Na moim Instagramie (obserwuj) pokazywałam Wam moją, nową szczoteczkę soniczną marki Philips i okazało się, że to nie jedyny sprzęt w domu tej marki. Stąd zrodził się pomysł na wpis na moje ulubione sprzęty domowe, które pojawiły się u nas w 2019 roku. Oczywiście będą też produkty innych marek. Uwaga same hiciory!
Poniżej znajdziecie listę ze sprzętami, które świetnie sprawdzają nam się w domu i są prawdziwymi hitami, bo zmieniły nasze życie. Jeżeli chcielibyście przeczytać szczegółowe recenzje sprzętów to dajcie mi znać, a przygotuję oddzielne wpisy.
Moje ulubione domowe sprzęty 2019 roku
- Robot planetarny Kenwood Chef XL Elite
Moje największe marzenie spełniło się w moje urodziny, kiedy otrzymałam robot planetarny! Naprawdę nie miałam pojęcia, że aż tak ułatwia przygotowywanie ciast, ale nie tylko ciast. W zestawie otrzymałam szklany blender kielichowy i maszynkę do mielenia. Z czasem dokupiliśmy przystawkę do tarcia oraz malakser. To jest bajka, jak wiele czynności staje się prostszych i o jak wiele mniej zajmują czasu. Ubicie białek na bezę, utarcie żółtek z cukrem, zagniecenie kruchego czy drożdżowego to pestka dla tego robota! Dodatek przystawek sprawia, że mamy wielofunkcyjny robot. Ogromna różnica z innymi sprzętami wielofunkcyjnymi to łatwość zakładania kolejnych elementów, które ograniczone są tu do minimum i są też bardzo wysokiej jakości. Moc, jakość, szybkość wszystko na duży plus! Kocham go!
- Telewizor SONY LED (KD-43XF7005)
Byłam wielką przeciwniczką tego zakupu, a już po pierwszym dniu nie mogłam oderwać się od telewizji! Głównie za sprawą aplikacji Netflixa i Youtube! To nowy wymiar oglądania i lepsza jakość. I faktycznie po przejściu ze starego tv na nowy to była ogromna różnica. Obraz jest bardzo wyraźny, kolory intensywne, a jakość super. Wszystko w dobrej cenie.
- Nawilżacz powietrza Philips HU4801
Powietrze w naszym mieszkaniu jest dosyć suche, a ja lubię też duże ciepełko, więc zimą mieliśmy piekielną suszę. Zdecydowaliśmy się na zakup nawilżacza powietrza o dobrych parametrach i co dla mnie było istotne o wyglądzie, dzięki któremu ten sprzęt wpasuje się nam w mieszkanie. Biały nawilżacz z pastelowym wykończeniem od razu wpadł mi w oko i nie było mowy o żadnym innym, choć były jeszcze lepsze technicznie. Ten nawilżacz powietrza tworzy niewidoczną mgiełkę z mikroskopijnych cząsteczek wody. Ma dwa tryby: standardowy i cichy, który używamy w nocy. Jakość powietrza jest o wiele lepsza. Technologia Philipsa zapobiega też powstawaniu mokrych plam czy osadu na ścianach.
Ten malutki ekspres do kawy idealnie wpasował się na blacie kuchennym obok robota planetarnego. To mój weekendowy ratunek, bo piję codziennie dwie kawy, zazwyczaj w pracy z wypasionego ekspresu. W domu marzyłby mi się na stałe Philips Latte Go (tu recenzja), ale nie mamy na niego miejsca. Świetnie sprawdza mi się ten ekspres, kiedy w weekend chce się napić kawy. Największą zaletą jego jest szybkość przygotowania kawy. Obecnie kupuję kapsułki z mocną kawą, a mleko dolewam do kubka, bo nie chcę korzystać często z kapsułek z mlekiem w proszku i cukrem. Trochę boli mnie generacja odpadów, ale nie używam go codziennie, tylko głównie w weekendy. Na obecne warunki i moje potrzeby sprawdza się doskonale.
Pełna recenzja tego ekspresu znajduje się tu.
- Szczotka parowa SteamBrush Silvercrest
Nie lubię prasować, więc rzadko to robię, ale czasami sytuacja tego wymaga. O parownicach do prasowania słyszałam wiele dobrego, więc kiedy w Lidlu wpadła mi w oko ładna szczotka parowa to skusiłam się na nią. I to była dobra decyzja! Do szczotki nalewa się wodę i w kilka chwil zaczyna ona parować, dzięki czemu bez problemu prasuje ciuszki z lekkich materiałów. Jednak radzi sobie również z bawełną! Trzeba się wtedy po prostu trochę więcej namachać. Z reguły to właśnie z niej korzystam, kiedy muszę coś wyprasować i rezygnuję z żelazka i rozkładania deski do prasowania. Szczotka parowa sprawdza się również do odświeżenia np. swetrów, które leżały dłużej w szafie. Brakuje mi jedynie takiego stelaża do powieszenia ubrań, żeby wygodnie prasować, ale domowymi sposobami sobie jakoś radzę i bez niego.