Żyjecie? :)))
Widok fajerwerków.
Z Góry Gradowej.
Cały Gdańsk przede mną.
Jeden wielki błysk.
Nie jeden łyk szampana.
Całus równo o 24.
Co za noc :)

Okrągłe urodziny. Wszystkiego wspaniałego. Tato :*
Śledzie dały popalić. Przepis z gazety był beznadziejnie napisany. Zakręcone rolmopsy.
Małe.
Słodkie.
Kuleczki.
Zawinięte szczęście.
Oprószone miłością.
Małe.
Chrupiące.
Wigilijne ślimaczki.
Na ciepło i zimno.
Najlepszą robiła babcia T.
Teraz już nie robi, więc ubłagałam o przepis.
Nie jest jednak tak samo.
Ale chociaż jakiś zalążek tego smaku.
Bo makowiec to tylko na Boże Narodzenie.
I dołącza do działu "pierwszy raz".
Pierwszy makowiec, całkiem na tak.
Wesołych, rodzinnych Świąt!
Przepełnionych pięknymi zapachami.
Coraz bliżej Święta...
Przygotowania...
Śniadanie od serca.
Drugie pierogi w życiu.
A tak przyjemnie się lepiło.
Aż dwie tury nalepione.
To takie uspokajające.
Można się skupić na własnych myślach...
edit: W sumie oby dwa sposoby są dobre, ale że 2 sposób jest szybszy proponuję go :)