W sercu gdańskiego osiedla Garnizon we Wrzeszczu niedawno otworzyła się nowa restauracja. Może lokal wydawać się Wam znajomo, ale jest nowa ekipa i nowy szef kuchni, który zgrabnie włada kulinariami, a całość jest na bardzo wysokim poziomie. Czy udało się nas zaskoczyć?

Synteza – Restauro & Cocktail

ul. Edwarda Stachury 6/U1 Gdańsk Wrzeszcz (Osiedle Garnizon)

Koncept

Tu robią wszystko sami od początku do końca, a w tym domowe makarony. Serwowana jest tu kuchnia autorska spod rąk szefa kuchni Alexa Supino, który pochodzi z Włoch, a dokładnie z Mirandoli. Znajdziecie więc tu wiele włoskich inspiracji oraz dania na recepturach babci Alexa. Nie brakuje tu jednak potraw autorskich z nutą szaleństwa. Nie ma tu nudy!

Wnętrze

Restauracja w głównej mierze składa się z przepięknej, przeszklonej oranżerii pełnej zielonych roślin. Uwielbiam takie miejsce, czuję się od razu jak na wakacjach. Obecnie jest świeżo, jasno, pastelowo, choć z tego, co mi wiadomo, ma być trochę zmian i będzie też bardziej klimatycznie.

Menu – restauracja Synteza

W Syntezie dzień możecie rozpocząć śniadaniami, które serwowane są do godz.12. Nie ma tu przypadku, ponieważ szef kuchni pracował kiedyś w znanej śniadaniowni. My jak to my, na zaproszenie, przyszliśmy pokazać Wam i przetestować główną kartę menu. Mogliśmy też przekazać swoje uwagi, co do dań, co jest nie lada zaszczytem. Zdradzę Wam od razu, że jeśli tak jak ja, jesteście fanami przystawek to tu będziecie w raju. Po naszej wizycie pojawiła się już też dodatkowa wkładka z daniami sezonowymi.

Przystawkowy raj w Syntezie

Synteza słynie już ze swojego tatara podawanego z frytkami i choć dla nas to nie było nowe połączenie to jest po prostu zajebiaszcze. Wołowina jest z tzw. łaty (bavette), która jest posiekana i wymieszana z dodatkami. Wiecie jako królowa trójmiejskich tatarów (sprawdź tu ranking) powiem Wam, że jest to jeden z topowych tatarków, choć dla mnie mógłby być bardziej doprawiony solą i pieprzem. Wygląda przepięknie, chrupkości dodają mu chipsiki z parmezanu, kremowości majonez szczypiorkowy i tą kropką nad i są właśnie fryty i to nie byle jakie, bo domowe. Odważcie się spróbować! Kosztuje 41 zł.

Kolejne dwie przystawki i tu trudno wybrać co lepsze:

  • krewetki w cieście kataifi (36 zł) – 4 sztuki sporych krewetek zawiniętych w turbo cieniutkie i chrupiące ciasto to jest coś prostego, ale przepysznego! Soczysta i sprężysta kreweteczka w tym cieście to jest niebo po prostu. Do tego spicy mayo i glony wakame, no elegancko! Świetna przystawka!
  • carpaccio z przegrzebek (45 zł) – już na samą myśl ślinianki mi pracują, jeżeli lubicie przegrzebki to obowiązkowo powinniście tego spróbować. Cieniutkie plasterki przegrzebek zanurzono w szczypiorkowej oliwie, dodano ikrę z pstrąga, majonez i… wspaniały intensywny sorbet limonkowo-miętowy, który akurat podczas naszej wizyty był wybitnie mocny i nieco przyćmił przegrzebki. Natomiast całość jest ultra orzeźwiająca i wspaniała na lato. To już jest dla mnie takie TOP danie, brawo Synteza!

Kuchnia nas zaskoczyła podając jeszcze w mini wersji wegetariańskie krokiety beszamelowe (nie ma tego na zdjęciu), a czytając tą nazwę w menu pomyślałam „meh krokiet, meh beszamel” no i tacy tu są kulinarni czarodzieje, że nas zatkało z wrażenia. To kolejne danie obowiązkowe do spróbowanie – czy ja to piszę kolejny raz? Kurcze no jest bardzo dobrze!!! Serio!

Zupne wow

Po przystawkach pomyśleliśmy sobie, że no pewnie już nic nas nie zaskoczy. I wtedy wjechała zupa rakowa za 28 zł, nie dość, że cenę ma przyjemną to … ah bajka! Po pierwsze bogaty środek, forma podawania niezwykle efektowna i sama zupa mmm będziecie mruczeć. Tu robotę zrobiło też puree z pasternaku. Mistrzostwo! A z raczka można nawet wyjeść troszkę mięska. Obecnie możecie też zamówić krem z kiszonych białych szparagów lub chłodnik na zakwasie z buraczków.

Dania główne

W tym momencie nasze brzuchy już zaczynały pękać, więc u mnie oczywiście musiał wjechał wynosik. Pamiętajcie, żeby w tych czasach nie wstydzić się brać jedzonko, które Wam zostanie na talerzu – nie marnujemy jedzenia i pracy kucharzy. Tu miałam problem szczerze mówiąc co zamówić, bo do wyboru z ryb był wtedy tylko tuńczyk (którego wybrał Paweł) – teraz jest jeszcze okoń, więc pozostały mi do wyboru wegetariańskie propozycje (ciężko mnie od dawna namówić na mięcho na głowne). Zdecydowałam się na candy makaron ze szparagami i ricottą, jarmużem, truflą i pecorino romano (49 zł). Makaron w uroczym kształcie cukierków – no serio tylko tu takie słodkie szaleństwa dostaniecie! Wow! Całe danie to spora porcja, czuć od razu było, że makaron jest domowy, ugotowany zgodnie ze sztuką, czyli al dente – pyszna letnia propozycja.

Pawła tuńczyk nie porwał nas do końca, ale tu nie ma co ukrywać, że to nie jest nasza ulubiona ryba. Mogłaby być zrobiona tak bardziej medium, ale też sami nie zaproponowaliśmy tego. Na talerzu znajdziecie spory kawałek steka z tuńczyka (69 zł). Wspaniałym nieoczywistym dodatkiem jest salsa oshinko, czyli salsa z rzepy, pomidora i ogórka na lekko ostro. Do tego jeszcze puree z kalafiora i dziki brokuł. Niby nic tu nie jest oczywiste, ale całość fajnie ze sobą grała naprawdę.

Deserek

Chciałabym napisać, że to koniec zachwytów, ale niestety tu końca nie było i żeby nie było nikt nie zapłacił mi za reklamę, bo zaraz zaczniecie być podejrzliwi, ale wystarczy, że tam pójdziecie choćby na drineczka i sami będziecie chwalić – a macie wspaniałe miejsce do tego moją grupę GDZIE ZJEŚC W TRÓJMIEŚCIE. A w koktajle też potrafią – są klasyki i propozycje autorskie. Mój Hugo Spritz (23 zł) był jednym z lepszych, whisky sour (22 zł) poprawne, ale dwa ostatnie rozpieściły nasze podniebienia. Po makaronie candy pozostałam w klimatach – candy girl to słodko-kwaśny genialny koktajl na bazie malibu i puree żurawinowym oraz malinowym (24 zł). Rozkosz dla moich kubków smakowych! U Pawła „cozumel” (26 zł) z mrożoną papają i ananasem na bazie rumu ananasowego. Bardzo ciekawy, nietypowy!

I prawdziwy deserek, czyli wspaniały czekoladowy fondant (29 zł) – rozpłynął się aż miło! Do tego świeże owoce i znowu zaskakujący element jak lody na bazie wina choya, takie orzeźwiające, nie za słodkie! W bezę też potrafią i przyznam, że dawno tak dobrej nie jadłam, a sama robię świetną :).

Podsumowanie Synteza restauracja Gdańsk

Ulalala ale mamy tu wysoki poziom, ale jest fajnie! Niestandardowo, ale nie jest też tak wiecie przesadnie – są tu dania znane mniej lub bardziej, świetnie przyrządzone, ale okraszone ciekawymi dodatkami. To dopiero początek działalności knajpki, a już jest dobry bardzo start i aż się boję, co pokażą nam dalej :).

P.S. Często pytacie, więc dopisuję jeszcze, że mają dania dla dzieci np. krem ze świeżych pomidorów, candy pasta z owocami, kurczak w panko i makaron z parmezanem i masłem. Nie widziałam kącika dla dzieci niestety.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.