Kiedy zaplanowaliśmy spontaniczny wyjazd do Iławy to zaczęłam zastanawiać się, czy znajdziemy gdzieś miejsce ze smaczną kuchnią. Podpytałam koleżankę z Iławy, gdzie jeść w Iławie i od razu odpowiedziała mi, że jest pewna restauracja, którą powinnam odwiedzić. Mowa o restauracji PORT 110, która zaskoczyła mnie smacznym jedzeniem, ale też tym, że przeniosłam się oczami wyobraźni aż do słonecznej Grecji. Jeśli jesteście ciekawi to zapraszam Was do dalszej części wpisu. Polecam Wam też najpierw przeczytać wpis – co zobaczyć w Iławie – moje TOP 10.
Restauracja PORT 110
ul. Konstytucji 3 Maja 7
Iława (Hotel Port 110)
Hotel PORT 110 to miejsce, w którym bardzo chcieliśmy nocować, ale niestety nie było już miejsc na Majówkę. Znaleźliśmy jednak świetną alternatywę, o której będę pisać Wam w następnym wpisie. Hotelu PORT 110 jednak nie odpuściliśmy i już z samego rana wpadliśmy tu na poranną kawę z widokiem na jezioro Jeziorak. Cudownie było w porannych promieniach słońca rozpocząć tu dzień dobra kawą. Hotel posiada własną przystań i ogród z platformą pływająca, na którym można rozkoszować się propozycjami z restauracji.
Restauracja jest przestronna, urządzona nowocześnie, ale jest też tu bardzo przytulnie. Przez duże okna można podziwiać panoramę jeziora. W rogu restauracji ustawiono półki z oryginalnymi produktami z Włoch. W Majówkę panował tu istny tłok, więc miałam kilka podejść do wykonania fotografii wnętrza. Restauracja jest dobrze nastawiona na dzieci, które latają obsłudze pomiędzy nogami :), jest też kącik zabaw w środku oraz plac zabaw na zewnątrz do dyspozycji dzieciaków.
Szefem kuchni w restauracji Port 110 jest Dominik Wiśniewski, który pochodzi z Gdyni, a Jego zastępcą jest Krzysztof Pańczak. W menu znajdziecie śródziemnomorskie smaki, ale też dania bazujące na sezonowych produktach także od lokalnych dostawców. Ciekawostką jest, że w sezonie letnim do zimowego na kuchni używa się ziół z własnego ogródka.
Podczas naszej majówkowej wizyty trafiliśmy na nowe, sezonowe menu, w którym zauważyliśmy ogromną inspirację kuchnią grecką, co nas bardzo ucieszyło bo jak wiecie kochamy Grecję – zobaczcie nasze greckie podróże tu.
Naszą przygodę kulinarną z restauracją Port 110 rozpoczęliśmy od panierowanych kalmarów podanych z sosem aioli (19 zł). Kalmary były idealne, chrupiące na zewnątrz, a w środku mięciutkie. Były też dobrze odsączone z tłuszczu.
Drugą przystawką jaką zamówiliśmy był siekany tatar wołowy z żółtkiem confit i klasycznymi dodatkami za 33 zł. Oboje jesteśmy fanami siekanej wołowiny, mięso było świetnej jakości i dobrze posiekane, doprawione pieprzem, ale chyba ktoś zapomniał o soli, na szczęście na stoliku była solniczka, więc nie było o czym mówić. Przez zamieszanie związane ze zmianą pogody, był upał, a nagle zarwała się burza, zapomniano też o pieczywie, ale sekundę po zwróceniu uwagi przyniesiono nam ciepłe bułeczki. Zamiast kiełków chętnie widziałabym tu marynowane grzybki, ale to czepialstwo już z mojej strony :).
Kiedy zobaczyłam w karcie dań sałatkę grecką to musiałam ją zamówić, choćby sprawdzić czy aby na pewno będzie ona oryginalnie grecka, czy raczej polsko-grecka. Muszę przyznać, że test kucharze zdali na szóstkę, bo dostałam prawdziwą grecką sałatkę horiatiki za 27 zł. Świeże ogórki, papryka, cebula, oliwki, spory kawałek oryginalnej fety i chlebki pita – jak nie byliście w Grecji to zamówcie, aby poznać ten smak, a jeśli byliście to przypomnicie sobie greckie wakacje.
Wiem, że wiele z Was szuka regionalnych smaków, dlatego postanowiliśmy spróbować też portowej zupy rybnej za 19 zł. Była to naprawdę dobra zupa rybna, bez udziwnień, z naprawdę dużą ilością ryb w środku.
Obsługa bardzo polecała z dumą na danie główne mule, które serwowany są w pięknych kociołkach. Skusiłam się i nie żałuję – mule w sosie winno-śmietanowym z szalotką (35 zł) okazały się strzałem w dziesiątkę. Do wyboru są również mule w sosie pomidorowym z czosnkiem i bazylią. W kociołku znalazła się gigantyczna ilość muszli, wszystkie otwarte, dobrze oczyszczone. Małże były delikatne, mięciutkie, pachniały morzem, a sosik był obłędny! Wyjadłam prawie do ostatniej muszelki namaczając grzanki w sosie. Pycha!
Wśród dań głównych moją uwagę zwrócił też sandacz na dwa sposoby oraz sielawa dostępna w zależności od połowów.
Paweł natomiast wybrał sobie kofty z siekanej jagnięciny z miętowym sosem, sałatką z pomidorów i cebuli oraz chlebkami pita (38 zł). To danie również bardzo przypomniało nam greckie smaki. Mięso było aromatyczne, soczyste i delikatne. Lekkie dodatki idealnie pasowały do mięsa. Tak rzadko można dostać jagnięcinę w restauracjach, że warto zamówić to danie latem.
Przyznam się Wam szczerze, że choć bardzo chcieliśmy to na desery miejsca już nie mieliśmy. Gdybym miała miejsce jeszcze w żołądku skusiłabym się na bezę z mascarpone albo brownie z chilli i sorbetem truskawkowym. Trzeba będzie te słodkości sprawdzić przy innej okazji, ale jestem przekonana, że są bardzo smaczne.
Do picia polecam Wam białe wino lub regionalny piwo Kormoran.
Na koniec muszę wspomnieć o profesjonalnej i sympatycznej obsłudze, która dwoiła się i troiła, aby sprawnie obsłużyć wszystkich gości. Podziwiam też, że poradzili sobie z ulewnym deszczem pomagając gościom przenosić dania do środka restauracji oraz że potrafią roznieść dania między biegającymi szkrabami :).
Dla wytrwałych mam niespodziankę – krótki filmik :).
Restauracja PORT 110 to miejsce, w którym zjecie pyszny, śródziemnomorski obiad lub kolację z dobrej jakości składników. Restauracja zachwyca widokiem, a możliwość wypicia kawy lub spożywania posiłku na platformie nad jeziorem to ogromny atut. Liczcie się jednak z tym, że miejsce jest oblegane i trzeba tu trochę poczekać na posiłek (około godziny), ale gwarantuję Wam, że widoki Wam to wynagrodzą.
_______________________________________________________________________________
aktualizacja 09.2018
W sierpniu będąc kolejny raz w Iławie odwiedziliśmy w pewne upalne popołudnie ponownie restaurację Port110. Przyznam szczerze, że pomimo napiętego grafiku nie mogliśmy odmówić sobie tych pyszności. Z przyjemnością stwierdzam, że restauracja dalej trzyma wysoki poziom i jedzenie jest obłędnie pyszne! Jedliśmy na przystawkę idealne kalmary panierowane oraz te słynne już mule w sosie winno-śmietankowym. Coś cudownego! Wyjedliśmy wszystkie małże, a potem grzanki namaczaliśmy w sosie aby nic się nie zmarnowało! A do picia moje ulubione piwo Kormoran :).
aktualizacja 09.2018
W sierpniu będąc kolejny raz w Iławie odwiedziliśmy w pewne upalne popołudnie ponownie restaurację Port110. Przyznam szczerze, że pomimo napiętego grafiku nie mogliśmy odmówić sobie tych pyszności. Z przyjemnością stwierdzam, że restauracja dalej trzyma wysoki poziom i jedzenie jest obłędnie pyszne! Jedliśmy na przystawkę idealne kalmary panierowane oraz te słynne już mule w sosie winno-śmietankowym. Coś cudownego! Wyjedliśmy wszystkie małże, a potem grzanki namaczaliśmy w sosie aby nic się nie zmarnowało! A do picia moje ulubione piwo Kormoran :).
Wyświetl ten post na Instagramie.