ul. Pułaskiego 18-20
Sopot
(Hotel Sedan)
Restauracja Koncept to miejsce, które wywarło na mnie bardzo duże wrażenie,. Koncept to trochę taka zaczarowana i bajkowa restauracja, która przeniesie Was w kulinarne niebo rozkoszy. Jeśli jesteście ciekawi, co mam na myśli koniecznie zajrzyjcie niżej do wpisu.
Restauracja znajduje się w Hotelu Sedan na równoległej uliczce do najsłynniejszej sopockiej Bohaterów Monte Cassino. Wystarczy skręcić w boczną uliczkę na przeciwko Krzywego Domku by znaleźć ustronne miejsce w eleganckiej restauracji Koncept.
Restauracja przeszła wielką metamorfozę, bo wcześniej miałam okazję być tutaj na genialnym śniadaniu ( relacja klik) w klimatach lat 20-stych. Teraz jest niezwykle elegancko aż zaparło mi dech. Stoły są z ciemnego kamienia, krzesła zamieniono na wygodne fotele, widoczny jest kontrast między ciemną podłogą i jasnymi ścianami, a z sufitu zwisają szklane koliste lampy.
Na stołach nie ma wazonów z kwiatami – są za to magiczne, szklane szkatułki ze skalniakami i mchem (jak wiecie z wykształcenia jestem biologiem, więc byłam zachwycona). Coś pięknego! Jak wdzięcznie wyglądały na stołach.
Karta dań została opracowana przez zdolnego szefa kuchni Michała Marka Dawidowskiego i opiera się na kuchni sezonowej z wykorzystaniem technik molekularnych (jako biolog lubię takie czary). Menu jest krótkie, choć pozycje w nim zawierają mnóstwo składników i trzeba się przyjrzeć dłużej przed złożeniem zamówienia. Możliwe jest także skorzystanie z menu degustacyjnego (6 dań + 2 poczęstunki to koszt 172 zł, z selekcją wina do każdego dania 337 zł).
Na początku na naszym stole pojawia się poczęstunek od szefa kuchni, czyli amuse bouche, który zaserwowano w bardzo wyjątkowy sposób, bo w butelce po winie. Widziałam taką formę serwowania przystawki w telewizji, ale na żywo jeszcze nie i powiem Wam, że nasza kolacja zaczęła się ciekawie. W środku zaserwowano chips z papieru ryżowego/chips z batata/mikro groszek/emulsję z mango/owoce sezonowe – poczęstunek skutecznie rozbudził moje kubki smakowe.
Wśród czterech przystawek aż trzy pozycje są rybne, jak to nad morzem przystało. Bardzo rzadko widziałam wśród takich pozycji tuńczyka, dlatego zdecydowałam się na : tuńczyk czerwony/ chrzan/ jabłko/ infuzja mango/ rzodkiewka/ ogórek/ puder/ wędzony majonez (38 zł).
Mam nadzieję, że widząc fotografię zareagowaliście podobnie, jak ja, kiedy zaserwowano mi talerz, czyli „wow”. Tuńczyk był niezwykle soczysty, w otoczeniu wszystkich składników dalej królował na talerzu i języku, ale wszystko razem współgrało. Najbardziej zaciekawiły mnie ogórki z zieloną orzeźwiającą esencją.
Uwielbiam śledzie, lubię zamawiać je w restauracjach i zaskakiwać się, że można przyrządzić je w wykwintny sposób. Ten zdecydowanie do ich należał; śledź marynowany/ ser kozi/ kawior balsamiczny/ olej szpinakowy/ krewetki/ ogórek/ szparagi (31 zł). Powiem Wam, że takiego śledzia to nigdzie nie zjecie. Molekularny kawior m.in. chyba z marchewki pięknie wyglądał niczym ten prawdziwy kawior, cudowny zabieg oszukiwania zmysłów. Listek nasturcji dodał uroku całemu daniu.
Jako zupę za namową obsługi, która była bardzo pomocna, profesjonalna i dobrze nauczona menu (bezbłędnie wymieniała złożoną liczbę składników dań serwując je), wybrałam chłodnik/ ogórek/ miód/ olej miętowy/ kwiaty/ puder kiwi/ granita miętowa/ porzeczka (16 zł). Serwowanie jej to był piękny ceremoniał – na początku mój zmysł węchu rozbudził zapach wędzonego dymu, a następnie wzrok przykuło nalewanie zupy z karafki.
Zupa miała niesamowity zielony akcent, smakowała jakby maślanką z wyraźnymi nutami ogórkowymi i miętowymi, bardzo orzeźwiająca propozycja. Chciałabym zwrócić Waszą uwagę również na naczynia, w których dania są podawane – piękna ceramika.
Druga zupa, która chyba bardziej nam smakowała to dorsz/ mleko kokosowe/ ziemniak/ wanilia/ kruche warzywa (19 zł). Spodziewaliśmy się tajskich inspiracji, ale bardzo się myliliśmy – to był wybitny, ciemny bulion, bardzo esencjonalny, coś pysznego! Na środku znajdowały się wielkie kawałki soczystego dorsza. Bardzo jestem ciekawa, jak musi smakować bulion wołowy w wydaniu tej restauracji.
Z reguły wśród dań głównych zamawiam ryby, ale tutaj coś mnie tknęło, żeby wybrać mięso, ale ja przecież aż tak za nim nie przepadam, a jednak przepadłam… to było istne niebo w gębie! Rostbef dojrzewający/ kapusta pak choi/ szparagi/ bób/ ziemniaki puree/ grzyby shimeji (60 zł) ah co to było za mięso, miało chrupiącą skórką i aksamitny środek, dodatki były idealne – najbardziej pasowały mi tu przesmażone grzyby. Szparagi były jędrne, bób świeży, a puree tak gładkie, jak wyobrazić sobie nie możecie :). Jak wiadomo czerwone mięso lubi owoce, dlatego były też maliny, których środek wypełniony był sosem – każdy szczegół na talerzu był ważny. Bajka! Mistrzostwo!
Filet z dorady/ fenkuł/ marchew/ czarna soczewica/ infuzja mango/olej miętowy/ krewetka/ puder (51 zł) danie piękne, eksplozja kolorów, ale także smaków. Delikatne mięso dorady świetnie komponowało się z czarną soczewicą (przypominającą kawior), której smak przypomina nieco fasolę. Na talerzu znalazły się dwa kawałki ryby, całość była sycąca. Do tego kawior strzelający w ustach i nuty mango w połączeniu z rybą, które niedawno w innym miejscu mi bardzo posmakowały. Tu coś strzela, tu jest aksamitne, tu płynne – takie czary mary.
W takim miejscu po prostu nie wypada nie zamówić deserów – choć naprawdę wrażeń mieliśmy już dużo, ale mało miejsca w brzuszkach to chcieliśmy jeszcze więcej. Nasz wybór padł na fondant/ biała czekolada/ lody orzechowe/ sól morska/ puder z malin/ kwiaty/ malina (27 zł), a na talerzu z łupka dostaliśmy wielki słoik z gorącym, czekoladowym deserem półpłynnym w środku w towarzystwie jadalnego mchu, robionych na miejscu lodów i makaroniku. Czekoladowe niebo w gębie.
Najbardziej zachwyciła nas jednak kula czekoladowa/ mus mango/ malina/ borówka/ kawior cytrynowy/ truskawka/ lody kokosowe/ włoska beza/ mięta (28 zł). Czegoś takiego nigdy nie widziałam, nigdy nie jadłam! Żal było psuć konstrukcję, ale ciekawość co jest w środku wygrała – mascarpone z nutą soli, które razem z fenomenalną czekoladą i innymi dodatkami było strzałem w dziesiątkę!
Podczas kolacji popijaliśmy regionalne piwo i malinowy cydr.
Restauracja Koncept to absolutnie fenomenalne miejsce z obłędnie pyszną i zaskakującą kuchnią. Estetyka podania dań jest na bardzo wysokim poziomie, podobnie jak obsługa kelnerska. Każdy element dania ma swoje miejsce na talerzu, każdy składnik na talerzu ma smak, nie jest to jakaś tam molekularna kuchnia, to sztuka molekularna i sezonowość w jednym. Dawno nikt mnie aż tak bardzo nie zaskoczył kulinarnie! Gratuluję szefowi kuchni Michałowi Markowi Dawidowskiemu oraz Jego załodze Danielowi Głowienkowskiemu, Mikołajowi Dziuban, Rafałowi Maziuk, Marioli Lew, Karolinie Szałek, Mateuszowi Dudek za taką pyszną sztukę kulinarną! Dziękuję Wam za te cudowne przeżycia.
Będąc w Sopocie koniecznie wybierzcie się do tej restauracji, jeśli poszukujecie wrażeń :). Ceny, jak na takie cuda i wysoką jakość wcale nie są wysokie. Menu będzie zmieniane sezonowo, a już od 25 września wejdą nowe jesienne pozycje.
Świetny wpis i piękne zdjęcia 🙂 pozdrawiam
dziękuję, staram się jak mogę 🙂
zdjęcia zachęcają bardzo 🙂
super 🙂