Niepozorna z zewnątrz, a skrywająca naprawdę kolorowe wnętrze i egzotyczny ogród, z wybitną kuchnią, którą totalnie mnie zaskoczyła – taka jest właśnie meksykańska restauracja Suavemente znajdująca się na kolorowej gdańskiej Zaspie. Tuż obok w pawilonach znajdziecie włoską pizzę Lipo (recenzja) oraz grillowane skrzydełka z Kury Domowej (recenzja).
Szukając restauracji Suavemente kierujcie się na pawilony niedaleko stacji SKM. Trzy niebieskie „domki”, które wieczorem są pięknie oświetlone na pewno rzucą się Wam w oczy. Wejdźcie do środka i zobaczcie kolorowe wnętrze, kucharzy składających dania, a potem kierujcie się dalej na ogródek…
…po dotarciu na ogródek na pewno zrobicie jedno wielkie „wow”. Palmy, kaktusy, kolory, hamak, światełka ogrodowe – cudownie i egzotycznie tu jest! Siedząc na ogródku w upalny dzień czułam się jak gdzieś za granicą, serio! Wiecie jak kocham kolory, dla mnie to najbardziej kolorowa restauracja w Trójmieście! Moje kolorowe zdjęcie na Instagramie (klik) bardzo Wam się spodobało :).
Dobra, dobra – wnętrze jest kolorowe, ale jak jest z jedzeniem? Też bardzo kolorowo, ale zacznę od początku! Nie będę Wam ściemniać, że bałam się kuchni meksykańskiej, bo kojarzyła mi się stereotypowo, czyli że jest ostro i wszędzie jest fasola, której nie lubię. Nawet raz wybrałam się na tacosy z koleżanką i były bardzo dobre (dowód), ale na więcej bałam się zdecydować. W końcu stwierdziłam, że to ten moment! Czas otworzyć się na nowe! Właściciel i szef w kuchni w jednym – Sławek Gutowski – pomógł nam przebrnąć przez ciekawą kartę i wybrać odpowiednie dla nas dania. Okazuje się, że Sławek posiada bardzo duże doświadczenie kulinarne, bo pracował za granicą w restauracjach z gwiazdkami Michelin i to tam poznał kolegów z Ameryki Południowej, którzy zarazili go pasją do meksykańskiej kuchni. Także notujcie adres, bo mamy na Zaspie naprawdę zacną restaurację, choć niepozornie wyglądającą z zewnątrz.
Przyznam, że na początku nie mogłam odnaleźć się w karcie dań, a okazało się, że jest ona podzielona na dwa działy:
- street food, w którym znajdziecie zagrychy (tacosy, quesadille, tostadas, chalupos, czyli różne placki z różnymi dodatkami, które sami możecie skomponować albo skusić się na wersje gotowe), wypasiory (burrito, fajita), meksykańskie specjały i torta (czyli burgery);
- bistro menu, gdzie znajdziecie przystawki, dania główne i desery.
Pierwszy raz spotkałam się z taką opcją podziału menu i uważam, że to jest genialne! Jestem przelotem, chcę szybko coś wszamać wybieram street food, a jak idę na kolację we dwoje wybieram coś z restauracyjnego menu. Oczywiście można też miksować jak my :). Muszę Wam jeszcze napisać, że rano dostępne są bardzo ciekawe, meksykańskie śniadania! Wiele pozycji z karty jest wegetariańskich, bezglutenowych czy wegańskich.
Nasz pierwszy raz z kuchnią meksykańską zaczynamy od tacosów w różnych wariantach smakowych:
- wołowina, piklowana cebulka, quacamole (3 placki za 25 zł) wołowina rozpływała się w ustach, delikatne awokado i mocny akcent w postaci piklowanej cebuli i aromatycznej kolendry, bardzo smaczna wersja
- wersja wege z kaktusem (!) i soczewicą oraz białym serem nie do końca smakowo mi przypasowała, ale pewnie wegetarianom będzie smakować (3 placki 21 zł)
- wieprzowina z ananasem była bardzo dobra, szarpana wieprzowina była świetnie doprawiona i mięciutka ( 3 placki 21 zł)
- kurczak, marynowana papryka i pomidorowa salsa to fajna, poprawna wersja, ale mnie niczym nie zaskoczyła (3 placki 23 zł)
- rybne taco z dorszem, czerwoną kapustą i salsą verde to mój faworyt! niebo w gębie, soczysta ryba i klasyczne dodatki do ryby to pełen sztos! (3 placki 22 zł)
Potem przyszła pora na „wypasiora” – fajita surf and turf z wołowiną i krewetkami (43 zł) zrobiona z dużej tortilli 31 cm z pieczonymi paprykami i świeżą kolendrą to naprawdę pożywne danie! Fajita wypchana była po brzegi miękką wołowiną i kilkoma sprężystymi krewetkami, wyczuwałam nutkę cynamonu. Do dania podano kwaśną śmietaną, która świetnie równoważyła pikantność.
W restauracji dostaniecie piwo Corona (10 zł) i świetne meksykańskie lemoniady Jarritos np. o smaku guawy lub mango. Są też inne piwa, wina i koktajle.
Bycie recenzentem łatwe nie jest, więc przeszliśmy do dań głównych – pełna petarda! Dawno nikt nie podał mi tak pysznego łososia w niebanalnej aranżacji! Zobaczcie jak danie estetycznie podano, sztuka na talerzu! Filet z łososia na pomidorach z kaparami, oliwkami, kuleczkami z ziemniaków i chutneyem z mango – raaaaj na talerzu! To danie idealnie trafiło w moje kubki smakowe, jakby ktoś jest specjalnie stworzył dla mnie. Dania zmieniane są sezonowo (my byliśmy około 20 maja) i teraz dostępna jest polędwica z dorsza z mango, szparagami i bobem za 35 zł, na którą też bym miała ochotę!
Paweł wybrał pollo con mole, czyli grillowany kurczak w sosie mole, na ryżu z sezamem i plantanem (33 zł) – to kolejne danie, które powaliło mnie swoim wyglądem. Uwielbiam te kolory! Mole to meksykański sos z czekoladą, który idealnie pasował do kurczaka, który w niektórych miejscach był nieco suchy, ale taki urok kurczaka. To najbardziej oryginalny kurczak jakiego widzieliśmy w menu pośród wszystkich restauracji w jakich byliśmy.
Chociaż pękaliśmy i połowę fajity wzięliśmy na wynos to musiałam spróbować deserów pod pretekstem pełnej recenzji, a tak naprawdę nie mogłam się powstrzymać, bo kocham słodkości ;). Powiem Wam, że to było godne zakończenie meksykańskiej uczty! Churrosy z cynamonowym cukrem serwowane z lodami i sosem czekoladowym (16 zł) to tradycyjny hiszpański, ale i meksykański deser. Pyyyszne!
Totalnym zaskoczeniem okazał się flan de leche (18zł), czyli mleczny mus zaserwowany na czekoladowym ciastku, puree z marakui, domowymi lodami o smaku masła orzechowego i z watą cukrową z niebieskim, jadalnym szkłem i jadalnymi kwiatkami. To najpiękniejszy i najoryginalniejszy deser jaki miałam przyjemność w tym roku zjeść! Cudeńko! W odbiorze smakowym przeszkadzał mi słonawy smak lodów, nie jestem fanką słonych deserów ani słonego karmelu, ale dosładzałam się watą cukrową. Czułam się jak małe dziecko, które dostało watę na patyku, a tutaj jeszcze w szklanej kuli czekały na mnie inne łakocie. Brawo za pomysł i wykonanie!
Restauracja Suavemente okazała się dla nas totalnym zaskoczeniem w pozytywnym znaczeniu! Oryginalne smaki, tęcza kolorów, aromaty, wysoka estetyka podawanych dań. Chapeau bas dla całej kuchni, a dla Sławka ogromne brawa za stworzenie takiego miejsca, które z jednej strony ma mega luzacki klimat i można wpaść tu na streetfood, a z drugiej za stworzenie karty z eleganckimi daniami, które są wysokiej jakości i bardzo smaczne. Dodajcie do tego egzotyczny ogródek i mi już więcej nic nie potrzeba, no może bardziej profesjonalnej obsługi, choć jest ona bardzo miła. W weekendy na ogródkowym patio organizowane są eventy z DJ i promocjami na picie i jedzenie :). Szukajcie wydarzeń na fanpagu restauracji klik. Jeżeli szukacie autorskiej kuchni meksykańskiej to koniecznie przybywajcie na Zaspę, tu się dopiero dzieje :).
dopisane 02.01.2019
W Suavemente wielokrotnie już jedliśmy, zamawialiśmy również jedzonko od nich na wynos – zobacz ten WPIS. Zawsze jest PYSZNIE!
aż chce się tam pójść 🙂
Mogłabym tam siedzieć bardzo długo. Mój ogród też muszę zrobić tak kolorowy.
Wow. Lokal prezentuje się znakomicie. Narobiłaś mi ochoty na tacos z kaktusem i soczewicą 🙂 Wybiorę się tam na obiad podczas kolejnego pobytu w Gdańsku. http://wzbogacswojaperspektywe.blogspot.com/