W nowym roku zamiast tworzyć listę postanowień postanowiłam spisać moją listę marzeń, celów i planów. Wpisałam też na tą listę moje większe marzenia, które już udało mi się spełnić - te spełnione są przekreślone i jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że całkiem dużo już tych skreśleń. Taka jestem - będę zawsze dążyć za wszelką cenę (ale z rozsądkiem) do spełniania swoich marzeń. Jedne z nich są większe inne mniejsze, niektóre może trochę wydadzą Wam się śmieszne :). To dosyć osobisty wpis, chyba najbardziej prywatny jaki możecie zobaczyć do tej pory.
Polecam Wam przygotować taką listę marzeń, do której zawsze możecie wrócić i coś dopisać a najlepiej jeśli coś skreślić. Ta lista ma przypominać Wam co jeszcze przed Wami, a zarazem ile już dokonaliście. To jest mega inspirujące! Będę tą listę aktualizować, dopisywać i skreślać! W komentarzach zostawcie mi Wasze największe marzenia albo te najśmieszniejsze, może i mi coś się z tego spodoba :).

 

Zawsze chciałam zrobić domowy makaron, ale muszę się Wam do czegoś przyznać... nienawidzę wałkować! Słabeusz ze mnie straszny i muszę mieć od tego ludzi no! :) Kiedy dostałam z jedną przesyłką marketingową niespodzianką maszynkę do makaronu ucieszyłam się jak wariatka, że wreszcie zrobię ten wyśniony domowy makaron :). Oczywiście potrzebowałam kogoś do montażu :), ale potem to już sama przyjemność. Kto mnie obserwuje na Instagramie ten na pewno widział, że cieszyłam się jak dziecko. Łapcie super łatwy przepis na domowy makaron, który zaciągnęłam od jednej z moich ulubionych blogerek Madame Edith


Domowy makaron



150 g mąki pszennej (użyłam mąki włoskiej "00" im drobniej zmielona tym lepiej)
1 duże jajko
duża szczypta soli
opcjonalnie przy zagniataniu woda lub oliwa

Mąkę wymieszać z solą, zrobić kopczyk z dołkiem i wbić do niego jajko.
Najpierw wymieszać ciasto za pomocą noża, a potem ręcznie zagniatać około 10 minut aż ciasto będzie elastyczne. 
Jeśli będzie za suche i nie da się go zagnieść należy dodać kilka kropel oliwy lub wody aż osiągnie odpowiednią konsystencję (ja dałam trochę oliwy i trochę wody). 
Zagniecione ciasto przykryć ściereczką i zostawić na 15 minut aby odpoczęło.
Ciasto podzielić sobie na 2 lub 4 części, wziąć jedną z nich spłaszczyć ręką lub przy użyciu wałka i lecimy do maszynki :). 
Wałkować dwa razy na każdej grubości - 1,3,5,7 (w 9 stopniowej skali), w między czasie podsypywałam maszynkę i ciasto mąką, aby mi się nie przykleiło.
Następnie pociąć makaron według uznania, u mnie na nitki. 
Odłożyć na chwilę makaron aby przysechł - jeśli nie będziemy wszystkiego od razu używać to najlepiej rozwiesić makaron do całkowitego wysuszenia np. na wieszaku :). 
Makaron gotuje się w osolonej wodzie dosyć krótko około 2-3 minuty (tym dłużej im grubszy).

Z przepisu wychodzą około 3 porcje do zupy. Jeżeli potrzebujecie więcej należy podwoić składniki.





suszenie makaronu

wysuszony makaron "na później"

Mój początek roku zaczął się jakiś zakatarzony, ale rozumiem, że to takie wyzwanie na sam początek roku. Trzeba wdrożyć całą armię zdrowych i naturalnych produktów do walki z tymi wirusami. Mam dla Was napój mocy na przeziębienie. Na rozgrzanie polecam też napar z rozmarynu lub tymianku i pomarańczowy napar.


Napój na przeziębienie - napar z kurkumy, imbiru i cytryny


1,5 litra wrzątku
1-2 cm kawałek imbiru
1 cm kawałek świeżej kurkumy
laska cynamonu
kilka goździków
sok wyciśnięty z połowy cytryny
kilka plasterków cytryny
miód do smaku

Imbir, kurkumę, cynamon i goździki zalać wrzątkiem. 
Dodać sok z cytryny i jej plasterki. 
Gdy całość lekko ostygnie dodać miód do smaku. 
Pijcie na zdrowie!



Witajcie w Nowym Roku 2018!

Grudzień był dla mnie bardzo intensywnym miesiącem. Załatwiałam wiele spraw, chodziłam na wizyty kontrolne do lekarzy, dorwało mnie paskudne przeziębienie na święta i sylwestra, ale było też wspólne wybieranie choinki, strojenie domu na święta, dużo gotowania i pieczenia, które tak lubię. W tej gonitwie znalazłam jednak wiele umilaczy zimowych.

W nadchodzącym roku 2018 życzę Wam przede wszystkim zdrowia, bo jak będzie zdrowie to będą i siły na spełnianie marzeń, na szczęście i wszystkie inne wyznaczone cele :). I jeszcze życzę Wam samych smakołyków w Nowym Roku :). 

fot. Karol Kacperski


Ogólnie rzecz biorąc to nie przepadam za podsumowaniami roku i wyznaczaniem celów na jego początku. Jednak przypomniałam sobie, że w zeszłym roku, kiedy pomyślałam "co zmieniłaś na blogu, co ulepszyłaś, jakie pomysły nowe miałaś" to nastała nostalgiczna pustka, którą postanowiłam zmienić. Dzisiaj chciałabym się trochę pochwalić i zostawić ku pamięci, że 2017 rok przyniósł dużo blogowych zmian



Co przyniósł 2017 rok na blogu?






1. Nowy wygląd bloga.


Od dawna chciałam coś zmienić i w tym roku się odważyłam i przeznaczyłam budżet na lepszy wygląd i rozwijane menu, o którym marzyłam latami. Dzisiaj możecie korzystać z wyboru między słodkimi i słonymi daniami, wybrać okazje na jakie szukacie przepisów czy łatwiej wyszukać restauracje. Pojawił się też ruchomy slider z moimi ulubionymi postami lub po prostu nowymi. 




2. Nowy cykl "gdzie na śniadanie w Trójmieście".


Cykl powstał na Waszą potrzebę, bo często pytaliście mnie gdzie zjeść śniadanie w Trójmieście i czy mam jakieś zdjęcia tego posiłku. Mam nadzieję, że uda mi się go rozwinąć pomimo tego, że śniadania jem w pracy, a w weekendy jestem zbyt leniwa by gdzieś się zwlec z łóżka :). 


3. Nowy dział - poza kuchnią.

W tym roku poczułam potrzebę podzielenia się z Wami takimi sprawami, o których mówię na moim Instagramie. Dusiowa to moje małe miejsce, a w moim życiu istnieje też przecież życie "poza kuchnią" :). Wprowadziłam trochę więcej lifestylu na blogu w postaci "ulubieńców miesiąca".


Dodaj mnie do obserwowanych :)



4. Rozwój działu - podróże.

W tym roku bardzo mocno skupiłam się na dziale podróże i przygotowałam dla Was aż 8 wpisów o greckich wyspach i...planuję kolejne. Bardzo te wpisy się Wam spodobały, w szczególności "co zobaczyć na Krecie" i "co powinieneś wiedzieć o Zakynthos". 

w tym roku spełniłam też swoje marzenie o zrobieniu tej fotografii i zobaczeniu tego na własne oczy:)


5. Filmy na youtube.

Razem z inwestycją w nowy aparat postanowiłam nagrywać coś od czasu do czasu (klik) i Wam pokazywać. Nie wychodzi mi to najlepiej niestety, nie jestem też typem mówcy, ale np. vlog z wakacji się Wam podobał. Poniżej najnowszy filmik, który robiłam jedną ręką kręcąc, a drugą gotując :). Lustrzanka nie nadaje się do vlogowania, za ciężka jest :). 



Które rozwiązanie na blogu najbardziej Wam się spodobało? :)



Przygotowałam dla Was 50 przepisów na Sylwestra, z którego skomponujecie imprezowe menu. Są tu przystawki na ciepło i zimno, sałatki, dania główne i coś na słodko. Przepisy na koktajle zebrane są w oddzielnym dziale tu.



50 przepisów na Sylwestra























































Chciałabym Wam przedstawić jedną z najlepszych oliw na świecie, które możecie kupić za pośrednictwem strony Hurtownia-Oliwy. Oliwa Frantoi Cutrera zajęła 6 miejsce w rankingu 100 oliw na całym świecie! To było dla mnie niezwykle ekscytujące móc ją posmakować i porównać z oliwami, które do tej pory degustowałam. Tym bardziej, że dopiero od kilku lat kocham oliwy, musiałam do niej po prostu dojrzeć. 



Jak smakuje najlepsza oliwa na świecie? 




Frantoi Cutrera to rodzinna firma, która od 1906 roku uprawia z wielką pasją drzewa oliwne w południowo-wschodniej części Sycylii, w górach Monte Iblei. Pierwszy młyn do wyrobu oliwy założono w 1979 roku. Dzisiaj łączą tradycję z innowację i dzięki temu osiągnęli wielki sukces. Oliwa "Primo" zajęła 6 miejsce w rankingu najlepszych oliw na świecie w 2015 roku - sam zobacz. Oliwki z tej farmy przetwarzane są w ciągu 6 godzin od zbioru, tłoczy się z nich olej zawsze metodą na zimno, a produkty uboczne z produkcji stosowane są jako naturalne nawozy na farmie. 


Oliwki do tej oliwy zbierane są ręcznie w gaju na terenie pagórkowatym, na ekologicznym terenie od 1 do 31 listopada, a następnie tłoczone na zimno. To sprawia, że po jej otwarciu w nasze nozdrza uderza świeży i intensywny aromat, który nieco przypomina mi zapach trawy. Jednak przy spożyciu czujemy jej bogaty aromat, wytrawność i pikantność, która zostaje na języku przez dłuższy czas. Ma taki mocny finisz. Do tej pory nie spotkało mnie coś takiego wśród oliw, ona jest wyjątkowa! Idealnie podkreśli smak pieczonych ryb np. tego dorsza, delikatnych mięs np. filet z kurczaka caprese czy pieczonego kurczaka. Dodałabym ją do dań ze składnikami, które same w sobie mają mało smaku, a ta oliwa jest bardzo wyraźna i zaczaruje nasze danie.



Tak dobrej jakości oliwa może być wspaniałym i eleganckim prezentem dla kogoś kto kocha włoskie smaki, dba albo Wy chcecie dbać o jego zdrowie albo dla fanki domowych kosmetyków.  Wymienię Wam tylko kilka właściwości prozdrowotnych oliwy:
- działa przeciwzapalnie i anybakteryjnie
- zapobiega chorobom układu krążenia, układu oddechowego i nowotworom
-wyrównuje poziom cukru we krwi
-wspomaga układ trawienny i pokarmowy.
Oliwą można też natłuszczać całe ciało niczym balsamem, stosować jako krem przeciwzmarszczkowy na twarz lub olejować nią włosy. Wszystko dla naszego dobra zamknięte jest w tej butelce.


Druga oliwą, którą testowałam jest Frescolio tego samego producenta. Do tej oliwy załączono na szyjce butelki dzikie oregano z solą morską. Oliwki zbierane są ze starego i nowego gaju w okresie 20 września do 20 października stąd świeży i wyraźny zapach oliwy. Jest ona bardziej gęstsza od Primo, dużo mniej pikantna w smaku i swój charakter pokazuje od razu na języku, ale finisz ma delikatny. Sprawdzi się doskonale do wszystkich grzanek np. bruschetty z prosciutto., tatara wołowego lub tatara z łososia, caprese i wszystkich sałatek




Ile kosztuje jedna z najlepszych oliw na świecie? Mnie cena pozytywnie zaskoczyła - zobaczcie sami [klik]. Pamiętajcie, że najlepiej wybierać oliwę extra virgin, z certyfikatami i w ciemnej butelce. Kupując produkty poprzez Hurtownię Oliwy macie gwarancje, że butelki dotrą do Was w całości, bo są naprawdę dokładnie i precyzyjnie zabezpieczone. Pełen profesjonalizm, ten sklep polecałam Wam już nie raz :). 


Którą oliwę byście wybrali Primo czy Frescolio? 

Zielona szpinakowa rolada z łososiem to idealna przekąska na Sylwestra. Zielona niczym choinka, a skrywająca w środku same smakołyki.
Wszystkie przepisy na Sylwestra tu, a przepisy na koktajle tu



Rolada szpinakowa z łososiem wędzonym




250 g świeżego  szpinaku
3 jajka (białka i żółtka oddzielnie)
pół łyżeczki soli
duża szczypta świeżo mielonego czarnego pieprzu
łyżeczka soku z cytryny
2 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę
300 g wędzonego łososia (mój był z koperkiem)
2 serki twarogowe z ziołami do smarowania (ok. 300 g)

Umyte liście szpinaku wrzucić na patelnię i podgrzewać aż się skurczą - odlać wodę i ostudzić liście.
Następnie wymieszać szpinak w blenderze z 3 żółtkami, solą, pieprzem, czosnkiem i sokiem z cytryny.
Białka ubić na sztywną pianę i wmieszać je delikatnie do szpinaku. 
Blachę wyłożyć papierem do pieczenia, lekko natłuścić i rozprowadzić na niej masę szpinakową.
Piec 25 minut w temp. 180 st.C - ciasto ma się lekko zarumienić tylko.
Wyjąć i ostudzić, a potem zdjąć papier z ciasta i na jednej stronie rozsmarować serek z ziołami. 
Ułożyć płaty łososia i zawinąć ciasto w roladę, którą owinąć folią spożywczą i włożyć do lodówki na kilka godzin. 
Rolada szpinakowa z łososiem pięknie wygląda na stole pokrojone w plastry.