Dzisiaj zapraszam na recenzję niezwykłej książki kucharskiej, którą podłączam pod mój cykl "Pożeraczka książek" - który rozbudowuję, dzięki współpracy z Księgarnią Internetową Gandalf.

"Kuroniowie przy stole"
Jakub Kuroń
Wydawnictwo: Czarna Owca
Stron: 250

"Kuroniowie przy stole" to książka wydana przez Jakuba, syna Macieja Kuronia. Książka jest zbiorem anegdot i opowieści na temat rodziny oraz zawiera kulinarne inspiracje rodziny Kuroniów. 
Publikację rozpoczyna spis treści, w którym dowiadujemy się, że każdy rozdział to historia i przepisy jednego z członków rodziny. Rozdziałów jest sześć, a na końcu książki epilog.


We wstępie autor książki opowiada, jak ważna jest tradycja, także ta kulinarna. W rodzinie Kuroniów tradycja kulinarna przekazywana jest z pokolenia na pokolenie, dzięki czemu więzi rodzinne są także silniejsze. Celem tej książki nie było napisanie biografii rodziny, a przedstawienie historii i anegdot, które oddają charakter opisywanych osób. W książce znajdują się historie trzech rodzin: Kuroniów, Liszkiewiczów (rodziny mamy Jakuba) i Boruckich (pradziadków).


Poświęcono też dwie strony na przedstawienie drzewa genealogicznego.


Dalej rozpoczynają się rozdziały z opowieściami i przepisami osób z rodziny. Każdy rozdział rozpoczyna się imieniem i nazwiskiem danej osoby oraz starymi fotografiami, które przedstawiają nam daną postać.



Dalej możemy poznać historię danej osoby, a każdej z nich poświęcono kilka stron - Jakub Kuroń nie wszystkie osoby pamięta, jednej nie miał okazji nawet poznać, więc pozbierał rodzinne wspomnienia w całość tworząc wehikuł czasu. 


W każdym rozdziale znajduje się po 12 przepisów. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to bardzo duży wybór mięsnych przepisów, ale są przepisy także wegetariańskie oraz na zupy, ryby, domowe przetwory, a nawet słodkości. Jedne są łatwiejsze do wykonania, jak np. jajecznica wiosenna, inne trudniejsze, jak np. duszone golenie jagnięce, ale każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Ponadto Jakub Kuroń przedstawił w każdym rozdziale 6 przepisów bezpośrednio powiązanych z danym bohaterem rozdzialu, a 6 alternatywnych, które są stworzone przez samego autora, dzięki czemu tradycyjne smaki mieszają się tutaj z nowoczesnymi. 




Każdy przepis opatrzony jest opisem, ilością porcji, składnikami i sposobem wykonania. Wszystko napisane zrozumiale i na tyle prosto, by początkujący w kuchni mógł sobie z przepisami poradzić.




Każdy przepis opatrzony jest dużą fotografią na całą stroną, a czasami nawet kilkoma. Fotografie są mocną stroną tej publikacji, są apetyczne, przemyślane kompozycyjnie, po prostu piękne. Gdyby książka była wydana na błyszczącym papierze robiłaby pewnie jeszcze lepsze wrażenie. Naprawdę z przyjemnością oglądałam kolejne zdjęcia, aż w brzuszku zaczęło burczeć... :)





Postanowiłam wypróbować przepis na słynną grochówkę - kuroniówką, która ma swoją piękna historię, a jej historia jest kultywowana przez fundację Jakuba Kuronia. Zupa pierwsza klasa - z przyjemnością zrobiłam jej podwójną porcję. 

po lewej zdjęcie z książki, po prawej moje wykonanie


Książkę wieńczy epilog, w którym autor opowiada o tym, jaki wpływ miały opisane osoby na Niego - czyli znowu wracamy do rodzinnych opowieści, które naprawdę przyjemnie się czyta. 



Na końcu książki jest alfabetyczny spis przepisów - brakuje mi podziału na dania główne, zupy, ciasta i desery lub podziału na składniki, który ułatwiłby wyszukiwanie.


Jestem pod dużym wrażeniem tej publikacji, ponieważ nie jest to zwykła książka kucharska. To książka pełna pięknych, rodzinnych historii, kulinarnych tradycji i bardzo ciekawych przepisów, dzięki czemu ma się ochotę eksperymentować. Piękne fotografie również zachęcają do kucharzenia. "Kuroniowe przy stole" to pozycja pełna pasji, która udowadnia, że warto robić, to co się kocha i pielęgnować rodzinne tradycje. Polecam wszystkim fanom kuchni polskiej i litewskiej, także tym, którzy poznają unowocześnione przepisy tradycyjne. Gotowanie łączy ludzi - o tym nie można zapominać i takie jest przesłanie autora książki, byśmy wspólnie przy stołach biesiadowali.


Książkę można kupić w księgarni internetowej Gandalf - klik

Raz na jakiś czas lubię przygotować coś trudniejszego, lubię wyzwania, tak było przy przepisie na babeczki z sercem. Tym raz pokusiłam się o przygotowanie przepisu na ciasto z sercem, a konkretnie jest to walentynkowa babka kakaowa z sercem. Uśmiech po przekrojeniu gwarantowany :). Inne przepisy na Walentynki można znaleźć tutaj - klik.
Babkę przygotowałam w silikonowej formie od EMAKO, z której ciasto bez problemu wyskoczyło, bez natłuszczania i nadało mu piękny kształt. Na zdjęciach widzicie też piękną kratkę Wiltona, również do kupienia w sklepie Emako, która zarówno jest pięknym rekwizytem do zdjęć, ale ułatwia też lukrowania czy chłodzenie ciast, bo pokryta jest specjalnym tworzywem, które zapobiega przywieraniu.

Babka walentynkowa z sercem

babka z sercem, ciasto na walentynki, walentynkowe ciasto, ciasto w środku z sercem, babka z sercem na walentynki, love cake, cake with heart inside
ciasto różowe:
szklanka mąki
2 jajka
łyżeczka proszku do pieczenia
125 g margaryny lub masła
1/3 szklanki cukru
barwnik fioletowy/różowy/czerwony w proszku
ciasto kakaowe:
1 i 3/4 szklanki mąki
2 łyżki kakao
3/4 szklanki cukru
2 łyżki cukru waniliowego
4 jajka
250 g margaryny lub masła
lukier:
białko
szklanka cukru pudru
barwnik różowy/czerwony
posypki serduszka i perełki
Składniki na ciasto różowe zmiksować ze sobą - trzeba dać około łyżeczkę barwnika w proszku.
Gęste ciasto przelać do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec około 40 minut w temp. 180 st. C. do tzw. suchego patyczka.
Zostawić ciasto do ostudzenia, a następnie:
1. jeśli ciasto ładnie wyrosło to można je pokroić na kromki i wtedy wycinać foremką do ciasteczek kształt serduszek
2. jeśli nie wyrosło nic się nie stało, przekroić ciasto wzdłuż na 2/3 blaty i wycinać foremką do ciasteczek kształt serduszek.
Składniki na ciasto kakaowe zmiksować ze sobą - ciasto będzie bardzo gęste.
Jeżeli nie mamy formy silikonowej do babki to należy ją wcześniej natłuścić i obsypać bułką tartą (ja swoją starą formę aluminiową wyrzuciłam, kiedy użyłam silikonowej jest rewelacyjna - klik).
Ciasto kakaowe najlepiej przełożyć do szprycy bez końcówki i wycisnąć odrobinę ciasta na dno formy.
Na tym cieście układać w koło serduszka (brzuszkami do dołu - bo po wyjęciu babkę odwracamy!), jedno obok drugiego.
Wycisnąć na boki i górę resztę ciasta kakaowego, wyrównać wierzch.
Piec 40-50 minut w temp. 180 st.C.
Wyjąć ciasto na kratkę do ciasteczek, zostawić do ostudzenia.
Przygotować lukier miksując białko na sztywno, a następnie stopniowo dodawać cukier puder.
Na koniec dodawać barwnik, aż otrzymamy żądany kolor.
Lukier wylać na babkę, ozdobić posypkami.
Po przekrojeniu ciasta ukażą nam się serduszka.
babka z sercem, ciasto na walentynki, walentynkowe ciasto, ciasto w środku z sercem, babka z sercem na walentynki, love cake, cake with heart inside
babka z sercem, ciasto na walentynki, walentynkowe ciasto, ciasto w środku z sercem, babka z sercem na walentynki, love cake, cake with heart inside
babka z sercem, ciasto na walentynki, walentynkowe ciasto, ciasto w środku z sercem, babka z sercem na walentynki, love cake, cake with heart inside

Ciasto francuskie lubię za szybkość, prostotę i wiele możliwości. Dzisiaj proponuję oliwki w cieście francuskim, bardzo proste, ale efektowne. Idealnie pasują podawane przy kuflu piwa. Fani oliwek nie będą narzekać na tak prosto podane ciasto francuskie z oliwkami zapewniam. Szybkie przekąski to jeszcze:

Ciasto francuskie z oliwkami
ciasto francuskie z oliwkami, oliwki w cieście francuskim, przekąska z oliwek, oliwki w cieście, ciasto z oliwkami

pół opakowania ciasta francuskiego
słoiczek czarnych oliwek

Ciasto francuskie pociąć na jednakowej długości i grubości paski. 
Dwoma paskami oplatać oliwki z dwóch stron, tworząc jakby warkocz - czyli na środek kłaść oliwek, owinąć ją jednym paskiem, a z drugiej strony drugim. 
Można posmarować rozmieszanym jajkiem.
Piec 15 minut w temp. 200 st.C.
Idealnie pasuje, jako przekąska do piwa.
ciasto francuskie z oliwkami, oliwki w cieście francuskim, przekąska z oliwek, oliwki w cieście, ciasto z oliwkami

Ciasto zebra to pierwsze ciasto, jakie przygotowałam mając pewnie koło 10 lat. Oczywiście pod nadzorem mamy spróbowałam coś przyrządzić sama, pewnie zachęcona przez koleżanki w szkole. Efekt był taki, że ciasto niby wyszło i wszyscy je zjedli, ale było zakalcem. Długo mi to pozostało w pamięci i nie mogłam się wziąć ponownie do tego wypieku. Jednak porażki należy zostawić i brać się dalej do pracy, po tylu latach - że nikt nie pamiętał nawet, że to kiedyś takie ciasto robiłam, upiekłam je po raz drugi, z tego samego przepisu. Wyszło doskonałe - zostało zjedzone raz dwa, nawet bez polewy i cukru pudru. Koniecznie spróbujcie zrobić ciasto zebra, bo to jedne z łatwiejszych i efektownych ciast. Z takich prostych ciast polecam też:

Ciasto zebra
przepis ciasto zebra, przepis na ciasto zebra, jak zrobić ciasto zebra, zebra przepis, zebra,
5 jajek
1 i 1/4 szklanki cukru
łyżeczka proszku do pieczenia
2 i 3/4 szklanki mąki
szklanka oleju
szklanka wody gazowanej + 3 łyżki wody
3 łyżki kakao

Białka oddzielić od żółtek.
Białka ubić na sztywną pianę.
Stopniowo dosypywać do białek cukier i cukier waniliowy, ciągle miksując aż będzie gęsta piana.
Teraz kolejno dodawać żółtka i miksować.
Do masy przesiać mąkę i proszek, wlać szklankę oleju i szklankę wody gazowanej (sprawdzi się również oranżada).
Miksujemy na najmniejszych obrotach miksera chwilę do połączenia się składników.
Ciasto podzielić na dwie części, do jednej z nich dodać kakao i jeszcze 3 łyżki wody - krótko zmiksować.
Dno tortownicy o średnicy 23 cm wyłożyć papierem do pieczenia albo całą tortownicę natłuścić i obsypać bułką tartą.
Na środek tortownicy wlewać łyżkę jasnego ciasto, następnie dalej na środek łyżkę ciemnego ciasta.
Postępować tak, wlewając naprzemiennie na środek, aż skończą się masy - paski zebry rozchodzą się do brzegów blaszki.
Piec w temp. 180 st.C. przez 45 minut do tzw. suchego patyczka.

Print Friendly and PDF

przepis ciasto zebra, przepis na ciasto zebra, jak zrobić ciasto zebra, zebra przepis, zebra,

przepis ciasto zebra, przepis na ciasto zebra, jak zrobić ciasto zebra, zebra przepis, zebra,


Kolorowe bezy wyglądają ciekawie w deserach, w pucharkach pokruszone, czy na ciastach, jako ozdoby. My lubimy wcinać same, taka mała słodka chwila na raz. Czerwone bezy można przygotować na Walentynki albo na nadchodzący Dzień Babci czy Dziadka, jako słodki upominek. Na prezent nadadzą się też:
ciasteczka herbatki
kruche ciasteczka motylki
ciasteczka różane przekładane konfiturą.

Czerwone bezy
walentynkowe bezy, beziki, kolorowe beziki

 2 białka
100 g cukru pudru
łyżeczka soku z cytryny
łyżeczka mąki ziemniaczanej
płaska łyżeczka barwnika czerwonego albo fioletowego

Białka ubić na sztywną pianą.
Stopniowo po łyżeczce dodawać cukier puder, cały czas miksując na wysokich obrotach.
Potem dodać sok z cytryny i mąkę ziemniaczaną, zmiksować.
Ubijać aż piana będzie lśniąca i sztywna.
Dodać barwnik (jeśli dodamy fioletowy beziki wyjdą ciemno-różowe) i tylko przez chwilę miksować - do niejednolitego wymieszania.
Przełożyć masę do worka dekoracyjnego lub szprycy z tylką gwiazdką i wyciskać bezy na papier do pieczenia, na kształt stożków.
Włożyć bezy do nagrzanego piekarnika do 140 st.C. i piec (suszyć) przy uchylonym piekarniku przez 30 minut. 
Jeśli bezy będą lekko brązowieć w trakcie pieczenia to przykryć je od góry np. papierem do pieczenia.
Po 30 minutach wyłączyć piekarnik, ale bezy dalej trzymać w piekarniku jeszcze przez min. 30 minut.

Ciasto francuskie w różnych wariacjach, na słodko i wytrawnie, to sprawdzony sposób na przekąski. Najszybciej ze stołu znikają parówki w szlafroczkach, bo to już sprawdzona zakąska. Tym razem przygotowałam ciasto francuskie z serem camembert, oliwkami i suszonymi pomidorami. Pomidorki suszone w oleju dostałam ze sklepu Hurtownia Oliwy. Mam zniżkę dla Was, 25% na zakupy w sklepie - na hasło "DusiowaKuchnia".

Tartaletki z serem, oliwkami i suszonymi pomidorami
ciasto francuskie z oliwkami, ciasto francuskie z oliwkami i suszonymi pomidorami, przekąski z ciasta francuskiego


opakowanie ciasta francuskiego
kilkanaście czarnych oliwek
kilka suszonych pomidorów (klik)
ser typu camembert
płatki chilii
tymianek

Ciasto francuskie pokroić na prostokąty lub kwadraty o boku około 5 cm.
Oliwki pokroić w paseczki, suszone pomidory na pół, a camembert w cienkie plasterki.
Na cieście układać oliwki, pomidory i plasterki sera.
Posypać płatkami chilli i tymiankiem.
Piec przez około 20 minut w temp. 200 st.C. do zbrązowienia.
ciasto francuskie z oliwkami, ciasto francuskie z oliwkami i suszonymi pomidorami, przekąski z ciasta francuskiego

Dzisiaj jest ważny dzień - moja kochana Mama świętuje okrągłe urodziny :) Przygotowałam dla Niej najwspanialszy tort, jaki potrafiłam - tort czekoladowy z czekoladowym rantem, z masą mascarpone, konfiturą malinowo-jagodową i jadalnymi storczykami (ulubione kwiaty mojej Mamy) od Ogrodnictwa Lawenda. Stres był nieziemski, czy wszystko się uda, ale wyszło idealnie! :) Jeżeli interesują Was inne torty to zapraszam:

"Uczta Lodu i Ognia"
na podstawie Gry o tron George'a R. R. Martina
Ch. Monroe-Cassel, S. Lehrer
Wydawnictwo: Literackie
Stron: 236

"Uczta Lodu i Ognia" to oficjalna książka kucharska, poradnik dla miłośników i na podstawie sagi George’a R.R. Martina. Czekając na 4 sezon "Gry o tron" warto przeglądać tą pozycję kulinarną i sprawdzić, co jedli  Lannisterowie czy Starkowie. Jeśli nie znacie powieści ani serialu to może zaciekawi Was informacja o przepisach wzorowanych na średniowiecze, jednak nie bójcie się, bo podano także ich współczesne odpowiedniki.
Już na wstępie muszę wspomnieć, że książka została wydana, dzięki dwóm blogerkom, które na swoim blogu (klik) przedstawiały interpretacje przepisów m.in. z serialu Gra o tron. Zostały zauważone i przyczyniły się w ogromnej mierze do wydania tej książki.
Książka rozpoczyna się kilkoma słowami od samego George'a R. R. Martina, który wyjawia nam swoją wstydliwą prawdę (nie zdradzę Wam jaką) :), opowiada, jak i dlaczego przykłada się w swoich dziełach do opisu jedzenia oraz jak doszło do publikacji tej książki, której nie byłoby bez Chelsea i Sariann. O dziewczynach i ich blogu dowiadujemy się w kolejnym rozdziale "O książce". 

Kolejny rozdział poświęcony jest "Zaopatrzeniu średniowiecznej kuchni", w którym wyjaśniono, jak jadano w tamtym czasie, jakie zamienniki możemy stosować - np. zamiast mięsa żubra czy tura można użyć wołowiny. Jest też ciekawa informacja o zamiennikach ziół, choć część z nich możemy dostać już w sklepach np. cząber (zamienić na tymianek) czy galangal (zamiana na imbir). Dalej podano kilka klasycznych, bazowych przepisów. Ten dział dla mnie był wyjątkowo interesujący, ponieważ swoją pracę magisterską pisałam na tematy pokrewne, m. in. o tym, co jedli średniowieczni mieszkańcy Gdańska.
Za tym rozdziałem jest charakterystyka kuchni różnych regionów, gdzie wyjaśniono, że np. na Północy jedzono bogato, począwszy od wszelakiej zwierzyny po jabłka i jagody, mieszkańcy Muru jedzą głównie żywność zakonserwowaną, bo panują tam wieczne lody, a w Dorzeczu kuchnia obfituje w ryby.
Dalej pojawiają się już rozdziały z konkretnych krain. Każdy rozdział rozpoczyna się wypisaniem wszystkich potraw w nim pojawiających się.
Każdy z przepisów opatrzony jest cytatem z sagi, czasem przygotowania, ilością porcji i propozycją, z czym jeszcze można podawać danie. Tak jak wspomniałam na początku, większość przepisów zaprezentowana jest na sposób średniowieczny i współczesny. Przy średniowiecznych przepisach są cytaty i informacja z jakiej książki została wzięta inspiracja - dziewczyny zyskały moje uznanie, gdyż kilka przepisów jest pozostawiononych w niezmienionej formie, podziwiam jakiemu trudowi podołały. Blog autorek miał tylko kilka miesięcy, kiedy pojawiła się propozycja wydania tej książki, tym bardziej zaskakuje pełen profesjonalizm, z jakim podeszły do publikacji. 
Oczywiście przy przepisach podane są składniki i dokładny opis, całość jest jasno napisana.

Moja recenzja zawsze musi być oparta na wypróbowaniu jakiegoś przepisu, czymże jest recenzja książki kulinarnej bez skorzystania z przepisu :). Wybrałam przepis z Północy na siedemnastowieczne pieczone jabłka (przepis) i jego odpowiednik współczesny (zdjęcia z książki powyżej, moje poniżej). Przepisy się sprawdziły, różnił się tylko nieznacznie czas pieczenia. Oby dwie propozycje są równie smaczne.


Większość przepisów jest bardzo prostych, typowo rustykalnych i faktycznie kojarzących się ze średniowieczem. Jest także kilka wyjątkowych przepisów, w pełni oddających charakter sagi, jak np. dornijski wąż, pieczony żubr, szarańcza o smaku miodowym czy pasztet z gołębi. W książce znajdują się przepisy na bułki, chleby, ciasta, śniadania, dania główne, sałatki i napoje itp. 

Większość fotografii pochodzi od autorek, dlatego z jednej strony są one bardzo autentyczne, utrzymane w podobnym klimacie, z drugiej strony widać, że nie są profesjonalne - nie wszystko widać dobrze na zdjęciach, część z fotografii jest malutka. 

Na końcu książki znajduje się rozdział "Stylowe ucztowanie", w którym autorki podpowiadają, jak można przyrządzić stylową ucztę, koniecznie z użyciem świec :). Jest także spis potraw, propozycje menu, podziękowania, spis treści, a także źródła cytatów zaczerpniętych z sagi. 




Przyznaję się bez bicia - sagi nie czytałam, nie jestem fanką fantasy, a do oglądania serialu zachęcił mnie Narzeczony i... czekam niecierpliwie na kolejny sezon Gry o tron. Do książki podeszłam z ciekawością, chociaż nie dawałam jej dużych szans, a tu takie ogromne zaskoczenia. "Uczta Lodu i Ognia" jest pięknie wydaną książką kucharską w twardej okładce, powstała z dbałością o każdy szczegół, blogerki wykazały się wielkim profesjonalizmem, tym bardziej to cenię, biorąc pod uwagę krótki staż bloga. Przepisy są bardzo ciekawe i smakowite, większość z nich jest prosta, choć jest też kilka dla wymagających czytelników. Chylę czoła także tłumaczowi, który w pełni oddał charakter cytatów średniowiecznych używając odpowiedniego słownictwa. Książka powinna zainteresować zarówno fanów fantasy, sagi, Gry o tron, jak i historyków. To pozycja dla prawdziwych smakoszy. Warto mieć ją w swojej biblioteczce, polecam z całego serca!

"Nie żałujcie sobie jadła, przyjaciele. Nadchodzi zima"
George R. R. Martin


Dziękuję Wydawnictwu  za przekazanie książki.

Do zrobienia tego ciasta zbierałam się ponad 2 lata - niewiarygodne, że tak długo zwlekałam, bo dzisiaj wiem, że jest to przepyszne ciasto, bardzo wpasowuje się w klimat świąteczny. Miodowe blaty, budyniowy krem i polewa czekoladowe z orzechami i migdałami to pyszne połączenie. Przepis jest trochę wymagający, ale warto się wysilić by potem zbierać zachwyty i być dumnym z wykonania takiego dobrego i ładnego ciasta. Więcej świątecznym przepisów znajdziecie tu - klik.

Miodownik

ciasto:
3 szklanki mąki
pół szklanki cukru
4 łyżki miodu płynnego
pół kostki margaryny Palma z Murzynkiem Bielmar
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 jajka

krem:
2 szklanki mleka
łyżka mąki pszennej
łyżka mąki ziemniaczanej
łyżka cukru waniliowego
kostka margaryny Palma z Murzynkiem Bielmar
niepełna szklanka cukru pudru

polewa:
2 łyżki mleka
4 łyżki cukru
2 łyżki kakao
50 g (1/4) kostki margaryny Palma z Murzynkiem Bielmar

dodatki:
orzechy włoskie
płatki migdałów

Wszystkie składniki na ciasto włożyć do miski i zagnieść ze sobą, ciasto powinno być trochę lepkie.
Ciasto podzielić na 4 równe części - po około 200 g.
Dno tortownicy o średnicy 21 cm wysmarować tłuszczem i posypać mąką.
Rozwałkować pierwszą część ciasta na tortownicy lub wylepić ciastem dno ręcznie.
Piec przez 15 minut w temp. 180 st.C. aż się stanie lekko brązowe.
Wyjąć ostrożnie z blaszki gotowe ciasto - będzie lekko miękkie, ale stwardnieje po chwili, dobrze jest wyjmować ciasto przy użyciu szerokiej i płaskie łopatki.
Czynność powtórzyć z kolejnymi 3 blatami. 
Zostawić blaty do ostudzenia.
Przygotować krem wlewając jedną szklankę mleka do rondla i podgrzewać.
Drugą szklankę mleka wymieszać z mąką pszenną, ziemniaczaną i cukrem waniliowym.
Dodać zawartość drugiej szklanki do rondla i podgrzewać, mieszając aż masa zgęstnieje.
Zostawić do ostudzenia.
Margarynę utrzeć z cukrem pudrem, a następnie dodawać po łyżce masy budyniowej ciągle miksując.
Gotową masą przełożyć blaty miodownika - kremu nie kładziemy na ostatnią górną warstwę, tam będzie polewa.
Dobrze jest zostawić ciasto przełożone kremem na noc w lodówce.
Przygotować polewę wkładając wszystkie składniki do rondelka, podgrzewać aż całość się połączy ze sobą.
Wylać polewę na wierzch ciasta i od razu ozdobić orzechami i płatkami migdałów.

Print Friendly and PDF