Tu’gether – rest.zamknięta
ul. Grunwaldzka 65
Sopot
Małe bistro z autorskimi daniami i często zmienianą kartą dań. Restauracja bez nadęcia, za to z niekonwencjonalną, zaskakującą i nowoczesną kuchnią. Szefem kuchni jest młody i utalentowany człowiek – Tomek Grota, który w październiku zajął I miejsce w ogólnopolskim konkursie Mistrzostwa Młodych Kucharzy.
Wnętrze urządzono nowocześnie, ale z klimatem – mocnym akcentem jest tu kolor zielony i niebieski oraz drewno. Charakterystycznym elementem wystroju jest zielona ściana pokryta prawdziwym mchem oraz dużo egzotycznych roślin. Wielkie okrągłe lustra na ścianie, która wygląda jak blacha, przypominają mi bulaje na statku. Nad naszymi głowami wiszą liście monstery w probówkach :). Bardzo mi się tutaj podoba, bo jest po prostu wyjątkowo!
Karta menu jest krótka, co zdecydowanie ułatwia wybór, ale dla szukających wrażeń przygotowano także menu degustacyjne składające się z 7 lub 10 setów. Kuchnia tak jak wspominałam jest tu autorska, sezonowa, różnorodna i bardzo kreatywna.
Po złożeniu zamówienia na stole pojawia się chleb domowego wypieku z masełkiem zaserwowany na kamieniu z mchem, bardzo nietypowe podanie, jakże pasujące do wnętrza restauracji.
Moje spotkanie z kuchnią Tu’gether rozpoczęło się od przystawki, która też znajduje się w degustacyjnym menu: konfitowana skorzonera w soku z brzozy podana z żelem z czarnego bzu, orzechem laskowym i szczawikiem zajęczym (15 zł). To był udany, zaskakujący początek – skorzonera, czyli inaczej wężymord to warzywo skrywające wiele składników odżywczych, smakuje trochę jak szparagi, tutaj podana na słodki sposób skutecznie pobudziła moje kubki smakowe.
Przetestowałam też danie główne z wiosennego menu, czyli pierś z kaczki z kimchi, pak choi, marynowaną rzepą w occie ryżowym i choyi z sezamem oraz sosem z kafirem za 39 zł (na fot.porcja degustacyjna). Idealne danie dla szukających azjatyckich smaków, delikatne i soczysta kaczka z orientalnymi składnikami to zawsze dobry wybór. Rzepa wyglądała niczym sushi, obłożona ziarenkami sezamu :). To danie prezentowało się jednak najmniej ciekawie.
Nie ukrywam, że ciekawa byłam ryby – halibut, groszek z cukinią i kalarepą stir-fry, rzodkiewka, rzepak, rukiew wodna i bulion na zielonym curry (41 zł). Perfekcja w każdym calu – chrupiąca, maślana skórka, soczyste mięsko i ten tajski bulion, który dodał charakterku rybie.
W karcie dań jest kilka deserów, w tym słynne już z tego miejsca pączki z wędzonym twarogiem, pieczoną maślanką i dymem z siana łąkowego (14 zł). To było bardzo ciekawe doświadczenie, zapach wędzonki i dymu, który wydobył się po podniesieniu pokrywki patery podrażnił nasze nosy i zachęcił do dalszego próbowania. Delikatny pączuś, który smakiem był nieco wytrawny to naprawdę zaskakujące połączenie, którego trzeba tu spróbować :).
Dla bojących się dymu polecam totalnie oszałamiający deser, czyli domową ricottę ze szczawiem, lody szczawiowe, krem z białą czekoladą i chips z młodego szpinaku (15 zł). To było pyszne i nie wiem czemu, ale smakowało nam zielonym jabłuszkiem :).
Codziennie w restauracji w godz. 12-18 możecie zamówić niesamowity 3-daniowy lunch za 29 zł. Wspaniała możliwość aby poznać szaleństwa szefa kuchni :). Tym razem w babskim towarzystwie sprawdziłam wszystkie propozycje tego dnia, bo możemy wybierać spośród 2 przystawek, 2 dań głównych i 2 deserów.
„Na dobry początek”, czyli na lunchową przystawkę do wyboru było brandade, gorczyca, pikle, pangratta, które nie mówiło mi nic z nazw, ale teraz już wiem, że to same pyszności i wpisałabym to na stałe w kartę nadmorskiej restauracji. Brandade to francuski krem z dorsza i ziemniaków, ale to było dobre! Skojarzyło mi się tradycyjnie ze smażonym śledziem i ziemniakami po kaszubsku. Do tego palne oliwki, gorczyca, pikle z czerwonej cebuli – pycha!
Druga propozycja „na dobry początek” to była zupa miso z kaczką, warzywami, glonami i sezamem. Jakże zupełnie inne danie, azjatycka kuchnia, aromatyczny bulion, delikatne i miękkie mięso kaczki, idealny początek dla fanów kuchni orientalnej.
Na danie główne była do wyboru karkówka, ziemniaki smażone z chorizo, pomidor grillowany i aioli. Myślę sobie „pfff karkówkę to dobrą robi moja Mama w domu”, no dobra robi pyszną, ale Tugetherowa była doskonała i w zasadzie przypominała mi kawałek dobrej wołowiny, szacun za tą karkówkę i idealne dodatki!
Druga propozycja na danie główne to wegetariańskie risotto z groszkiem i szparagami, szczaw i jajko sous vide z 62 st.C. Danie poprawne, dobre szparagi, lekko twardy ryż, ale jajko nie rozpłynęło się tak jakbym chciała, razem z moją towarzyszką stwierdziłyśmy, że aż tak dużego wrażenia na nas nie wywarło. Może to danie dla prawdziwych wegetarian?
Deser to punkt, na który czekam bardzo, bo to zwieńczenie całej uczty i widząc fasolowe brownie z espumą kokosową wiedziałam, że to nie będzie dla mnie, bo sama robiłam takie ciasto i mnie nie porwało, to zdecydowanie opcja dla fit osób, które rzadko jedzą „prawdziwe” słodkości, co potwierdziła moja kumpela.
Co innego mus z białej czekolady, maliny i piernik – no to był mój deser, słodki mus, kwaskowate owoce i aromatyczne ciastko korzenne to lubię bardzo!
Cóż mogę na koniec powiedzieć – to było niesamowite kulinarne przeżycie, tyle smaków, ciekawych połączeń, nieoczywistych, zaskakujących! Estetyka podania dań na najwyższym poziomie. To miejsce dla osób, które szukają kulinarnych wrażeń, które chcą czegoś więcej i chcą przeżyć coś innego! Jestem pod ogromnym wrażeniem talentu szefa kuchni! Chciałam Wam jeszcze powiedzieć, że serwują tu śniadania, a na życzenie dania bezglutenowe i dla dzieci. To małe bistro kryje w sobie niesamowity potencjał. Chciałabym tylko aby obsługa była bardziej profesjonalna, a może lepiej też zapoznana z kartą dań. W środku restauracji jest też dosyć ciepło, nawet jeśli jest wentylator i lekko uchylone drzwi, ale trochę dodaje to uroku, bo wśród tych egzotycznych roślin można poczuć się jak w dżungli :).
Świetna jest ta zielona ściana pokryta mchem, bardzo mi się podoba. Chciałabym również zrobić u siebie w biurze podobną. Szukam kogoś kto może mi taką wykonać jestem z Wrocławia. Znalazłam ostatnio firmę http://divinegreen.pl/oferta/zielona-sciana/, ale nie mam opinii na ich temat, może zaryzykuję.
a w jakich cenach te menu degustacyjne składające się z 7 bądź 10 setów?:)
szczerze mówiąc nie pamiętam 🙂