Niepozorna z zewnątrz, a skrywająca naprawdę kolorowe wnętrze i egzotyczny ogród, z wybitną kuchnią, którą totalnie mnie zaskoczyła – taka jest właśnie meksykańska restauracja Suavemente znajdująca się na kolorowej gdańskiej Zaspie. Tuż obok w pawilonach znajdziecie włoską pizzę Lipo (recenzja) oraz grillowane skrzydełka z Kury Domowej (recenzja).

 

Suavemente

ul. Hynka 57
Gdańsk
(w pobliżu SKM Gdańsk Zaspa)

Szukając restauracji Suavemente kierujcie się na pawilony niedaleko stacji SKM. Trzy niebieskie „domki”, które wieczorem są pięknie oświetlone na pewno rzucą się Wam w oczy. Wejdźcie do środka i zobaczcie kolorowe wnętrze, kucharzy składających dania, a potem kierujcie się dalej na ogródek…
 
 
 
…po dotarciu na ogródek na pewno zrobicie jedno wielkie „wow”. Palmy, kaktusy, kolory, hamak, światełka ogrodowe – cudownie i egzotycznie tu jest! Siedząc na ogródku w upalny dzień czułam się jak gdzieś za granicą, serio! Wiecie jak kocham kolory, dla mnie to najbardziej kolorowa restauracja w Trójmieście! Moje kolorowe zdjęcie na Instagramie (klik) bardzo Wam się spodobało :).
 
 
 
 
Dobra, dobra – wnętrze jest kolorowe, ale jak jest z jedzeniem? Też bardzo kolorowo, ale zacznę od początku! Nie będę Wam ściemniać, że bałam się kuchni meksykańskiej, bo kojarzyła mi się stereotypowo, czyli że jest ostro i wszędzie jest fasola, której nie lubię.  Nawet raz wybrałam się na tacosy z koleżanką i były bardzo dobre (dowód), ale na więcej bałam się zdecydować. W końcu stwierdziłam, że to ten moment! Czas otworzyć się na nowe! Właściciel i szef w kuchni w jednym – Sławek Gutowski – pomógł nam przebrnąć przez ciekawą kartę i wybrać odpowiednie dla nas dania. Okazuje się, że Sławek posiada bardzo duże doświadczenie kulinarne, bo pracował za granicą w restauracjach z gwiazdkami Michelin i to tam poznał kolegów z Ameryki Południowej, którzy zarazili go pasją do meksykańskiej kuchni. Także notujcie adres, bo mamy na Zaspie naprawdę zacną restaurację, choć niepozornie wyglądającą z zewnątrz.
 
Przyznam, że na początku nie mogłam odnaleźć się w karcie dań, a okazało się, że jest ona podzielona na dwa działy:
 
  • street food, w którym znajdziecie zagrychy (tacosy, quesadille, tostadas, chalupos, czyli różne placki z różnymi dodatkami, które sami możecie skomponować albo skusić się na wersje gotowe), wypasiory (burrito, fajita), meksykańskie specjały i torta (czyli burgery);
  • bistro menu, gdzie znajdziecie przystawki, dania główne i desery.
Pierwszy raz spotkałam się z taką opcją podziału menu i uważam, że to jest genialne! Jestem przelotem, chcę szybko coś wszamać wybieram street food, a jak idę na kolację we dwoje wybieram coś z restauracyjnego menu. Oczywiście można też miksować jak my :).  Muszę Wam jeszcze napisać, że rano dostępne są bardzo ciekawe, meksykańskie śniadania! Wiele pozycji z karty jest wegetariańskich, bezglutenowych czy wegańskich.
 
 
 
Nasz pierwszy raz z kuchnią meksykańską zaczynamy od tacosów w różnych wariantach smakowych:
 
  • wołowina, piklowana cebulka, quacamole (3 placki za 25 zł) wołowina rozpływała się w ustach, delikatne awokado i mocny akcent w postaci piklowanej cebuli i aromatycznej kolendry, bardzo smaczna wersja
 
 
 
  • wersja wege z kaktusem (!) i soczewicą oraz białym serem nie do końca smakowo mi przypasowała, ale pewnie wegetarianom będzie smakować (3 placki 21 zł)
 
  • wieprzowina z ananasem była bardzo dobra, szarpana wieprzowina była świetnie doprawiona i mięciutka  ( 3 placki 21 zł)
 
  • kurczak, marynowana papryka i pomidorowa salsa to fajna, poprawna wersja, ale mnie niczym nie zaskoczyła (3 placki 23 zł)
 
  • rybne taco z dorszem, czerwoną kapustą i salsą verde to mój faworyt! niebo w gębie, soczysta ryba i klasyczne dodatki do ryby to pełen sztos! (3 placki 22 zł)
 
 
Potem przyszła pora na „wypasiora” – fajita surf and turf z wołowiną i krewetkami (43 zł) zrobiona z dużej tortilli 31 cm z pieczonymi paprykami i świeżą kolendrą to naprawdę pożywne danie! Fajita wypchana była po brzegi miękką wołowiną i kilkoma sprężystymi krewetkami, wyczuwałam nutkę cynamonu. Do dania podano kwaśną śmietaną, która świetnie równoważyła pikantność.
 
W restauracji dostaniecie piwo Corona (10 zł) i świetne meksykańskie lemoniady Jarritos np. o smaku guawy lub mango. Są też inne piwa, wina i koktajle.
Bycie recenzentem łatwe nie jest, więc przeszliśmy do dań głównych – pełna petarda! Dawno nikt nie podał mi tak pysznego łososia w niebanalnej aranżacji! Zobaczcie jak danie estetycznie podano, sztuka na talerzu! Filet z łososia na pomidorach z kaparami, oliwkami, kuleczkami z ziemniaków i chutneyem z mango – raaaaj na talerzu! To danie idealnie trafiło w moje kubki smakowe, jakby ktoś jest specjalnie stworzył dla mnie. Dania zmieniane są sezonowo (my byliśmy około 20 maja) i teraz dostępna jest polędwica z dorsza z mango, szparagami i bobem za 35 zł, na którą też bym miała ochotę!
 
 
 
Paweł wybrał pollo con mole, czyli grillowany kurczak w sosie mole, na ryżu z sezamem i plantanem (33 zł) – to kolejne danie, które powaliło mnie swoim wyglądem. Uwielbiam te kolory! Mole to meksykański sos z czekoladą, który idealnie pasował do kurczaka, który w niektórych miejscach był nieco suchy, ale taki urok kurczaka. To najbardziej oryginalny kurczak jakiego widzieliśmy w menu pośród wszystkich restauracji w jakich byliśmy.
 
Chociaż pękaliśmy i połowę fajity wzięliśmy na wynos to musiałam spróbować deserów pod pretekstem pełnej recenzji, a tak naprawdę nie mogłam się powstrzymać, bo kocham słodkości ;). Powiem Wam, że to było godne zakończenie meksykańskiej uczty! Churrosy z cynamonowym cukrem serwowane z lodami i sosem czekoladowym (16 zł) to tradycyjny hiszpański, ale i meksykański deser. Pyyyszne!
 
 
 
Totalnym zaskoczeniem okazał się flan de leche (18zł), czyli mleczny mus zaserwowany na czekoladowym ciastku, puree z marakui, domowymi lodami o smaku masła orzechowego i z watą cukrową z niebieskim, jadalnym szkłem i jadalnymi kwiatkami. To najpiękniejszy i najoryginalniejszy deser jaki miałam przyjemność w tym roku zjeść! Cudeńko! W odbiorze smakowym przeszkadzał mi słonawy smak lodów, nie jestem fanką słonych deserów ani słonego karmelu, ale dosładzałam się watą cukrową. Czułam się jak małe dziecko, które dostało watę na patyku, a tutaj jeszcze w szklanej kuli czekały na mnie inne łakocie. Brawo za pomysł i wykonanie!
 
 
 

Restauracja Suavemente okazała się dla nas totalnym zaskoczeniem w pozytywnym znaczeniu! Oryginalne smaki, tęcza kolorów, aromaty, wysoka estetyka podawanych dań. Chapeau bas dla całej kuchni, a dla Sławka ogromne brawa za stworzenie takiego miejsca, które z jednej strony ma mega luzacki klimat i można wpaść tu na streetfood, a z drugiej za stworzenie karty z eleganckimi daniami, które są wysokiej jakości i bardzo smaczne. Dodajcie do tego egzotyczny ogródek i mi już więcej nic nie potrzeba, no może bardziej profesjonalnej obsługi, choć jest ona bardzo miła. W weekendy na ogródkowym patio organizowane są eventy z DJ i promocjami na picie i jedzenie :). Szukajcie wydarzeń na fanpagu restauracji klik. Jeżeli szukacie autorskiej kuchni meksykańskiej to koniecznie przybywajcie na Zaspę, tu się dopiero dzieje :).

 
 
 

dopisane 02.01.2019

W Suavemente wielokrotnie już jedliśmy, zamawialiśmy również jedzonko od nich na wynos – zobacz ten WPIS. Zawsze jest PYSZNIE!

https://www.instagram.com/p/BxQZcpKgS-3/
https://www.instagram.com/p/Bve5WM7AeGI/
https://www.instagram.com/p/B68o0dKBMbz/

3 Replies to “Najbardziej kolorowa restauracja w Trójmiescie – Suavemente”

  1. Magda says: 1 lipca 2018 at 17:50

    aż chce się tam pójść 🙂

  2. Laura says: 3 lipca 2018 at 09:07

    Mogłabym tam siedzieć bardzo długo. Mój ogród też muszę zrobić tak kolorowy.

  3. wzbogać swoją perspektywę says: 24 lipca 2018 at 20:09

    Wow. Lokal prezentuje się znakomicie. Narobiłaś mi ochoty na tacos z kaktusem i soczewicą 🙂 Wybiorę się tam na obiad podczas kolejnego pobytu w Gdańsku. http://wzbogacswojaperspektywe.blogspot.com/

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.