


-Zrobię deser. -Dobrze kochanie, tym razem ja będę tylko pomagać. -Nie no ja kupuję składniki, a Ty zrobisz (słodka minka). Owoce obierałam, kroiłam i lody nakładałam ja. Czekoladę starł i udekorował deser Pav. No cóż, tak to wygląda ;) Nasz wieczór był słodki.
Pierwszy mój kisiel.
Na ciepło był pyszny.
I taki aromatyczny.
Najlepiej się robi.
Gdy ma się pomocnika.
W postaci Ukochanego.
Gdy On ściera jabłka na tarce.
A Ty ugniatasz ciasto.
I potem ten zapach cynamonu w całym domu.
I wspomnienie naszych wspólnych Tatr.
Tak, cudownie było właśnie tam się zakochać...

Moje własne pierogi. Moimi rękoma zagniatane. Co tam, że koślawe. Ale się udało. Dzięki Gosiu ze przepis:*
Lubię kolory na stole.
Lubię soczyste warzywa.
Lubię ciepło.

Chłodne noce i poranki. Promyki słońca, które już tak mocno nie grzeją. Jesień idzie...
Robi babcia najlepsze.
Próbowałam,
ale to jeszcze nie to.
Muszę iść po przepis...

Była uczta. Był tort. Tort zrobił furorę. 25-lecie ślubu rodziców.

Przeszłam dziś cały rynek. W końcu znalazłam. 2,50zł za opakowanie. A lato znowu wróciło. I na niebie i w podniebieniu;)