Dzisiaj chciałabym Wam pokazać przepis na szarlotkę według mojej Mamy. Szarlotka jest pysznym ciastem, dla leniuchów polecam przepis na szybką i prostą szarlotkę sypaną, dla wymagających szarlotka tatrzańska. W związku z tym, że w przy cieście kruchym używamy samych żółtek, białka warto zagospodarować na bezową piankę.


Szarlotka z bezową pianką
przepis szarlotka, przepis na szarlotke, szarlotka z bezową pianką, szarlotka pyszna, prosta szarlotka

ciasto kruche:
3 szklanki mąki krupczatki
łyżeczka proszku do pieczenia
1,5 szklanki cukru
200 g masła
5 żółtek

5 dużych jabłek (ok. 1 kg)
łyżeczka cynamonu

pianka:
5 białek
pół szklanki cukru
2 łyżki mąki ziemniaczanej

Zagnieść ze sobą składniki na ciasto kruche.
Podzielić ciasto na pół, uformować dwie kule, włożyć w woreczki i wstawić do zamrażalnika na min. 30 minut.
W tym czasie obrać jabłka i zetrzeć je na największych oczkach tarki.
Dużą, prostokątną blachę wyłożyć papierem do pieczenia i na dno zetrzeć na tarce jedną część ciasta.
Na ciasto ułożyć starte jabłka i posypać je cynamonem.
Białka ubić na sztywną pianę, następnie stopniowo dodawać cukier, a na sam koniec mąkę ziemniaczaną.
Pianę wyłożyć równomiernie na jabłka.
Ostatni etap to starcie na tarce pozostałej części ciasta.
Piec w temp. 180 st.C. przez 60 minut. 

przepis szarlotka, przepis na szarlotke, szarlotka z bezową pianką, szarlotka pyszna, prosta szarlotka


przepis szarlotka, przepis na szarlotke, szarlotka z bezową pianką, szarlotka pyszna, prosta szarlotka

przepis szarlotka, przepis na szarlotke, szarlotka z bezową pianką, szarlotka pyszna, prosta szarlotka

W sobotę odbyło się spotkanie trójmiejskich blogerek kulinarnych, organizowane przez Trójmiejską Solniczkę przy długim, prostokątnym stole w Coco Restaurant w Gdyni, gdzie każda z nas miała swoje miejsce przy stole z talerzykiem ozdobionym karteczką z imieniem. Tematem spotkania była zdrowa kuchnia, którą przybliżali nam zarówno właściciele restauracji, jak również dwie blogerki z blogów: Okiem Dietetyka i Psychologia Jedzenia. Pan Konrad i Kuba (właściciele) opowiedzieli nam o swoich planach odnośnie stworzenia menu dla wegetarian i wegan, które zmieniałoby się, co 2 tygodnie. Na spotkanie przyszła także przedstawicielka magazynu Dolce Vita, która opowiedziała nam o planach na redakcyjne rubryki oraz przedstawicielka firmy sprzedającej karob (powstaje z melasy z chlebka świętojańskiego), który skutecznie zastępuje kakao, a przy tym wszystkim nie ma w sobie kofeiny, więc jest idealny dla dzieci. 










Coco Cafe Club&Restaurant przygotowało dla nas wegetariańskie przekąski, a w tym pierożki z mąki orkiszowej z sosem na bazie mleczka kokosowego, tatar z kaszy gryczanej i buraków, hummus z ciecierzycy i przepyszne carpaccio z buraków z sezamową pastą i kiełkami fasoli. Podeszłam sceptycznie, bo buraków nie lubię i to bardzo, a ten buraczek taki słodziutki i pyszny, że zakochałam się :)




Następnie był life-cooking w wykonaniu Szefa Kuchni pana Macieja, który przygotował warzywa z woka w sosie z mleka kokosowego i masła orzechowego doprawione liśćmi kaffiru i kwiatami ślazu oraz lawendy :) Warzywa podane zostały z polentą. Bardzo ciekawa i smaczna propozycja.





Potem przyszła pora na blogerki :) Każda z nas miała przynieść dowolny, zdrowy składnik do deseru, okazało się, że najwięcej dziewczyn przyniosło gorzką czekoladę i żurawinę, a ja za to ( i któraś z dziewczyn jeszcze) przyniosłam płatki migdałów, a Ewa zrobiła szał rajskimi jabłuszkami. Następnie podzieliłyśmy się na grupy wybierałyśmy po kilka składników, każda grupa po kolei po jednym by potem stworzyć jakiś cudny deser. Każda z grup przyrządziła coś pysznego. W mojej grupie była Cook-landOkiem dietetykaPolka Dot i Słodkie słone. Wspólnymi siłami powstały pieczone jabłka z karmelem i cynamonem nadziane konfiturą z żurawiny i chilli posypane prażonymi płatkami migdałów.





 Pozostałe grupy przygotowały: deser jogurtowy z miodem, muesli i prażonymi jabłkami,
zapiekane owoce pod kruszonką,
figi zapieczone pod czekoladową kruszonką.



Przyłapana przez Cook-land.

Słodką rozpustą zakończyło się nasze spotkanie :)
A takie liczne grono blogerek kulinarnych z Trójmiasta się wreszcie spotkało!
Pozdrawiam ciepło, dziękuję za miłe chwile i do następnego razu :)

Zapraszam do obejrzenia materiału filmowego z TV Gdynia:

Więcej zdjęć na fanpagu: klik.






Tak jak wspominałam w tym (klik) wpisie, mój blog został BLOGIEM PARTNERSKIM targów Natura Food odbywających się w Łodzi. VI Międzynarodowe Targi Żywności Ekologicznej i Tradycyjnej NATURA FOOD odbywały się w dniach 11.10-13.10.2013 w nowoczesnych wnętrzach Międzynarodowych Targów Łódzkich.  Jak widzicie na załączonym poniżej zdjęciu wydarzenie cieszyło się ogromnym zainteresowaniem, po bilety do kasy kolejka sięgała aż za wnętrze budynku :)

My swoją podróż rozpoczęliśmy z samego rana w sobotę (pobudka o 3), by po 11 być już w Łodzi i prosto z dworca wybrać się na targi. Na miejscu dostaliśmy nasze wejściówki z akredytacją do wejścia także na równocześnie odbywające się II Targi Ekologicznego Stylu życia "Be ECO" oraz III Festiwal Kawy, Herbaty i Czekolady. Zostaliśmy oznaczeni, jako MEDIA :)
Kiedy postawiliśmy pierwsze kroki w głównej hali byliśmy już oczarowani ilością wystawców, a było ich około 300! W tym roku Krajem Partnerskim były Węgry, a na samych targach pojawiło się około 20 producentów węgierskich, gdzie można było zakupić np. węgierskie pikle, kiełbasy, warzywa, owoce czy wino. Główna hala podzielona była na strefę produktów ekologicznych certyfikowanych (75 stoisk), strefę produktów tradycyjnych (73) i strefę produktów naturalnych niecertyfikowanych (36). 


Na początku rozejrzeliśmy się po wszystkich stanowiskach przy okazji robiąc zdjęcia, a nie było łatwo, bo co chwilę ktoś wchodził w kadr :) Następnie degustowaliśmy, bo prawie na każdym stanowisku można było czegoś spróbować i prowadziliśmy rozmowy, wystawcy chętnie opowiadali o swoich produktach i pasji, udało mi się rozdać kilka wizytówek z myślą o dalszej, nowej współpracy. Świetnie było zobaczyć produkty, które miałam okazję testować na łamach bloga, jednak nikt po za jedną firmą (więcej dalej) nie zainteresował się nami, tak jakbyśmy tego chcieli ;) 

 
 Bardzo dużo wśród wystawców było producentów miodów, ogromny wybór zarówno wśród klasycznych miodów, jak lipowy, wielokwiatowy, gryczany, ale też dla mnie nowych jak np. biały rzepakowy (przepyszny) oraz miodów z dodatkiem owoców np. z pasieki Pucer akacjowy z wiśniami lub poziomkami. W związku z tym, że ja słoik miodu w tym roku już zakupiłam to Paweł zrobił zakupy, postawił na miód akacjowy oraz wysokogórski malinowy kupiony na stanowisku węgierskim, jednak na miodzie jest informacja o wyprodukowaniu w Rumuni - firma Szasz Ilyes.









Moją uwagę przykuwały przetwory w różnych kombinacjach, słodkie i wytrawne. Dżemy, ketchupy z cynamonem i miodem, musztarda z figami, chutneje z zielonych pomidorów. Ileż specjałów spróbowałam, a potem nie wiedziałam, co zakupić :) VITAPOL uraczył mnie właśnie pysznym ketchupem i konfiturą z pigwy, Paweł sfotografował w trakcie mojej degustacji syrop z jarzębiny i okropnie żałuję, że nie miałam okazji go spróbować :( PPHU Bojek miał świetne suszone pomidory i marynowaną dynię. 


 Wielu wystawców zadbało by produkty prezentowały się doskonale, wracamy do tradycji - to lubię :)

 Towary Niezwykłe były doceniane i chętnie degustowane przez odwiedzających, a mnie zaczarowały smakiem i zapomniałam zostawić wizytówkę ;)
 Luks Pomada przykuwało uwagę designerskimi słoiczkami, korzenny pomidor znajdzie na pewno rzeszę fanów, nam przypasował ostry zielony pomidor, który wcale nie był tak ostry jak nam powiedziano.



 Twój Ogród zrobił furorę konfiturą z mirabelki, a odkąd spróbowałam żałuję, że nie wysiliłam się w tym roku by pojechać gdzieś za miasto na zbiory.

Produkty węgierskie przykuwały oko ognistą czerwienią.


Po przejściu kilku kilometrów na hali nie mogliśmy znaleźć stoiska ETERNO, czyli firmy, której produkty miałam okazje testować (tu, tu, tu i tu) i która była sponsorem nagród konkursowych dla Was. Nie pomyśleliśmy by sprawdzić w katalogu numer stoiska i tak się kręciliśmy, a Pavcio się śmiał z jakim zacięciem chodziłam i pod nosem mówiłam "Nooo gdzie jest Eterno" :) W końcu udało się! :) Pełna radości podeszłam się przedstawić, ale wcześniej zostałam zdemaskowana, bo Pani właścicielka mnie poznała :)) Ależ to było miłe, że mogłam osobiście poznać ludzi, z którymi tak miło się współpracowało. Na stoisku same pyszności, w tym nowości np. smaczna figa z makiem. Dla rodziców zakupiłam chrzan z żurawiną, a Pavcio herbaciany król dokupił cytrynki z rumie z cynamonem. Stoisko pełne pyszności, bijącego ciepła i serdeczności, a do tego dostaliśmy podarunek za udaną współpracą - już niedługo testujemy nowe smaczki, truskawki w migdałach proszą się o zjedzenie :) Dziękujemy i pozdrawiamy :)




 Tyle emocji, a na stanowisku Eterno spotkałam jeszcze Dominikę razem z Narzeczonym z bloga Domi w kuchni, którzy to nas dostrzegli:) Cudownie było móc spotkać się na żywo, zamienić kilka słów, wymienić się uśmiechami, przekonać się, że jest taką ciepłą osobą, jaką wydawała mi się w trakcie rozmów na fb. Mam nadzieję, że szybko będzie okazja do następnego, dłuższego spotkania :) 
Te kilka godzin i ponad 5 godzinna podróż nas wykończyła, więc poszliśmy zrelaksować się do hotelu, a po południu zwiedzaliśmy Łódź. Następnego dnia ponownie wybraliśmy się targi licząc na szkolenie z czekolady, jednak prowadzący się rozchorował :( Więc znowu zrobiliśmy kilka rundek po stoiskach.
 Na targach miałam okazję zobaczyć sprzęt Thermomix, który wiele osób sobie chwali, a drugie tyle twierdzi, że nie jest dla nich. Stanowisko nie cieszyło się za dużym zainteresowaniem.
 Targi Natura Food obfitowały także w przeróżne napoje. Po raz pierwszy miałam okazję spróbować napojów słodzonych stewią i faktycznie są bardzo słodkie, ale mają też charakterystyczny posmak, który nie do końca mi pasuje.
Bardzo cieszyłam się z możliwości wypróbowania słynnej Fritz Coli i napojów John Lemon na bazie Yerba Mate. Lemoniada rabarbarowa świetnie orzeźwia, a Yerbata pobudza.




Obojgu nam bardzo zasmakował sok z brzozy firmy Oskoła, zostaliśmy jego fanami w wersji z owocami np. dziką różą, porzeczką, miętą czy cytryną.
Wśród stoisk z napojami znaleźliśmy jeszcze Bombillę, której niestety nie udało nam się spróbować.
 Na kilku stoiskach można było wypróbować naturalnych soków z jabłek, naszą uwagę przykuło stanowisko z jabłkami łąckimi.
Do kupienia były także produkty bezglutenowe, zarówno pieczywa, jak i słodkości, czy przekąski w postaci chrupek paprykowych w kształcie dinozaurów.



 Nie zabrakło także stoisk z serami, oczywiście jak zawsze były wszechobecne oscypki, tymi grillowanymi z żurawiną pożywiał się Pavcio, co jakiś czas :) Nowością były sery pokrojone kostkę, gotowe do koreczków, bardzo dobre w smaku. Nie zabrakło również naszej, regionalnej Kaszubskiej Kozy z serami kozimi, nie udało mi się przebić przez tłum, na szczęście, wiem, kiedy i gdzie u nas w Trójmieście te serki mogę kupić. Zainteresowanie budził wielki kawałek sera parmezan. Całkiem ciekawy smak miał delikatny ser jakby twarożkowy o smaku czekoladowym.









Pięknie pachniało przy stoisku z naturalnymi przyprawami, gdzie można było na miarki (mała, duża) dostać oprócz powszechnych przypraw także takie rzadziej spotykane jak np. trawa cytrynowa, cała gałka muszkatałowa, hyzop, czosnek niedźwiedzi.

Bardzo smakowite były tradycyjne Lody z Natury, zachwycił nas smak antonówka (doskonały!), ja jak zawsze wybrałam malinowy (pyszny), a lody miodowe zostały nagrodzone Złotym Medalem Natura Food.

W między czasie odbywały się różne pokazy kulinarne, trafiliśmy na poczęstunek z zapiekanki ziemniaczanej i gołąbka z sosem pomidorowym. Całość była bardzo słabo doprawiona.




Na innych stoiskach z żywnością znalazły się różnego rodzaju mięsiwa, kiełbasy, dziczyzna, okrasa z gęsi (pycha), kiełki (i kiełkowe obrazki), likiery, nalewki czy proziaki i pewnie mogłabym wymieniać tak bez końca.








 Wino z aronii było okropnie cierpkie, zdecydowanie mój sok i nalewka są lepsze :)

 Nasz, gdański motyw :)




Tak jak wspominałam na początku wpisu, równocześnie odbywał się Festiwal Kawy, Herbaty i Czekolady i to był najsłabszy punkt targów, właściciele nie byli  zainteresowani szczególnie odwiedzającymi, każde stoisko podobne, pokazy kawowe bez rewelacji. Oprócz różnych kaw i niewielu herbat znalazły się wyroby takie, jak kawa i migdały w czekoladzie, syropy do napojów.











Kolejną nowością dla nas była Afri Cola, czyli kultowa lemoniada o smaku coli, która zawiera wysoką dawkę kofeiny (25 mg w 100ml napoju).

Tylko na jednym stanowisku zainteresowano się, czy mamy ochoty napić się kawy. Wszech-Kawa ma mocny aromat orzechowym i postanowiła nas na nogi. A od słowa do słowa okazało się, że właściciel pochodzi z Gdańska :)

Wrócę jeszcze do czekolady, którą jednak znaleźliśmy w poprzedniej hali Natura Food. Manufaktura Czekolady miała piękne kawałki drewna z napisami, czekolady wyglądały pięknie, szkoda, że nie można było ich spróbować, tym bardziej, że cena 20 zł za jedną tabliczkę to bardzo dużo, a może degustacją przekonałoby się klientów.





Nasze zakupy:  
soki z brzozy, z żurawiną, dziką różą i miętą Oskola
cytrynki w rumie z cynamonem Eterno
chrzan z żurawiną Eterno
pakiecik konfiturek z Etrno
przyprawy: trawa cytrynowa, gałka muszkatałowa, pieprz ziołowy, czerwona czubryca, wanilia.
Gołka, bryndza, afri-cola, miód akacjowy, miód wysokogórski malinowy.
Jeszcze rzut oka na Press Room, który ratował nas szybką kawą, chwilą ciszy i wygodnym miejscem do odpoczynku.

Targi Natura Food to ogromne wydarzenia, na którym warto się pojawić. Ogromna hala wypełniona po brzegi stoiskami z przeróżnymi wystawcami, którzy oferują same pyszności zaskoczyła nas bardzo pozytywnie. Mam nadzieję, że z nowych kontaktów coś wyniknie, a że dotychczasowe zostaną utrzymane na podobnym poziomie :) To nie są targi, gdzie pojawiają się tylko produkty od Gospodyń Wiejskich, tutaj znajdziecie także młode przedsiębiorstwa i małe manufaktury spożywcze. Mam nadzieję, że za rok również będzie mi dane odwiedzić tak świetnie zorganizowane targi. 

Widok z okna hotelu Novotel na centrum Łodzi.
Kilka migawek: ul. Piotrkowska, gwiazdy na Piotrkowskiej, Manufaktura, różowo-żółta kamienica, Festiwal Move Light.






To był udany i smakowity weekend :)

Na początku maja miałam ogromne szczęście wygrać warsztaty z kuchni francuskiej prowadzone przez Philippe Abraham w restauracji Petit Paris. Warsztaty były świetnie prowadzone, Szef Kuchni był pomocny i chętnie dzielił się swoją wiedzą kulinarną, a dania, które przygotowaliśmy były przepyszne. I tym sposobem stwierdziłam, że kuchnia francuska zaraz po włoskiej należy do mojej ulubionej. 
Przygotowaliśmy 4 pyszne dania rozpoczynając naukę od przygotowania farszu do kaczki, następnie nauki  wiązania kaczki. Chwilę potem każdy przygotował quiche.  Kolejne do przygotowania było carpaccio z łososia, a Szef Kuchni starał się nas nauczyć jak zrobić to najlepiej, by płaty łososia były jak najcieńsze. Dla niewtajemniczonych była też nauka filetowania. Carpaccio wymagało pięknej oprawy, dlatego było też kilka słów o dekoracji potraw - i jak wszyscy starali się odwzorować dekorację Szefa tak jak musiałam zrobić po swojemu (podobnie jak przy quiche, za co zostałam pochwalona ;) ).  Na końcu delektowaliśmy się wspólnie zrobionym deserem, czyli zabayone z truskawkami. 










Carpaccio z łososia marynowanego w miso, podawane z imbirem, czarnym sezamem i wasabi 



Quiche z gruszką pieczoną w rozmarynie i serem Roquefort podana na sałatce z cykorii z olejem z orzechów włoskich i boczkiem wędzonym
 Zabayone z truskawkami aromatyzowane amaretto
 Na zdjęciach nie ma kaczki pieczonej po staropolsku  podawanej z duszonymi jabłkami i sosem borówek - jakoś mi umknęła, ponieważ mój żołądek nie zdołał już jej pomieścić :) 

Na końcu wspólne zdjęcie z Philippe Abraham i koleżanką Magdą, z którą świetnie się razem gotowało i rozmawiało o wspólnej pasji jaką są kulinaria. Na koniec spotkania dowiedziałam się, że Philippe poznał mnie i wiedział, że jestem blogerką z  Dusiowej Kuchni, co było dla mnie ogromnym zaszczytem :)
Oby więcej tak cudownych kulinarnych spotkań :)

Rozcieranie.
Podjadanie.
Skubanie.
Kruszonka
porcja na dużą blaszkę
kruszonka, jak zrobić kruszonkę, przepis na kruszonkę
 200 gram mąki pszennej
100 gram cukru
100 gram masła roztopione i lekko ostudzone

Do miski wsypać mąkę i cukier.
Zalać jeszcze ciepłym masłem.
Zagnieść wszystko razem rozcierając między palcami.
Kruszonką można posypać ciasta, zamrozić na później, albo przygotować crumble. 
kruszonka, jak zrobić kruszonkę, przepis na kruszonkę

Przepisy:

Promyki słońca.
Wyskakują zza.
Firanek. Kot.
Wygrzewa się.
Na balkonie.
Kaczka w czerwonych pomarańczach
kaczka w pomarańczach, kaczka faszerowana pomarańczami, kaczka w czerwonych pomarańczach
kaczka 1 - 2 kg
sól, pieprz, majeranek
3 czerwone pomarańcze
2 jabłka
szklanka soku pomarańczowego
Umytą kaczkę bez podrobów natrzeć solą, pieprzem i majerankiem (również od środka).
Zostawić najlepiej na noc (lub na minimum 3 godziny) w lodówce.
Do wnętrza kaczki włożyć pokrojone i obrane jabłka (bez gniazd nasiennych), oraz plasterki pomarańczy  (bez skórki).
Spiąć kaczkę wykałaczkami, aby farsz nie wypadł podczas pieczenia.
Do brytfanny wlać sok z pomarańczy, włożyć kaczkę i plasterki pomarańczy (mogą być ze skórką).
Piec w 180 st. C przez 1,5 godziny z przykrywką, co jakiś czas podlewać kaczkę powstałym sosem w brytfance.
Następnie zdjąć pokrywką i piec jeszcze 30 minut, aby skórka się zarumieniła.
Przed podaniem wyjąć wykałaczki.
kaczka w pomarańczach, kaczka faszerowana pomarańczami, kaczka w czerwonych pomarańczach

Wykonanie planu.
Czyni dzień.
Lepszym.

Kaczka faszerowana jabłkami i żurawiną

pieczona kaczka, kaczka faszerowana, kaczka faszerowana jabłkami, przepis na kaczkę
1,5 kg kaczka
sól, pieprz
majeranek
łyżka oleju
kilka jabłek
suszona żurawina / suszone śliwki

Kaczkę wysmarować olejem lub oliwą.
Natrzeć solą, pieprzem i majerankiem - także od środka.
Zostawić kaczkę na noc w lodówce.
Przełożyć do naczynia żaroodpornego lub brytfanki.
Do środka kaczki dodać obrane ze skórki kawałki jabłek (bez gniazd nasiennych) i suszoną żurawinę (lub śliwki) po czym zszyć kaczkę grubą nitką lub spiąć wykałaczkami, aby farsz nie wypadł.
Piekarnik nagrzać do 180st.C, wstawić kaczkę w naczyniu z pokrywką.
Piec 1,5 godziny - w między czasie podlewać powstałym sosem.
Po tym czasie zdjąć pokrywkę i piec jeszcze 15-30 minut do zrumienienia skórki.
pieczona kaczka, kaczka faszerowana, kaczka faszerowana jabłkami, przepis na kaczkę

Pierwsze oznaki.
Wiosny.
Przebiśniegi.
I promyk słońca.


Jabłecznik z bitą śmietaną
jabłecznik z bitą śmietaną, jabłecznik pod chmurką, jabłecznik, przepis na jabłecznik, biszkopt z musem jabłkowym

Biszkopt:
5 jajek
3/4 szkl. cukru
3/4 szkl. mąki pszennej
1/4 szkl. mąki ziemniaczanej

Mus jabłkowy:
duży słoik musu jabłkowego
(albo 1,5 kg jabłek, cukier do smaku)
20 gram żelatyny
łyżeczka soku z cytryny

Bita śmietana:
300 ml śmietanki kremówki
1/3 szklanki cukru pudru
2 płaskie łyżeczki żelatyny

Przygotować biszkopt:
Białka oddzielić od żółtek, ubić na sztywną pianę. 
Pod koniec ubijania stopniowo dodawać cukier, dalej ubijając.
Dodawać po kolei żółtka, nadal ubijając.
Mąki wymieszać, przesiać i delikatnie wmieszać do ciasta.
Wykładamy ciasto do formy z wyłożonym przez papier dnem.
Pieczemy w temp.160st.C przez ok.30-40min.
Gorące ciasto wyjąć z piekarnika, z wysokości około 60 cm opuścić je razem z formą na podłogę.
Ostudzić, zdjąć papier, przekroić na 2 blaty.

Gotowy mus jabłkowy z sokiem cytrynowym podgrzać (albo pokrojone na kawałki jabłka dusić z cukrem w garnku do miękkości i zmiksować) dodać żelatynę.
Mieszać przez kilka minut aż żelatyna się rozpuści i zostawić do ostudzenia.

Przełożyć pierwszy blat do tortownicy (razem z rantem).
Wyłożyć mus jabłkowy i docisnąć go drugim blatem, włożyć do lodówki.

Żelatynę do śmietanki rozpuścić w minimalnej ilości gorącej wody.
Ubić śmietankę razem z cukrem na bitą śmietaną, dodawać stopniowo żelatynę.
Bitą śmietaną przełożyć na ciasto i wstawić do lodówki.
Przed podaniem ozdobić np. czekoladą.
jabłecznik z bitą śmietaną, jabłecznik pod chmurką, jabłecznik, przepis na jabłecznik, biszkopt z musem jabłkowym