Om nom nom cuda na patyku
(dawne lody na patyku)
Warszawa, ul. Lipowa 7a
Powiśle



 Odkąd dowiedziałam się o tym miejscu, postanowiłam, że muszę się tam wybrać. Jednak ciągle było mi tam nie po drodze jak byłam w Wawie, tym bardziej, że nie wiedziałam jak się tam dostać :) Aż w końcu moja kochana E. zabrała mnie do tego słodkiego miejsca :)
Kiedy wchodzisz od razu w oczy rzuca się lodówka z kolorowymi lodami. Było już chyba po 19stej a wybór lodów wciąż był spory i stanęłam przed dylematem jakiego wybrać.

Mały lód kosztuje 3 zł, duży 5 zł. Na początku wybierasz smak, potem polewę, a na końcu posypkę. I teraz masz wybór: wyjść na dwór, albo tak jak my wybrać się na pięterko (gdzie jest kawiarnia, do kupienia kawa, ciasto i coś mocniejszego). Na piętrze jest bardzo przestronnie i całkiem milutko, w sam raz na pogaduchy i robienie sobie tysiąca fotek :) 
 Przejdźmy do lodów: 
mój śmietankowy w czekoladowej polewie z pistacjami
E. wybrała czekoladowy z pistacjową polewą i pistacjami.

Konsystencja lodów jest jakby piankowa, w smaku bardzo słodka (dla mnie chyba aż za), polewa z dobrej czekolady. Dobre, ale bez szału. Ot lody w polewie i czekoladzie. Cena nie jest wysoka, więc można wpaść, spróbować i się zasłodzić :) Myślę, że dla dzieciaków to ogromna frajda skomponować sobie własnego loda na patyku :) 

Fabryka Frytek
Warszawa Śródmieście
ul. Złota 3


Belgijskie frytki mają miano najlepszych na świecie, dlatego koniecznie musiałam ich spróbować. Lokalizacji lokalu dla mnie (przyjezdnej turystki) jest całkiem dobra. W Fabryce Frytek jest ogromny rodzaj frytek, w tym typowe belgijskie, ale także łódeczki, księżyce czy spiralki .
Jeżeli chodzi o ceny, to mała porcja 200 gramowa kosztuje 5 zł, średnia (400gram) 9zł, a duża (600gram) 12zł - czyli standardowe.
Razem z koleżanką zamówiłyśmy dwie średnie porcje, frytki belgijskie (duże, grube, chrupiące na zewnątrz i miękkie wewnątrz) oraz spiralki (delikatnie doprawione zakręcone frytki). Osobiście wolę te drugie, jednak opcja chrupiąca na całej długości jest dla mnie lepsza :)

Dużym plusem jest ogromny wybór sosów, a dobrym rozwiązaniem podział w menu na sosy delikatne, średnie i ostre - ułatwia to wybór. My wybrałyśmy najpopularniejszy belgijski sos do frytek, czyli andaluzyjski, na bazie pomidorów i musztardy z delikatnymi przyprawami, smaczny, ale bez większej rewelacji dla mnie. Natomiast brazylijski (sos na bazie pomidorów z dodatkiem anansa) bardzo mi smakował. Następnym razem może skuszę się na coś bardziej pikantnego ;)
Oprócz frytek dostaniemy hamburgera, krążki cebulowe czy gofry belgijskie. Jak tylko przyjadę do Warszawy nie odpuszczę sobie odwiedzenia tego punktu ponownie i Wam polecam. Jedyny minus to dosyć małe wnętrze, ale przecież frytki można jeść po drodze :)

Ostatnio dostałam zaproszenie od Mera Hotel&Spa na festiwal truflowy, dlatego z przyjemnością pojawiłam się w wyznaczonym terminie w Restauracji Pescatore. Na festiwalu towarzyszyła mi Asiejka i Ewcia. Hotel znajduje się w moim ukochanym mieście - w Sopocie, w dodatku nad samym morzem, a siedząc w restauracji możemy podziwiać widok morza.

W styczniu zostałam zaproszona na spotkanie połączone z degustacją piwa AleBrowar w sopockim hotelu LaLaLa. Inicjatywą zajmuję się 3 miłośników piwa, którzy kładą nacisk na jakość produkowanego piwa. AleBrowar wyróżniają także etykiety na butelce (których historię i proces powstawania mogłam poznać na spotkaniu), z resztą sami zobaczycie :)

Miałam okazję uczestniczyć w warsztatach, których patronatem było piwo marki Książęce. Warsztaty odbyły się w Smart Studio w Warszawie. Na początku mieliśmy ciekawy wykład o piwie, który poprowadził Maciej Chołdrych - sensoryk piwa zdradzając nam tajniki produkcji, podawania i degustacji.



Gotowaliśmy z dodatkiem 3 piw - czerwone lager, złote pszeniczne i ciemne łagodne. Każde inne i wyjątkowe.



Kolejną część warsztatów, czyli gotowanie poprowadził Tomasz Jakubiak i Tytus Czunikin-Krasowicki. Każdy z nas dostał inną potrawę do przygotowania, ja wybrałam żeberka ze "świni złotnickiej" w sosie BBQ  przy użyciu ciemnego, łagodnego piwa.
Tosia - moja towarzyszka w podróży, częstowała mnie swoją piekielnie ostrą salsą :)
Nieskromnie powiem, że moje żeberka były bardzo pyszne :) Same warsztaty upłynęły w wesołej i piwnej atmosferze, a ja nauczyłam się robić smakowite żeberka.