Chmielna to restauracja, którą rok temu odwiedziliśmy podczas naszej rocznicy, a przed świętami testowaliśmy ich catering. Bardzo byłam ciekawa, jak mają się po tym trudnym roku i na szczęście w mojej ocenie nie tyle co utrzymali poziom, ale go też podnieśli.
Pierwszy wpis o restauracji Chmielnej przeczytacie TU.
Chmielna
ul. Chmielna 26, Gdańsk
Restauracja Chmielna zachwyca mnie swoim wnętrzem – elementy drewna połączono z turkusowym kolorem i pięknie to naprawdę wygląda. W sezonie mieliśmy rezerwację na stolik przy otwartym oknie – świetny pomysł. Wrzucam Wam poniżej zdjęcie z Instagrama mojego takie trochę „panienka z okienka z kieliszkiem wina”.
Zbierając materiał do wpisów o tatarach wołowych mieliśmy na tapecie Chmielną, która w tatary potrafi. Serwują tu selekcję tatarów podawaną z okowitą Podole, czyli tradycyjnie tatar i kieliszek do tego. Podole Wielkie to regionalna gorzelnia z woj.pomorskiego, o której pisałam Wam TU. Selekcja tatarów w cenie 99 zł to propozycja dla dwojga. Każdy na desce otrzymuje 3 tatary oraz kieliszek okowity:
- tatar wołowy z kiszonkami, żółtkiem i słoniną (dobry, klasyczny)
- tatar z dorsza (specjalność szefa kuchni, przypomina ceviche, dla mnie lepszy niż kiedyś)
- tatar z tuńczyka (z miso i anchovies, bardzo zaskakujący i bardzo dobry).
Przy takim podaniu wspaniale czuć różnice w konsystencji mięs, które specjalnie jest grubo krojone, aby móc się nim delektować. Jeśli jednak nie chcecie całej selekcji to w karcie każdy tatar można zamówić oddzielnie. Sama okowita jest niezwykle aromatyczna, podawana na ciepło (tak tak wódkę degustować powinno się w temp.pokojowej) i mogliśmy wybrać sobie jedną z trzech.
Polecamy taką opcję na przystawkę, smacznie i ciekawie.
Wśród dań głównych każdy znajdzie coś dla siebie, bo są i burgery, ryby, stek i inne mięsa, ale dań roślinnych jest mało akurat. Bardzo chcieliśmy spróbować stek z kałamarnicy, ale niestety go nie było, więc Paweł wybrał ośmiornicę serwowaną z patatkami i sosem chimichuri (59 zł). Ośmiornica perfekcyjna, pyszniutka, mocno przygrillowana, dodatki też bardzo fajne, ale tu oboje musimy przyznać, że nie jest to danie, którym się najecie, a szkoda – oczywiście wspomnieliśmy o tym na miejscu.
Tego dnia dostępnych było kilka dodatkowych pozycji, w tym m.in. smażona sielawa, którą jadłam rok temu i jest przepyszna. Wybrałam jednak mule w sosie winno-śmietanowym i o kurcze jakie to było dobreee danie! Zjadłam wszystko do ostatniej muszelki. Sos był niesamowicie gęsty, jeszcze tak dobrego nie jadłam i robotę zrobił tu seler naciowy, którzy przyjemnie chrupał i nadał całości orzeźwienia. Mule bierzcie w ciemno. Na plus zasługuje podanie wody z cytryną do obmycia dłoni – wciąż rzadkie zjawisko w Trójmieście.
W kwestii deserów w mojej i Pawła ocenie Chmielna musi się podciągnąć aby dorównać poziomowi reszty dań. Nie oznacza to, że brownie (19 zł) nie było smaczne. Było po prostu okej, ale ja jestem wymagająca w tej kwestii, bo sama lubię piec ciasta. Brownie nie było wilgotne i mokre, przypominało bardziej ciastko czekoladowe, mocno zbite. Lody porzeczkowe świetnie pasowały do ciastka.
Podsumowanie Chmielna Gdańsk
Restauracja Chmielna w Gdańsku utrzymała poziom jakości serwowanych dań, a wręcz w mojej ocenie podniosła poziom – no może za wyjątkiem brownie. Dania są naprawdę pyszne i przygotowane zgodnie ze sztuką kulinarną. Obsługa jest sympatyczna, ale mogłaby opowiadać więcej o serwowanych daniach, a tego wymagałabym od restauracji z takim poziomem. Chmielna ma przyjemne wnętrza, zdecydowanie warto wpaść tu na kolację we dwoje lub rodzinną uroczystość.