Kuchnia włoska należy do mojej ulubionej. Sałatka caprese jest pyszna i bardzo prosto można ją przygotować. W wersji klasycznej podajemy pomidory, mozzarellę i świeżą bazylią skropioną oliwą. Na blogu prezentuję również, jak np. podać sałatkę w efektowny sposób:

Sałatka caprese na 2 sposoby
sałatka caprese, caprese, caprese z oliwkami, przepis na caprese, jak zrobić caprese

2 pomidory
opakowanie mini mozzarelli 
sól, pieprz
oliwa
krem balsamiczny (lub ocet balsamiczny)
czarne oliwki
kilka listków bazylii

Pomidory cienko pokroić i ułożyć na talerzu.
Doprawić solą i pieprzem naturalnym
Odsączyć mozzarellę z zalewy i wyłożyć na talerzu, można dodać też czarne oliwki.
Poukładać listki bazylii, a całość polać oliwą, kremem lub octem balsamicznym.
Idealnie smakuje z grzankami.
sałatka caprese, caprese, caprese z oliwkami, przepis na caprese, jak zrobić caprese

sałatka caprese, caprese, caprese z oliwkami, przepis na caprese, jak zrobić caprese



ul. Woronicza 44
Warszawa

 Podczas mojej ostatniej wizyty w Warszawie postanowiłam odwiedzić jakiś punkt z solidnym jedzeniem, specjalnie trochę czasu przetrzymałam swój żołądek na głodzie, by móc zmieścić te słynne burgery. 
Wybrałyśmy w raz z moją warszawską połówką recenzującą lokale warszawskie punkt stacjonarny przy ul. Woronicza, ale Bobby Burger ma również swój punkt przy ul. Żurawiej oraz objazdową furgonetkę. Na Woronicza znajduje się mały lokal z kilkoma stolikami w środku, dobrze zaopatrzoną lodówką z napojami, sam wystrój jest całkiem fajny, jasno z nutką kolorów. Na zewnątrz stoi również kilka stolików, w tym leżaki.


 Na zamówienie czekało trochę zniecierpliwionych osób (ze względu na duże zamówienie na wynos), na szczęście bloger ma swoje względy i ograniczony czas w Warszawie, dlatego udało się nam złożyć zamówienie :) Wybrałyśmy miejsca w ogródku, do picia wybrałyśmy lemoniadę (6zł)- bardzo mocno cytrynowa, za co duży plus.
Z burgerów wybrałyśmy: Burger Miesiąca (lipcowy), a w tym czasie był to burger z dodatkiem grillowanego mango ze stopionym niebieskim serem pleśniowym podany z frytkami. Połączenie strzał w dziesiątkę, mięso wołowe, co było czuć, dobrze doprawione, bułka chrupiąca, świeża sałata, czerwona cebula, ogórek i pomidor, do tego sos lekko majonezowy i ketchup. Całość smakowała rewelacyjnie, chociaż nie mieściła się mi w rękach ani buzi :) Co miesiąc do wyboru mamy nowy rodzaj specjalnego burgera, aktualnie jest z grillowanym jabłkiem, kozim serem i rukolą, może się skusicie? :) Cena 20zł/z frytkami 24zł. Frytki musiałyśmy wziąć na wynos, bo nie dałyśmy rady zmieścić ich w brzuszkach, w smaku przypominały belgijskie. 
Podoba mi się forma serwowania, to dla mnie coś nowego. Obsługa jak najbardziej pozytywnie wypadła, uwijała się jak mogła by nakarmić wszystkich czekających. 

Jeśli chodzi o ceny to kształtują się podobnie, jak w innych burgerowniach, jednak uważam, że wciąż są trochę za wysokie. Cheeseburger, gdzie znajduje się 120 gramów mięsa kosztuje 13zł, z dodatkiem frytek to 17zł. Co ciekawe możemy zamówić tzw. double, czyli każdego hamburgera z podwójną ilością mięsa, klasyczny hamburger jest wtedy w cenie 16 zł. Następnym razem skuszę się chętnie na wersję z kurczakiem za 12 zł :) i będę przyglądać się burgerom miesiąca, bo propozycje są bardzo ciekawe.
Polecam na wielki głód oraz każdemu facetowi :)


Tiramisu zamiast w wersji klasycznej (przepis) wolę w przeróżnych kombinacjach, np.:

Tiramisu truskawkowe
tiramisu truskawkowe, przepis na owocowe tiramisu, tiramisu w pucharku

125 g mascarpone
100 ml śmietany kremówki 30%
łyżka kakao
łyżka cukru pudru
kilkanaście biszkoptów okrągłych
2 łyżki likieru Baileys
frużelina lub konfitura truskawkowa
kilka truskawek

Kremówkę ubić na sztywno z cukrem pudrem.
Dodać mascarpone i wymieszać na najniższych obrotach miksera.
Masę podzielić na pół, do jednej części dodać kakao i zmiksować.
Na dno pucharka wyłożyć frużelinę truskawkową (przepis) lub inną konfiturę czy dżem truskawkowy.
Następnie wyłożyć białą masę serową, potem połamane biszkopty namoczone w likierze.
Owoce przykryć kakaową masę, a wierzch posypać pokruszonymi biszkoptami.

Na zaproszenie warszawskiego studia kulinarnego CookUp miałam zaszczyt uczestniczyć w warsztatach pod hasłem "Kulinarna awangarda: kuchnia molekularna". Pewnie część z Was jeszcze nie wie, ale z wykształcenia jestem magistrem biologii, dlatego z molekularnymi hasłami miałam do czynienia również w praktyce, ale w kuchni to jeszcze nie. Warsztaty prowadzone były pod okiem Łukasza Konika, szefa kuchni hotelu Brant. W przyjemnej atmosferze oswajaliśmy ciekły azot, smażenie w wodzie, żelifikację, emulsyfikację, wędzenie i pakowanie próżniowe.

Kuchnia molekularna to taka trochę magiczna kuchnia wykorzystująca wiedzę naukową do przygotowywania potraw. Celem tej kuchni jest otrzymanie czystych smaków w nietypowy sposób, często w zaskakujących połączeniach. Sam termin "kuchni molekularnej" powstał dzięki pewnemu węgierskiemu fizykowi i francuskiemu chemikowi w 1988 roku. Moim zdaniem kuchnia molekularna to różne, niesamowicie ciekawe procesy wydobywające smaki, a przy tym zaskakujące wyglądem. 


 Pierwszym zadaniem było przygotowanie kawioru z blue curacao. Przy odpowiednim połączeniu alkoholu z wodą wapienną i agarem można uzyskać cudowne, niebieskie kuleczki, które są żelkowatej konsystencji by przy przegryzieniu uwolnić likier :)



 
 Po procentach przyszła pora na wędzenie łososia, bardzo efektowne - szybki sposób na zrobienie z surowego łososia wędzonego.

 W między czasie pierś z kaczki razem z przyprawami zamknęliśmy próżniowo i gotowaliśmy w wodzie przy użyciu techniki sous vide.  Technika sous-vide polega na długim gotowaniu w workach próżniowych, kaczka nastawiona była na temp.około 70 st.C. Pierś z kurczaka nastawaliśmy bez żadnych przypraw - po wyjęciu była niezwykle soczysta i delikatna, z kolei jak za kaczką nie przepadam to również mi smakowała. Ugotowane mięso podsmażaliśmy na patelni. Nie obyłoby się bez dodatków słodkich, zatem tej metodzie musiała ulec gruszka z wanilią lub cynamonem. 



 Na zdjęciu poniżej : na tyłach pierś z kurczaka bezpośrednio po gotowaniu, na środku kaczka po przysmażeniu i na dole kurczak po smażeniu.
To na co najbardziej czekałam to oczywiście ciekły azot, który w takim stanie ma temp. - 195,8 st.C. Mroziliśmy miętę, bazylię, kremówkę i kilka innych smakołyków - delikatne szczypanie na podniebieniu, charakterystyczne chrząknięcie po przegryzieniu listków, dopiero wtedy ujawnia się smak, dzięki olejkom eterycznym i buchnięciem dymkiem - niesamowite! :)
Ciepłe substancje zanurzone w ciekłym azocie pokrywają się warstwą lodu, na zewnątrz mają temp. około - 80st.C a w środku są jeszcze ciepłe ok. 20st.C.



Wyfiletowana pomarańcza wrzucona do ciekłego azotu i wyjęta wygląda tak, uwierzycie? I dalej jest pełna soku i smakuje jak pomarańcza :)
 W niskich temperaturach żywność miękka i plastyczna staje twarda i krucha, tak też stało się z oliwą - na zdjęciu poniżej.
 Lody kokosowe z ciekłego azotu - niebo w gębie. Przygotowanie tradycyjnych lodów zajmuje często godzinę lub dwie, a dzięki ciekłemu azotowi mamy je dosłownie w kilka chwil. Cudowna w smaku była też bita śmietana, która prosto z nabitego syfonu wlatywała do ciekłego azotu, a potem do naszych ust - tak mi smakowała, że zdjęcia nie mam (a i fotograf chyba nawet nie zdążył zrobić). :)
Pomarańczowy sok dopełniony ciekłym azotem z wyglądu przypomina parujące piwo, po przełknięciu również buchamy parą :)
Z całego serca dziękuję załodze Cook Up za możliwość uczestniczenia w najbardziej ekscytujących warsztatach kulinarnych, pełnych magii, ciekawych smaków i buchającej pary z ust :) I za drożdżówkę na powrotną drogę ;)
Dziękuję Szefowi Kuchni za podzielenie się recepturami i stworzenie bardzo wesołej i przyjemnej atmosfery :) Dziękuję za nauczenie nas kulinarnej magii :)
Dziękuję mojej przyjaciółce Ewelinie za towarzystwo i zrobienie części zdjęć :)
Z warsztatów musiałam uciekać po 22 godzinie, a trwały jeszcze dobrą godzinę, ale u mnie atrakcji nie było końca, w szczególności kiedy pod tramwaj prawie wpadła pijana dziewczyna i staliśmy dobre 15 minut, a ja nie wiedząc, jak i czym dojechać dalej na Młociny denerwowałam się, że nie zdążę na powrotny autobus do Gdańska, ale jakoś dojechałam na szczęście :)))

Zdjęcia bez podpisów są autorstwa fot.  Roberta Magdziak





Dużo wrażeń.
Moc atrakcji.
Spotkań miłych.

Makaron jest doskonałą propozycją na letni obiad, dlatego polecam również:

Makaron z tuńczykiem, cukinią i pomidorami
makaron z tuńczykiem cukinią i pomidorami, makaron z tuńczykiem, penne z cukinią i tuńczykiem, penne z cukinią


około 300 g makaronu penne
puszka tuńczyka w sosie własnym
3 pomidory
cukinia
pół papryczki chilli
2 krople tabasco
mała cebula
2 ząbki czosnku
łyżka oleju
sól, pieprz
bazylia

Cebulę drobno pokroić i usmażyć na oleju aż będzie szklista.
Dodać posiekane ząbki czosnku do cebuli i chwilę razem smażyć.
Cukinie pokroić w paseczki (ze skórką lub bez) i dodać na patelnię, smażyć aż stanie się miękka.
W między czasie ugotować makaron penne al dente.
Na patelnię dodać pokrojone pomidory, papryczkę chilli i odsączonego z zalewy tuńczyka.
Doprawić do smaku solą, pieprzem i tabasco.
Na patelnię wrzucić makaron i razem z warzywami i tuńczykiem smażyć chwilę razem, albo ułożyć makaron na talerzu i na wierzch dodać warzywa z rybą.
Ozdobić bazylią. 
makaron z tuńczykiem cukinią i pomidorami, makaron z tuńczykiem, penne z cukinią i tuńczykiem, penne z cukinią

makaron z tuńczykiem cukinią i pomidorami, makaron z tuńczykiem, penne z cukinią i tuńczykiem, penne z cukinią

Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia zorganizowało świetny festiwal artystyczny poświęcony ogrodnictwu,
 lokalnej żywności i spacerowaniu. Wydarzenie rozpoczęło się wczoraj, ale również dzisiaj od godz. 12 do około 20, możecie wpaść do Nowego Portu na plac przy ul. Starowiślnej i kupić coś cudownie pysznego. Swoje stanowisko ma blogerka kulinarna z Gdańska Ewa z bloga Moje Twory Przetwory - u Ewy kupicie przetwory słodkie (np. miód lawendowy, galaretki z papierówek, dżem z cukinii czy powidła śliwkowe) i wytrawne (sałatki z ogórków, cukinii, kurki) oraz ciasta, chleby na zakwasie i bułeczki lawendowe. Na stoisku Ewy można również zakupić jadalne kwiaty prosto z Ogrodnictwa Lawenda. Tuż obok jest warzywny raj  ekologicznego Gospodarstwa Przytoki. Są też jajka wiejskie, chleb na zakwasie z serem kozim, sery od Kaszubskiej Kozy, Mitte Kawa, są foodtrucki, miody. Polecam z całego serca, bo sama zrobiłam zakupy :)

Czynić dobro.
I dostawać dobro.
Uśmiechy.
Odwzajemnione.

Na dzisiejszą niepogodę poleca się też deser niebo z chmurkami.

Deser z galaretką, mascarpone i borówkami
deser z borówkami, prosty deser z borówkami, deser z borówkami i mascarpone, deser z jagodami i mascarpone, borówki z galaretką i kremem, borówki z galaretką


galaretka różowa (smak margarita)
szklanka wrzącej wody
100 g mascarpone
100 ml śmietany kremówki 30%
łyżeczka cukru pudru
szczypta barwnika w proszku fioletowego (opcjonalnie)
garść borówek
kilka listków mięty

Galaretkę rozpuścić w mniejszej ilości niż na opakowaniu (w oryginalne 1,5 szklanki wody), czyli w szklance wrzątku.
Zostawić do ostygnięcia, przelać do pucharku, wstawić do lodówki w celu stężenia.
Kremówkę ubić z cukrem pudrem na sztywno, dodać mascarpone i barwnik (opcjonalnie) zmiksować na najniższych obrotach.
Masę wyłożyć na galaretkę, na wierzch dodać borówki i listki mięty.


deser z borówkami, prosty deser z borówkami, deser z borówkami i mascarpone, deser z jagodami i mascarpone, borówki z galaretką i kremem, borówki z galaretką

deser z borówkami, prosty deser z borówkami, deser z borówkami i mascarpone, deser z jagodami i mascarpone, borówki z galaretką i kremem, borówki z galaretką