Wyszłam na spacer.
Pies P. szalał w śniegu.
Próbowałam też.
Nos czerwony.
Szczypią policzki.
I zrobiłam 3 zdjęcia.
Wszystkiego wspaniałego. Dla najwspanialszej Mamy ;* Spełnienia marzeń. Życzy córka. {najwspanialsza}

I jak ja mogłam mówić. Że francuskiego nie lubię. Bo faktycznie. Te z piekarni dalej mi nie smakuje. Ale te domowe. Podbija moje serce.

Okrągłe urodziny. Wszystkiego wspaniałego. Tato :*
Małe.
Słodkie.
Kuleczki.
Zawinięte szczęście.
Oprószone miłością.
Małe.
Chrupiące.
Wigilijne ślimaczki.
Na ciepło i zimno.
Najlepszą robiła babcia T.
Teraz już nie robi, więc ubłagałam o przepis.
Nie jest jednak tak samo.
Ale chociaż jakiś zalążek tego smaku.
Bo makowiec to tylko na Boże Narodzenie.
I dołącza do działu "pierwszy raz".
Pierwszy makowiec, całkiem na tak.
Coraz bliżej Święta...
Drugie pierogi w życiu.
A tak przyjemnie się lepiło.
Aż dwie tury nalepione.
To takie uspokajające.
Można się skupić na własnych myślach...
edit: W sumie oby dwa sposoby są dobre, ale że 2 sposób jest szybszy proponuję go :)
Muffinkowe szczęście.
Tyle radości podczas ich pieczenia.
Jak rosną im łepki.
To aż się można uśmiechnąć.
A gdy się widzi uśmiech obdarowanych.
To jest się w pełni zadowolonym.
szklanka mleka