Wolę nie zliczać ile pysznych dań zjadłam w 2018 roku i to w ilu restauracjach, ale jedno jest pewne! To najlepsze znajdują się poniżej! To dania, które zapadły mi w pamięć, po które wracałam, które próbowałam odtworzyć w domu i z chęcią zjadłabym kolejny raz!!!

Macie już dość świątecznego jedzenia? :) Zjedlibyście dobrą, włoską pizzę lub coś azjatyckiego? Już ja Was znaaaam, wiem, że tak moja foodie rodzinko! Czy wiedzieliście, że w Trójmieście mamy nowego dostawcę jedzenia online, czyli Glodny.pl? Udało już mi się ich przetestować, chodźcie przeczytać czym się wyróżniają i czy się sprawdzili.

Ostatnio przetestowałam dla Was dwa śniadania, jedno z nich okazało się najlepszym trójmiejskim śniadaniem (i o tym będzie ten wpis), a drugie sopockie niestety nie pojawi się na blogu, bo było niedoprawione i bardzo kiepsko wypadło obsługowo, a tak wiele dobrego o tej restauracji naczytałam się na blogach spoza 3city. Jak jesteście ciekawi kto to - zajrzyjcie na grupę GDZIE dobrze ZJEŚĆ w Trójmieście, w której radzimy się co gdzie i kiedy oraz rozmawiamy na luzie  trójmiejskim jedzonku. Na blogu jednak chcę by pozostały tylko rekomendowane przeze mnie miejsce. Powróćmy jednak do tego najlepszego śniadania w Trójmieście, które zjadłam w...

Jedyne miejsce w Trójmieście ze skandynawską kuchnią to restauracja GARD Taste Scandinavian, która znajduje się nad samym portem przy ul. Waszyngtona 19 w Gdyni. Po raz pierwszy miałam okazję posmakować dań z restauracji w lutym i byłam wtedy bardzo pozytywnie zaskoczona (zobacz). Bardzo mi miło smutno, kiedy nie mogłam przybyć na komentowaną kolację degustacyjną, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! Wczoraj razem z moją mamą miałyśmy przyjemność przetestować nowe pozycje z karty dań. Dania serwował nam sam szef kuchni Przemek Woźny, który niedawno był na stażu w sztokholmskiej restauracji z dwoma gwiazdkami Michelin. Chodźcie zobaczyć, co dobrego możecie zjeść (i wypić) w restauracji GARD! Mam dla Was vloga oraz masę apetycznych zdjęć!

Ostatnio miałam przyjemność uczestniczyć w wyjątkowej kolacji degustacyjnej w sopockim Hotelu Haffner, która miała na celu zaprezentowanie gościom nowości z jesiennej karty dań. Kolacji towarzyszyła muzyka na żywo oraz degustacja wyselekcjonowanych win. Przyznam, że ta kolacja komentowana to było bardzo miłe przeżycie. Co podano na talerzu? Zapraszam do dalszej części wpisu, a Wam polecam zapoznać się też z ofertą brunchu w tym hotelu - zobacz mój wpis.

Jeżeli uważasz, że kuchnia wegetariańska jest nudna, pozbawiona smaku czy aromatów to musisz wybrać się do restauracji Falla, która odmieni Twoje spojrzenie na tą kuchnię. Falla w Gdańsku zaskoczyła nawet mnie, a ja przecież mogłabym żyć bez mięsa. Na talerzu dostaniecie całą masę kolorów, tekstur i aromatów, czego chcieć więcej?

Mam wspaniałych czytelników i obserwatorów, którzy zawsze podpowiedzą mi gdzie wybrać się na pyszności. Podobnie było, kiedy zapytałam gdzie jada się w Redzie - najpierw padły odpowiedzi, że sushi w Toko Sushi (które już Wam recenzowałam), a potem kilka osób poleciło mi słodkości z nowej kawiarnio-cukierni Słodka Strefa. W związku z tym, że Paweł miał urodziny wybraliśmy się do kawiarni Słodka Strefa i to był idealnie słodki wybór :).

Rogale świętomarcińskie to tradycyjne rogale z nadzieniem z białego maku wypiekane w Poznaniu. Jak ostatnio wyszło na jaw okazuje się, że prawdziwe certyfikowane rogale marcińskie produkowane są z użyciem margaryny. Nie można otrzymać certyfikatu jeśli w produkcji dodaje się masła, a wiadomo, że na masełku wszystko lepiej smakuje. W Trójmieście nie mamy certyfikatów, a cukiernie i tak produkują te pyszne rogale z białym makiem. Postanowiłam sprawdzić, gdzie najlepsze rogale "marcińskie" w Trójmieście (teraz rozumiecie cudzysłów) i najpierw zwróciłam się z pomocą na moją grupę "Gdzie jeść dobrze w Trójmieście" (dołącz) i wspólnie zrobiliśmy tak naprawdę burzę mózgów, a niektórzy nawet już przede mną poszli sprawdzać, dzięki czemu zadanie miałam ułatwione :).

W ramach odbywającego się właśnie Tygodnia Kuchni Polskiej, który trwa od 5 do 11 listopada z okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę, miałam przyjemność skorzystać z zaproszenia do jednej z trójmiejskich restauracji, które biorą udział w akcji. Wybrane restauracje z Polski (m.in. w Warszawie, Krakowie, Zakopanem, Poznaniu, Wrocławiu, Trójmieście, Szczecinie czy Katowicach) serwują w tych dniach specjalne menu inspirowane różnymi regionami i kuchniami z XIX i XX wiecznej Polski w tym z terenów pod wpływami rosyjskimi, pruskimi i austriackimi, kuchni żydowskiej oraz kuchni wojskowej. Oryginalne receptury wyselekcjonował i opatrzył komentarzem prof. Jarosław Dumanowski, kierujący Centrum Dziedzictwa Kulinarnego na Wydziale Nauk Historycznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. W Trójmieście udział w akcji bierze Petit Paris, Krew i Woda, Szafarnia 10, Sofitel Grand Hotel, Fino i Tłusta Kaczka. I właśnie mój wybór padł na Tłustą Kaczkę.

Kiedy po raz pierwszy spróbowałam pizzy w gdyńskiej Mące i Kawie (przeczytaj) to po prostu przepadłam! Od tego momentu pizza zyskała dla mnie zupełnie inny wymiar smaku. I choć bliżej mi do gdańskiego lokalu to dopiero w wakacje udało mi się go odwiedzić, a dlaczego? O tym w dalszej części wpisu.