Taverna Zante
ul. Władysława IV 49A
Gdynia
Chwilę przed moim wyjazdem na Zakynthos miałam przyjemność zjeść pyszną kolację w nowej restauracji o nazwie „Taverna Zante” – Zante to po włosku właśnie grecka wyspa Zakynthos. Emocje i oczekiwania miałam duże, bo już jedną nogą byłam na urlopie, a ponadto liczyłam na oryginalną, grecką kuchnię.
Cyba po raz pierwszy odwiedziłam restaurację w kilka dni po otwarciu. Czy mi smakowało? 🙂
Restauracja znajduje się w Gdyni na ul. Władysława IV w sąsiedztwie włoskiej restauracji Cozzi (o której pisałam Wam tu i tu). Wnętrze jest naprawdę dopracowane, zaskoczył mnie brak typowo greckich akcentów jak np. wielu niebieskich elementów czy bielonych ścian. Jest za to modny styl industrialny – znajdziecie tu czerwoną cegłę, beton i metalowe lampy prosto z fabryki zestawione, co ciekawe, z kryształowymi kulami. Dla każdego znajdzie się tu idealne miejsce do siedzenia – przy owalnym stole, barze, na hokerach, przy oknie czy w loży. Mocnym akcentem wystroju są regały ścienne, na których leżą drewniane skrzynie z cytrusami, robione na miejscu pikle czy puszki z pomidorami lub oliwą. Zwróćcie uwagę, co jest nad Waszymi głowami – w pobliżu okien nad sufitem ustawiono półkę z milionem butelek prosto z browaru.
W Zante króluje kuchnia śródziemnomorska z mocnym naciskiem na greckie specjalności. Karta dań mieści się na jednej stronie, co znacznie ułatwia wybór i przeglądanie menu. Grecką ucztę rozpoczynam zupą rybną (w menu jest też zupa cytrynowa, którą bardzo Wam polecam) z krewetkami, pstrągiem, szafranem i koperkiem za 16,90 zł. Zupa była esencjonalna z dużym wkładem – nie oszczędzono na krewetkach i rybie. Po raz pierwszy chyba jadłam zupę rybną z pstrągiem, który naprawdę dobrze się sprawdził.
Wśród przystawek do wyboru jest mezedes, czyli fajna opcja dla 2 osób, bo są to greckie przekąski m.in. takie jak: greckie sery, pierożki, oliwa, hummus, warzywa, tzatziki (39,90 zł). Ja jednak postawiam sprawdzić pierożki z ciasta filo ze szpinakiem i fetą, czyli spanakopita (14,90 zł). Te chrupiące pierożki były lekką przekąską zaserwowaną w towarzystwie dipu tzatziki, który niestety nie był tak wybitnie gęsty jak na greckich wyspach, ale w smaku był dobry.
Moje kubki smakowe zostały podbite przez owoce morza panierowane w panko (34,90 zł). Krewetki, kalmary, ośmiornice zostały zaserwowane w blaszce wypełnionej papierem do pieczenia towarzystwie dwóch sosów: ostrym harissa i limonkowym. Świeże owoce morza w tej chrupiącej panierce naprawdę przeniosły mnie nad greckie wybrzeża. Wyśmienite danie!
W Zante macie możliwość zamówienia oryginalnej greckiej wiejskiej sałatki, która kryje się pod nazwą hariatiki – pamiętajcie, że nie znajdziecie tu sałaty :). Jest to świetna opcja dla wegetarian, bo nie widzę innej opcji wege na obiad w menu.
Jeśli chodzi o dania główne to musiałam zamówić souvlaki, kosztują jedynie 23,90 zł a porcja jest ogromna. Souvlaki to greckie szaszłyki z mięsa kurczaka (lub wieprzowiny) nabite na szaszłyk ze specjalną mieszanką przypraw, w której rządzi oregano. Souvlaki w Tavernie Zante różnią się trochę wyglądem od tych greckich, w których na patyczku nie ma też cebuli, ale smakowo było bardzo podobnie, a to przecież jest najważniejsze. Mięso było soczyste, przyrumienione, aromatyczne, a podano je pieczonymi ziemniakami, grillowanymi warzywami i sosem tzatziki i harissa. Nie zabrakło też typowo greckiego chlebka pita.
Zante to jedna z niewielu restauracji w Trójmieście, w której znajdziecie kilka pozycji z baraniną. Wybraliśmy jedno danie z tym mięsem z oznaczeniem w menu „szef kuchni” poleca. Kleftiko to w Zante baranina (w oryginalne powinna być to jagnięcina zapieczona w cieście filo lub pergaminie) z pieca z fetą, bakłażanem, cukinią, pomidorami, ziemniakami i cebulą za 34,90 zł. Danie serwowane jest w żaroodpornym naczyniu i jest niezwykle sycące. To taka przyjemna zapiekanka z mięsem i warzywami.
Na słodkie zakończenie mamy do wyboru 4 desery – szkoda, że brakuje popularnej w Grecji baklavy, ale jest za to czekoladowa lawa za 18,90 zł (uważam, że cena jest za wysoka jak za malutkie ciasto). Ciastko jest przepyszne, rozpłynęło się oczywiście po przekrojeniu i było mocno czekoladowe :). Nie smakowały mi niestety figi suszone, jako dodatek – świeże byłyby lepsze :).
Deser, który wybitnie trafił w mój gust kulinarny to sokolata, czyli mus z białej czekolady, prażone migdały, granola i sos mango za 11,90 zł. Niebo w gębie! Nie będę się rozpisywać, musicie spróbować :).
W Zante druga strona menu to karta napoi, a jest ich naprawdę wiele. Koniecznie spróbujcie greckiej retsiny, czyli greckiego wina z dodatkiem żywicy. Autorskie koktajle za barem też na pewno Was zadowolą. Jeśli chodzi o kawy to brakuje tu słynnego greckiego frappe (chociaż na wyspie Zakynthos dowiedziałam się, że teraz piję się fredo capuccino), ale jest spory wybór innych kaw np. mrożona kawa chałwowa (13,90 zł).
Dla dużych dzieci kawa z m&m’s za ta samą cenę :).
Bardzo dobre są też lemoniady – limonkowa i arbuzowa po 8,90 zł.
Podczas mojej wizyty obsługa była dobrze zaznajomiona z menu i sympatyczna, a było to dopiero kilka dni po otwarciu, więc byłam pod wrażeniem.
Taverna Zante w Gdyni zostaje moją ulubioną grecką restauracją w Trójmieście, do której będę wracać, kiedy zatęsknię za grecką kuchnią. Byłoby cudownie gdyby muzyka puszczona w tle byłaby też grecka, bo tego mi brakowało. Za to jak wybierzecie się do WC to… będziecie mogli nauczyć się języka greckiego :).
dopisane 01.11.2017
W Zante byłam już wielokrotnie – korzystałam z pysznych lunchy, byłam na babskich plotkach przy koktajlach oraz na festiwalu Restaurant Week (klik). Cały czas jest pysznie! 🙂
W temacie greckich restauracji w Trójmieście, byłaś może w Santorini w Gdyni?:)
Pozdrawiam
Tak tu relacja http://www.dusiowakuchnia.pl/2014/10/restauracja-santorini-gdynia.html
byłam 3 lata temu i choć była baklava to niestety wypada Santorini gorzej.