Bardzo ciekawym pomysłem na weekend, urlop, czy wakacje jest rejs z Gdańska do Szwecji. Promy Polferries z terminalu w gdańskim Nowym Porcie płyną do szwedzkiego Nynashamn niedaleko Sztokholmu. Podczas 18-godzinnego rejsu jedną z atrakcji na promie jest dobrze rozbudowana strefa kulinarna. Co można zjeść na promie Polferries?
W ramach współpracy z Polską Żeglugą Bałtycką S.A. mam przyjemność pokazać Wam strefę kulinarną na promach Polferries podczas podróży Gdańsk-Nynashamn-Gdańsk.
Spis treści
Co można zjeść podczas rejsu na promach Polferries?
Na trasie z Gdańska do Nynashamn i z powrotem pływają dwa promy – Nova Star i Wawel. Przedstawię Wam strefę kulinarną na obu z nich, choć oferta jest dosyć podobna. O innych atrakcjach na promie przygotuję Wam oddzielny wpis.
Kulinaria na promach Polferries
Na obu jednostkach znajdują się:
- restauracja a’la carte
- restauracja bufetowa
- kawiarnia
- bar
- grill bar.
Naprawdę jest w czym wybierać, a podczas rejsu czas upłynie Wam szybko, jeśli wybierzecie się na kolację w restauracji, kawę w kawiarni czy koktajl w barze. Dodajcie do tego widok na morze, a gwarantuję, że będą to niezapomniane doznania.
Oferta gastronomiczna na promie Nova Star
Restauracja a’la carte
Pewnie jesteście ciekawi, jak wygląda restauracja na promie – ja też byłam i nie spodziewałam się, że może być tak elegancko i z klasą. Tylko spójrzcie, białe obrusy, świeże kwiaty na stole, a najlepsze stoliki są z widokiem na morze. Podczas kolacji widzimy tu zakochane pary, większe rodzinne spotkania czy rodziców z brykającymi dziećmi. To miejsce dla każdego, możecie przyjść tu dowolnie ubrani, nie bójcie się tej elegancji.
Ta restauracja na promie Nova Star znajduje się na pokładzie 7 w części dziobowej. Mieści się tu naprawdę sporo gości, ale warto zrobić sobie rezerwację zaraz po wejściu na statek. W menu znajdziecie polskie klasyki, ale również rybne smaki. Miłym zaskoczeniem są ceny, które są nawet ciut tańsze niż w wielu restauracjach na lądzie w mojej ocenie. Polecam skusić się na butelkę wina – ceny zaczynają się od 29 zł i kończą na 59 zł. My wybraliśmy kalifornijskie Chardonnay za 56 zł.
Jako trójmiejska królowa tatarów nie mogę przejść obojętnie obok tatarowej przystawki. Sprawdziłam, jak tam tatarowe trendy na statku. Wypadli świetnie! Piękna prezentacja. To był taki klasyczny tatar z polskiej wołowiny, którego mięso posiekano i wymieszano z dodatkami – bardzo tak lubię. Wołowina dobrze doprawiona i dobrej jakości. Podano też na talerzu marynowane grzybki, musztardę francuską, słoninę i żółtko. Do tego chleb i masełko. Klasyka w dobrym wydaniu! Pycha. Cena to 38 zł.
Choć zupa rybna kusiła to jednak zdecydowaliśmy się również spróbować smażony ser kozi (31 zł). W głębokim talerzu otrzymaliśmy sporą porcję sałat, warzyw i truskawek oraz dwa ogromne krążki zgrillowanego koziego sera, który rozpływał się w ustach. Warzywa świeżutkie i chrupiące, żadnego liścia zwiędniętej sałaty nie znaleźliśmy. Ciut za mało było nam sosu, choć gdzieś tam się przebijał vinegret. Taka porcja spokojnie mogłaby być daniem głównym, ale jest w dziale przystawki.
Choć planowaliśmy ryby to obsługa namówiła Pawła na kaczkę pieczoną po staropolsku (69 zł). Co najlepsze mięso było wytrybowane, czyli pozbawione kości, dzięki czemu z większą przyjemnością można było je zjeść, bez zbędnego babrania się :). Kaczka dobrze zrobiona, mięso mięciutkie, dobrze wypieczone, nie każdy lubi taką wersję mocno różowej kaczki, nam to jednak odpowiadało. Porcja naprawdę spora! Kaczkę podano z kopytkami, sosem koniakowym, buraczkami, gruszką i żurawiną. Też mogłabym powiedzieć świetna klasyka, choć okraszona ciekawszym sosem. Te gruszki były obłędne!
Z takich fajnych opcji muszę Wam jeszcze wspomnieć, że w restauracji jest bufecik z sałatkami i surówkami i każdy gość może z niego korzystać. Można sobie zrobić z nich przystawki, można dodać sobie porcję warzyw do dań głównych, my akurat nie mieliśmy potrzeby z niego korzystać, ale jest taka możliwość i to bez dodatkowych kosztów.
Mnie na danie główne skusiła dodatkowa oferta, danie dnia od szefa kuchni. Można też skorzystać z takiego gotowego zestawu skomponowanego przez szefa w atrakcyjnej cenie.
Jak widzicie powyżej skusiłam się na pieczonego łososia podanego z podsmażanymi ziemniakami i szpinakiem za 65 zł. To było świetnie skomponowane danie! Moje smaki totalnie! Może łosoś nie był wypieczony na pół-surowo jak już lubię ;), ale mam świadomość, że większość gości lubi ryby wypieczone. Nie mogę na szczęście tej rybie zarzucić, że była sucha. Czuć tu doświadczenie kuchni. Sos na bazie białego wina, masła i estragonu idealnie tu pasował, również do wina w kieliszku :).
Przyznam Wam szczerze… na deser zabrakło nam miejsca! Choć bardzo kusili pozostaliśmy nieugięci :). W restauracji znajdują się też oczywiście dania dla dzieci. Widziałam też krzesełka do jedzenia dla maluchów.
Mieliśmy przyjemność poznać szefa kuchni Krzysztofa Kulesza, któremu przekazaliśmy nasze pochwały dań i drobne uwagi. Dziękuję też za spełnione marzenie, aby zobaczyć kuchnię na statku od środka – jest spoooora!
Godziny otwarcia: 8:00-10:30; 16:30-22:30
W tej restauracji rano odbywało się też śniadanie bufetowe – płaci się 49 zł zł i je się ile chce. Z przyjemnością wciągnęłam przepyszną jajecznicę. Był spory wybór serów, wędlin, znalazła się wędzona ryba, warzywa, sałatki, jajka gotowane, twaróg i coś słodkiego.
Warto wykupić sobie takie śniadanie na promie, my kiedyś płynęliśmy innym promem bez śniadania i nie było to fajne, najedzony żołądek to szczęśliwy żołądek. Jeżeli zdecydujecie się na luksusową kabinę armatorską lub premium class to takie śniadanie macie gratis – w cenie kabiny.
Restauracja bufetowa samoobsługowa Nova star
Choć sami nie korzystaliśmy z tej restauracji to widać było, że cieszy się powodzeniem. Można tu skomponować posiłek tak jak się lubi. Tu każde danie ma swoją stałą cenę. Można wybierać spośród dań mięsnych, surówek, pierogów itd. Tu też zjecie śniadanie bufetowe, ale każde danie ma również swoją cenę np. jajecznica x zł, chleb x zł, kiełbaska x zł. Jeśli pasażer chce się naprawdę najeść to bardziej ekonomiczne będzie wykupienie śniadania w formie szwedzkiego stołu za 49 zł.
Poniżej załączam zdjęcia restauracji, dedykowane są tu też miejsca dla kierowców podróżujących służbowo.
Piano Bar na Nova Star
Miejsce, które bardzo polubiliśmy – po pierwsze za widok, bo znajduje się w części dziobowej, po drugie za super sympatyczną obsługę (pan Adrian i pani Ula cudowni ludzie), a po trzecie za ofertę :). Ostrzegam, że mohito serwują tu wyśmienite. Kawka też pierwsza klasa. O każdej porze dnia widok tu robi wrażenie, koniecznie usiądźcie tu sobie na dłuższą chwilę. Wieczorem kiedy muzyka była grana na żywo z fortepianu, a pan też śpiewał to naprawdę można odpłynąć i się rozmarzyć :).
Piper’s Bar na Nova Star
To bar ze zdecydowanie luźniejszym klimatem, w sam raz na wypicie piwka i obejrzenie meczu. Paweł ogromnie cieszył się, że mógł obejrzeć na statku. Ktoś może oglądać mecz, a ktoś inny podziwiać widoki. Piwo Żywiec 0,5 l kosztuje tu 16 zł, można też kupić drobne przekąski do chrupania.
Seaglass Cafe na Nova Star
Na rufie promu znajduje się mniejsza kawiarnia/bar dedykowana osobom, które m.in. podróżują na fotelach lotniczych (bez kabiny). Wieczorem braliśmy stąd koktajle na dyskotekę.
Grill Bar na Nova Star
Nie korzystaliśmy z oferty, choć wydaje mi się to ciekawym pomysłem. Na pewno męskim podróżnikom przypada do gustu. Tu jest wyłącznie kiełbasa z grilla i pizza, miejsce znajduje się na rufie statku na otwartym pokładzie. Grill bar otwierany jest sezonowo od maja do września.
Novatique shop na Nova Star
Na promie znajduje się w sklep, w którym możecie zaopatrzyć się w przekąski, słodkości czy napoje – warto skusić się na typowo szwedzkie produkty. Można płacić kartą albo gotówką w złotówkach lub koronach szwedzkich.
Oferta gastronomiczna na promie Wawel
Restauracja a’la carte Wawel
Restauracja zlokalizowania na dziobie statku, więc jeśli zarezerwujecie sobie „nasz stolik” z centralnym widokiem na morze to gwarantuję Wam ucztę pełną pełną wrażeń. Już na początku muszę wspomnieć, że restauracja jest wnętrzowo w nieco starszym stylu, bo i statek ma swoje lata. Jednak razem z Pawłem to tu się lepiej czuliśmy, być może, dlatego, że na podczas tego rejsu było mniej pasażerów, choć i ta restauracja była pełna gości. Obsługa jest przewspaniała, pan Artur, który nas obsługiwał umilał naszą podróż i kolację, świetnie doradził nam w kwestii dań, zaproponował też wybitne wino, ale również sprzedał nam sporo wskazówek odnośnie podróży w Stockholmie. Uwielbiamy taką sympatyczną, pomocną i profesjonalną obsługę.
Zacznijmy więc od wina – tak jak na promie Nova Star – świetne ceny za butelkę wina. Za poleceniem skusiliśmy się na francuskie Bordeaux Dourthe Blanc No. 1 za 95 zł, rocznik 2015. Dawno tak dobrego wina nie piłam.
W karcie dań znajduje się sporo klasyków jak np. śledź w śmietanie, carpaccio wołowe, żurek, barszcz czy kaczka. Paweł miał ochotę na krewetki królewskie smażone na maśle podane ze szparagami z pesto paprykowym (34 zł). Trochę się denerwowaliśmy zamawiając je, ale dla Pawła były idealne. Dla mnie ciut ciut przeciągnięte. Dobrze doprawione, fajne pesto paprykowe. Dla mnie balsamico zbędne, trendowo już raczej się go nie podaje.
Mnie skusił cocktail z szyjek rakowych w lekkim sosie słodko-pikantnym podany z pieczywem chrupkim (charakterystycznym dla Szwecji) za 28 zł. Wiecie czemu zamówiłam to danie? Dowiedziałam się, że jest podawane w kieliszku i trochę skojarzyło mi się z takimi amerykańskimi przyjęciami w dawnych stylach. Szyjki rakowe były super, skąpane obficie w sosie – z jednej strony danie wyszukane, z drugiej dosyć proste, ale Paweł mi zazdrościł tej przystawki. Pycha!
To teraz danie HIT! Totalna perełka! Zacznijmy od początku – w menu są aż 3 ryby do wyboru. Nie mogłam się zdecydować serio! Finalnie za namową pana Artura wzięłam halibuta saute serwowanego z krokietami, groszkiem cukrowym, małżami i sosem aioli za 59 zł. To był strzał w dziesiątke! Co jak co, ale nie spodziewałam się, że to właśnie na promie zjem najlepszego halibuta w swoim życiu, tak idealnie przygotowanego, soczystego, nie suchego, idealnie doprawionego. Na talerzu dwa spore kawałki ryby, danie sycące dzięki dodatkom jak krokiety ziemniaczane, sporej ilości warzyw. Koniecznie musicie zamówić to danie, jak będziecie na promie Wawel. Tak dobrej ryby, dobrze przygotowanej w Trójmieście ostatnio nie jadłam…
W tej restauracji również dostępny był zestaw dań szefa kuchni w specjalnej cenie, ale każdą z pozycji można było też zamówić oddzielnie. Paweł wybrał sobie stek z wołowiny „Black Angus” serwowany z szparagami, sosem pieprzowym na koniaku i frytkami (84 zł). Tu w przeciwieństwie do ryby, nie był to najlepszy stek w życiu Pawła, ale był smaczny, przygotowany stopień wysmażenia jak chciał. Sos też zrobił tu robotę.
Na deser po prostu klasyczna, rozkoszna szarlotka z lodami i bitą śmietaną za 19 zł. Pyszna po prostu! Taka idealna! Do tego cappuccino – ucieszyłam się, że jest opcja mleka owsianego. I na koniec dnia przy kolacji towarzyszyło nam w podróży słoneczko.
Restauracja otwarta w godz. 8.30-10.30; 16.30-22.30
W tej restauracji było podawane też śniadanie, które mieliśmy w cenie naszej kabiny. Można je dokupić za 49 zł.
Na śniadaniu znalazło się wszystko, co powinno być – świeże warzywa, wspaniała jajecznica, wędliny, sery, warzywa, sałatka, ale zabrakło czegoś słodkiego na koniec. Można było naleśniki wziąć ze strefy bemarów. Kawa z automatu była ok, natomiast napoje słodkie z automatu już nie za bardzo.
Kafeteria – restauracja bufetowa Wawel
Tu podobnie jak na Nova Star jest restauracja bufetowa na kolację i śniadanie. Nie korzystaliśmy, ale jest sporo chętnych.
Kawiarnia Wawel
Znajduje się na rufie i możecie tu wpaść na kawę i domowe ciasto.
Bar na dyskotece Wawel
Nawet jeśli nie macie ochoty korzystać z zabawy w tym miejscu to warto wpaść chociaż do baru. Barman Rafał zna się na rzeczy i przygotuje Wam coś dobrego z karty koktajli. Whisky z lodem była w promocyjnej cenie 22 zł.
Grill bar – Wawel
Prosta oferta grillowa dostępna jest w sezonie maj-wrzesień na otwartym pokładzie statku. Dostępna jest karkówka i kiełbasa z grilla, pizza i zupa dnia.
Sklep
Ten sklep wydawał mi się większy niż na Nova Star, ale może to mylne wrażenie. Podobnie jak w przypadku poprzedniego promu warto tu zajrzeć na strefę napojów oraz kulinariów, choć i inne produkty są interesujące.
Podsumowanie – co zjeść na promie Polferries?
Wybór jest naprawdę ogromny, nas zdecydowanie zaskoczył pozytywnie. Okazuje się, że restauracje na promie karmią naprawdę dobrze i w niewygórowanych cenach. Miło zaskakuje karta win. Do dyspozycji gości są restauracje bufetowe, kawiarnie i bary. Wszystko, co zapragniecie jest dostępne tak naprawdę. Dla każdego znajdziecie coś dobrego, również dla dzieci czy dla wegetarian.