze oraz nowe pozycje w menu.
Lao Thai
Targ Rybny 11, Gdańsk
Koncept
Nad samą Motławą zlokalizowana jest restauracja Lao Thai serwująca kuchnię tajsko-laotańską. To pierwszy taki koncept w Polsce. Lao Thai jako jedyna restauracja w Trójmieście może pochwalić się certyfikatem Thai Select. Wytyczne są surowe, a sam certyfikat świadczy nie tylko o oryginalności składników i dań, ale również chodzi o gościnność i atmosferę w restauracji.
Restauracja niedawno przeszła mała metamorfozę. Ciemne wnętrze zamieniło się w energetyczne turkusowe bardziej przywodzące na myśl Tajlandię. W mojej ocenie zmiana na ogromny plus. Miejsce dalej jest eleganckie, ale jest przyjemniej tu w szczególności za dnia.
Menu Lao Thai – co nowego?
Na początku chciałabym zwrócić uwagę na przepięknie zaprojektowane menu. Barwne niczym kuchnia tajska, ale też pokazujące dania, więc gość wie czego może się spodziewać. Lao Thai wciąż ma czekadełko w postaci prażynek serwowanych z ostrym sosikem.
Kolejna istotna kwestia – obsługa doradzi Wam, które dania są ostre, a które można złagodzić to bardzo duże podpowiedzi, którymi sugerowaliśmy się zamawiając nieznane nam pozycje. Nie bójcie się pytać o składniki, poziom ostrości, po to jest obsługa, aby nam wszystko wyjaśnić.
Zamawiamy przystawki:
- z nowości decydujemy się na warzywa w papierze ryżowym z kaczką (jest też wersja z tofu) za 26 zł otrzymuje dwa sporej wielkości spring rollsy (to są te niesmażone w tłuszczu) wypchane świeżymi, chrupiącymi warzywami oraz bardzo soczystym mięsem kaczki, do tego podano świetny, aromatyczny kolendrowy sos, nie za ciężka, choć sycąca to przystawka
- moja ulubiona klasyka tego miejsca to złociste sakiewki z mięsem wieprzowym marynowanym w czosnku i kolendrze za 28 zł podane z sosem śliwkowym, uwielbiam to jak chrupią, a w środku po przegryzieniu znajduje się soczyste i mocno kolendrowe mięsko, tu trzeba zawsze długo czekać aż one przestygną, bo można sobie język sparzyć, podają je tu z boskim słodkim sosem.
Ciekawą opcją jest możliwość zamówienia 3 przystawek w cenie 72 zł lub 5 w cenie 115 zł.
W tym miejscu chciałam Wam pokazać jedną z tajskich zup, ale obsługa zapomniała o niej, więc przeszliśmy do dań głównych, a jest tu o czym pisać. Oby dwa są genialne!
- z nowych pozycji zdecydowaliśmy się na krewetki królewskie w ananasie i czerwonym curry (58 zł) i omg jak to wyglądało! Bardzo efektowna pozycja, choć trochę mniej wygodna do jedzenia. Curry z krewetkami jest w ananasie, a dodatkowo podano ryż. Smakowo bomba! To jest danie pikantne, poprosiliśmy o jak najłagodniejszą pikantność i na szczęście ryż to dobrze równoważył. Krewetki pozostały soczyste, danie aromatyczne, słodziutkie od ananasa. Boskie! Polecamy bardzo!
- pierwszy raz skusiłam się na mule po tajsku w mleku kokosowym z trawą cytrynową (62 zł), do których podano cieplutkie i najlepsze w moim życiu bułeczki bao. Danie nie jest tanie, ale porcja jest ogromna, miałam trudności by wszystko zjeść, ale to było taaak dobre. Muszle czyste, mięso małży dobre, świetny kokosowy sosik z naprawdę mocnym aromatem trawy cytrynowej, lekko pikantne. I jeszcze to bao! Trudno wybrać, które danie z tych dwóch lepsze.
Warto spróbować tu jeszcze pad thaia, którego zamawialiśmy w epidemii – nam bardzo smakowało odpowiada.
Te lody kokosowe te 9 lat temu zrobiły na nas wtedy ogromne wrażenie i choć teraz nieco mniejsze to wciąż uważamy, że to bardzo dobra pozycja (25 zł). Podają je w łupinie kokosa, w strukturze lody nie są jednorodne, mają wiórki i jakoś tak uzależniają :). Drugi deser jest bardzo polecany na mojej grupie gdzie zjeść w Trójmieście, ale mnie jakoś nie porwał pomimo, że lubię musowe ciasta oraz kocham mango. Być może za bardzo się objadłam… Biszkopt migdałowy z mango i marakują pozostawiam zatem do Waszej oceny.
Co pić w Lao Thai?
Na początku skusiliśmy się na koktajle z %, a których jest tylko cztery. Dobrze, że je wybraliśmy, bo są naprawdę świetne. Egzotyczne i dobrze smakujące! Na zdjęciu Phuket (32 zł) na bazie mango, wódki, marakui i limonki oraz Chaing Mai (32 zł) z rumem, Spritem, marakują i limonką.
Cieszę się, że obsługa namówiła nas też na młodego kokosa (21 zł) – koniecznie spróbujcie nie zawiedziecie się.
Podsumowanie
Dania przepyszne, aromatyczne, egzotyczne! Tego oczekuję od restauracji tajskiej i to otrzymałam. Nie mamy żadnych zastrzeżeń do dań, po prostu czysta rozkosz. Natomiast obsługa wymaga szkoleń – nie podano nam zamawianej zupy, pomylono desery (wymieniono na prośbę bez problemu), nie zaproponowano kolejnych napoi czy kawy do deseru. Szkoda, bo było naprawdę wtedy perfekcyjnie.
Czy polecamy Lao Thai dalej Oczywiście! Warto zerknąć też na ich ofertę lunchy.
Tu zobaczysz na Instagramie filmik z naszego obiadu – klik.