Rozpoczęła się właśnie 7. edycja Tygodnia Restauracji – ta edycja jest o tyle ciekawsza, że zachęca do wyjścia z domu i celebrowania posiłków w restauracji, ale także do pomagania innym. Z każdej sprzedanej oferty 10 zł zostanie przekazane Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce. Kupujcie groupony, smacznie zajadajcie i pomagajcie :).
W ramach poprzednich edycji Tygodnia Restauracji odwiedziliśmy:
(niektóre z restauracji biorą również w tej edycji udział, więc przejrzyjcie sobie wpisy).
My w tej edycji przetestowaliśmy ofertę – dowolna zupa, danie główne i deser dla dwojga z Restauracji Lokalna (klik) w cenie 69,99 zł zamiast 140 zł (czyli do wydania w restauracji mieliśmy 140 zł).
Lokalna – lokal zamknięty
ul. Grząska 1
Gdańsk
Lokal został urządzony w modnym ostatnie klimacie – dominuje jasne drewno, czerń i biel. Na stolikach znajdują się świeże kwiaty, które przełamują nieco chłodny i surowy styl.
Karta menu jest dosyć krótka, podzielona na kilka działów, co ułatwia wybór.
Na początku wybieramy zupy – decydujemy się na krem ziemniaczany z chrustem z boczku (13 zł) i „kociołek rybaka”, czyli zupę rybną (19 zł). Krem ziemniaczany był idealnie gładki, smaczny, z lekko słodkawą nutą, niestety chrustu w nim nie znalazłam, a po prostu podsmażony boczek. Smaczna i sycąca zupa. Kociołek rybaka to zupa z kawałkami ryb i małżami oraz warzywami z pomidorową nutą. Myślę, że turyści będą zachwyceni, my wolimy na sposób tajski rybną.
Z dań głównych wybieram filet z łososia na puree z zielonym groszkiem oraz sosem śmietanowo-kaparowym z grillowanymi warzywami za 40 zł. Na talerzu dostaję spory kawałek soczystego łososia ułożonego na niezgrabnym puree – puree powinno być gładkie, a tutaj ziemniaki były niedokładnie utłuczone, a to taka podstawowa lekcja. Sos kaparowy był smaczny choć lekko zważony. Grillowane warzywa smaczne (choć cebula była świeża niezgrillowana… dobrze, że taką lubię).
Paweł zdecydował się oczywiście na mięso, a dokładnie pierś z kaczki na grzybowym kaszotto z kaszy pęczak podane z zielonymi szparagami i musem wiśniowo-rozmarynowym (43 zł). Niestety to danie okazało się klęską… nawet wzięliśmy danie na wynos by przekonać się, czy nie przesadzamy i przetestowaliśmy mięso na dodatkowych dwóch osobach, ale nasza negatywna opinia potwierdziła się. Pierś z kaczki nie była różowa, nie miała skórki, była przesuszona i gumowata (podgrzewana?), kompletnie nie doprawiona. Kasza była odrobinę za twarda. Niestety to danie nam nie smakowało.
Na szczęście desery były pyszne – ktoś tu ma talent cukierniczy :). Ciepła szarlotka (13 zł) na kruchym spodzie, pełna jabłek i z kruchą bezą na wierzchu była obłędnie dobra. Do tego lody, truskawkowy sos i dobra bita śmietana – czego chcieć więcej? 🙂
W kracie skusiło się nas tiramisu z owocowym musem (16 zł). Okazało się, że jest to lodowe tiramisu z dobrze nasączonymi kawą biszkoptami – naprawdę dobre, ale owoców nie wyczułam.
W Lokalnej trzeba przypomnieć kucharzowi by doprawiał swoje dania, bo o soli chyba zapomniał. Zupy i desery były bardzo smaczne, a łosoś duży i soczysty. Lekcje z kaczki trzeba by odrobić.
Ale piękny wystrój tej restauracji! Wow!