Na zaproszenie warszawskiego studia kulinarnego CookUp miałam zaszczyt uczestniczyć w warsztatach pod hasłem "Kulinarna awangarda: kuchnia molekularna". Pewnie część z Was jeszcze nie wie, ale z wykształcenia jestem magistrem biologii, dlatego z molekularnymi hasłami miałam do czynienia również w praktyce, ale w kuchni to jeszcze nie. Warsztaty prowadzone były pod okiem Łukasza Konika, szefa kuchni hotelu Brant. W przyjemnej atmosferze oswajaliśmy ciekły azot, smażenie w wodzie, żelifikację, emulsyfikację, wędzenie i pakowanie próżniowe.

Kuchnia molekularna to taka trochę magiczna kuchnia wykorzystująca wiedzę naukową do przygotowywania potraw. Celem tej kuchni jest otrzymanie czystych smaków w nietypowy sposób, często w zaskakujących połączeniach. Sam termin "kuchni molekularnej" powstał dzięki pewnemu węgierskiemu fizykowi i francuskiemu chemikowi w 1988 roku. Moim zdaniem kuchnia molekularna to różne, niesamowicie ciekawe procesy wydobywające smaki, a przy tym zaskakujące wyglądem. 


 Pierwszym zadaniem było przygotowanie kawioru z blue curacao. Przy odpowiednim połączeniu alkoholu z wodą wapienną i agarem można uzyskać cudowne, niebieskie kuleczki, które są żelkowatej konsystencji by przy przegryzieniu uwolnić likier :)



 
 Po procentach przyszła pora na wędzenie łososia, bardzo efektowne - szybki sposób na zrobienie z surowego łososia wędzonego.

 W między czasie pierś z kaczki razem z przyprawami zamknęliśmy próżniowo i gotowaliśmy w wodzie przy użyciu techniki sous vide.  Technika sous-vide polega na długim gotowaniu w workach próżniowych, kaczka nastawiona była na temp.około 70 st.C. Pierś z kurczaka nastawaliśmy bez żadnych przypraw - po wyjęciu była niezwykle soczysta i delikatna, z kolei jak za kaczką nie przepadam to również mi smakowała. Ugotowane mięso podsmażaliśmy na patelni. Nie obyłoby się bez dodatków słodkich, zatem tej metodzie musiała ulec gruszka z wanilią lub cynamonem. 



 Na zdjęciu poniżej : na tyłach pierś z kurczaka bezpośrednio po gotowaniu, na środku kaczka po przysmażeniu i na dole kurczak po smażeniu.
To na co najbardziej czekałam to oczywiście ciekły azot, który w takim stanie ma temp. - 195,8 st.C. Mroziliśmy miętę, bazylię, kremówkę i kilka innych smakołyków - delikatne szczypanie na podniebieniu, charakterystyczne chrząknięcie po przegryzieniu listków, dopiero wtedy ujawnia się smak, dzięki olejkom eterycznym i buchnięciem dymkiem - niesamowite! :)
Ciepłe substancje zanurzone w ciekłym azocie pokrywają się warstwą lodu, na zewnątrz mają temp. około - 80st.C a w środku są jeszcze ciepłe ok. 20st.C.



Wyfiletowana pomarańcza wrzucona do ciekłego azotu i wyjęta wygląda tak, uwierzycie? I dalej jest pełna soku i smakuje jak pomarańcza :)
 W niskich temperaturach żywność miękka i plastyczna staje twarda i krucha, tak też stało się z oliwą - na zdjęciu poniżej.
 Lody kokosowe z ciekłego azotu - niebo w gębie. Przygotowanie tradycyjnych lodów zajmuje często godzinę lub dwie, a dzięki ciekłemu azotowi mamy je dosłownie w kilka chwil. Cudowna w smaku była też bita śmietana, która prosto z nabitego syfonu wlatywała do ciekłego azotu, a potem do naszych ust - tak mi smakowała, że zdjęcia nie mam (a i fotograf chyba nawet nie zdążył zrobić). :)
Pomarańczowy sok dopełniony ciekłym azotem z wyglądu przypomina parujące piwo, po przełknięciu również buchamy parą :)
Z całego serca dziękuję załodze Cook Up za możliwość uczestniczenia w najbardziej ekscytujących warsztatach kulinarnych, pełnych magii, ciekawych smaków i buchającej pary z ust :) I za drożdżówkę na powrotną drogę ;)
Dziękuję Szefowi Kuchni za podzielenie się recepturami i stworzenie bardzo wesołej i przyjemnej atmosfery :) Dziękuję za nauczenie nas kulinarnej magii :)
Dziękuję mojej przyjaciółce Ewelinie za towarzystwo i zrobienie części zdjęć :)
Z warsztatów musiałam uciekać po 22 godzinie, a trwały jeszcze dobrą godzinę, ale u mnie atrakcji nie było końca, w szczególności kiedy pod tramwaj prawie wpadła pijana dziewczyna i staliśmy dobre 15 minut, a ja nie wiedząc, jak i czym dojechać dalej na Młociny denerwowałam się, że nie zdążę na powrotny autobus do Gdańska, ale jakoś dojechałam na szczęście :)))

Zdjęcia bez podpisów są autorstwa fot.  Roberta Magdziak





Dużo wrażeń.
Moc atrakcji.
Spotkań miłych.

Makaron jest doskonałą propozycją na letni obiad, dlatego polecam również:

Makaron z tuńczykiem, cukinią i pomidorami
makaron z tuńczykiem cukinią i pomidorami, makaron z tuńczykiem, penne z cukinią i tuńczykiem, penne z cukinią


około 300 g makaronu penne
puszka tuńczyka w sosie własnym
3 pomidory
cukinia
pół papryczki chilli
2 krople tabasco
mała cebula
2 ząbki czosnku
łyżka oleju
sól, pieprz
bazylia

Cebulę drobno pokroić i usmażyć na oleju aż będzie szklista.
Dodać posiekane ząbki czosnku do cebuli i chwilę razem smażyć.
Cukinie pokroić w paseczki (ze skórką lub bez) i dodać na patelnię, smażyć aż stanie się miękka.
W między czasie ugotować makaron penne al dente.
Na patelnię dodać pokrojone pomidory, papryczkę chilli i odsączonego z zalewy tuńczyka.
Doprawić do smaku solą, pieprzem i tabasco.
Na patelnię wrzucić makaron i razem z warzywami i tuńczykiem smażyć chwilę razem, albo ułożyć makaron na talerzu i na wierzch dodać warzywa z rybą.
Ozdobić bazylią. 
makaron z tuńczykiem cukinią i pomidorami, makaron z tuńczykiem, penne z cukinią i tuńczykiem, penne z cukinią

makaron z tuńczykiem cukinią i pomidorami, makaron z tuńczykiem, penne z cukinią i tuńczykiem, penne z cukinią

Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia zorganizowało świetny festiwal artystyczny poświęcony ogrodnictwu,
 lokalnej żywności i spacerowaniu. Wydarzenie rozpoczęło się wczoraj, ale również dzisiaj od godz. 12 do około 20, możecie wpaść do Nowego Portu na plac przy ul. Starowiślnej i kupić coś cudownie pysznego. Swoje stanowisko ma blogerka kulinarna z Gdańska Ewa z bloga Moje Twory Przetwory - u Ewy kupicie przetwory słodkie (np. miód lawendowy, galaretki z papierówek, dżem z cukinii czy powidła śliwkowe) i wytrawne (sałatki z ogórków, cukinii, kurki) oraz ciasta, chleby na zakwasie i bułeczki lawendowe. Na stoisku Ewy można również zakupić jadalne kwiaty prosto z Ogrodnictwa Lawenda. Tuż obok jest warzywny raj  ekologicznego Gospodarstwa Przytoki. Są też jajka wiejskie, chleb na zakwasie z serem kozim, sery od Kaszubskiej Kozy, Mitte Kawa, są foodtrucki, miody. Polecam z całego serca, bo sama zrobiłam zakupy :)

Czynić dobro.
I dostawać dobro.
Uśmiechy.
Odwzajemnione.

Na dzisiejszą niepogodę poleca się też deser niebo z chmurkami.

Deser z galaretką, mascarpone i borówkami
deser z borówkami, prosty deser z borówkami, deser z borówkami i mascarpone, deser z jagodami i mascarpone, borówki z galaretką i kremem, borówki z galaretką


galaretka różowa (smak margarita)
szklanka wrzącej wody
100 g mascarpone
100 ml śmietany kremówki 30%
łyżeczka cukru pudru
szczypta barwnika w proszku fioletowego (opcjonalnie)
garść borówek
kilka listków mięty

Galaretkę rozpuścić w mniejszej ilości niż na opakowaniu (w oryginalne 1,5 szklanki wody), czyli w szklance wrzątku.
Zostawić do ostygnięcia, przelać do pucharku, wstawić do lodówki w celu stężenia.
Kremówkę ubić z cukrem pudrem na sztywno, dodać mascarpone i barwnik (opcjonalnie) zmiksować na najniższych obrotach.
Masę wyłożyć na galaretkę, na wierzch dodać borówki i listki mięty.


deser z borówkami, prosty deser z borówkami, deser z borówkami i mascarpone, deser z jagodami i mascarpone, borówki z galaretką i kremem, borówki z galaretką

deser z borówkami, prosty deser z borówkami, deser z borówkami i mascarpone, deser z jagodami i mascarpone, borówki z galaretką i kremem, borówki z galaretką



Woda bez fal.
Cichy las.
Jeziorny czas.
Pasta z bobu
przepis na pastę z bobu, pasta z bobu,


szklanka ugotowanego bobu
ząbek czosnku
kilka kropel soku z cytryny
łyżeczka oliwy
sól, pieprz

Ugotowany bób obrać ze skórek.
Utrzeć moździerzem lub zmiksować blenderem na papkę.
Dodać przeciśnięty przez praskę czosnek, sok z cytryny, oliwę.
Wymieszać całość ze sobą.
Doprawić do smaku solą i pieprzem.
Idealna do grzanek, nachosów i krakersów.

2 sierpnia zostałam ugoszczona na spotkaniu Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego, które odbyło się w hotelu Sheraton w Sopocie. W imprezie z cyklu "Jakość jest sztuką - spotkanie z QAFP" udział wzięli: prezes UPEMI Wiesław Różański, Ambasadorowie QAFP- Paweł Królikowski i Piotr Machalica, Mistrzowie Kuchni QAFP - Dariusz Zahorański, Adam Michalski i Carlos Gonzalez - Tejera.

Był deszcz.
Jest słońce.
Również w sercu.

Lemoniada z bazylią i cytryną
lemoniada z bazylią, lemoniada z bazylią i cytryną, przepis na ciekawą lemoniadę, przepis na lemoniadę

pół litra wody
łyżka miodu
cytryna
kilka listków bazylii
kostki lodu

Na dno szklanki lub dzbanka wrzucić listki bazylii, dodać miód i sok wyciśnięty z cytryny.
Chwilę razem podusić by bazylia puściła sok.
Dodać plasterek cytryny, zalać wodą i wrzucić kostki lodu.

Ostatnio robiłam również lemoniadę ogórkową i lemoniadę lawendową.

Na drogę.
Pogodę i nie pogodę.
Na piknik.
I osłodę.

Tiramisu wiśniowe w słoiku
deser na piknik, tiramisu wiśniowe, deser w słoiku, deser na wynos, tiramisu w słoiki, tiramisu na wynos
125 g mascarpone
100 ml śmietany kremówki 30%
łyżka kakao
łyżka cukru pudru
kilkanaście biszkoptów okrągłych
2 łyżki likieru Baileys

Kremówkę ubić na sztywno z cukrem pudrem.
Dodać mascarpone i wymieszać na najniższych obrotach miksera.
Masę podzielić na pół, do jednej części dodać kakao i zmiksować.
Na dnie słoiczka ułożyć biszkopty namoczone w likierze.
Na to domową frużelinę wiśniową (przepis) i masę mascarpone białą.
Powtarzamy: biszkopty w likierze, frużelina, a na wierzch masę ciemną z mascarpone.


zapraszam do obserwacji http://instagram.com/dusiowakuchnia